200 kilometrów do księdza

Brak komentarzy: 0

Rzeczpospolita/a.

publikacja 16.03.2008 21:43

Światowe Dni Młodzieży, które odbędą się w tym roku w Sydney, będą wsparciem dla katolicyzmu w Australii, borykającego się z wieloma kłopotami - pisze Rzeczpospolita.

– Uczymy się nie tylko języka, ale także np. gotowania naszych potraw. Kultywujemy nasz rodzinny system matriarchalny – Murray Butcher traktuje to jak swoją misję.

Ale jest i ciemniejsza strona medalu. Barkindji wydają się nie być zainteresowani uczeniem się własnego języka ani w ogóle edukacją. Wysokie bezrobocie, alkoholizm, narkomania, przemoc w rodzinach, wczesne macierzyństwo – to smutna rzeczywistość w życiu Aborygenów, znanych turystom głównie ze świętej czerwonej góry Uluru, bumerangów i wydającego pulsujący dźwięk instrumentu didgeridoo. Pełna integracja Aborygenów ze społeczeństwem australijskim nie udaje się pomimo wielu rządowych programów, pomocy Kościoła i organizacji pozarządowych.

„Na drodze pojednania między białymi Australijczykami a ludnością tubylczą jest jeszcze wiele do zrobienia” – napisał w październiku Benedykt XVI w liście z okazji 20. rocznicy wizyty wśród Aborygenów Jana Pawła II, który jako pierwszy na świecie uznał ich za samodzielny naród. Tutejszy Kościół przeprosił też za błędy, jakie uczynił wobec Aborygenów w przeszłości. Benedykt XVI wezwał, by zrobili to inni: „Niech przyznanie się do prawdy otworzy drogę do trwałego pojednania, które dokona się w procesie uzdrawiania poprzez wzajemne przebaczenie, niezbędny element pokoju”.

Były premier John Howard przez lata odmawiał, tłumacząc, że dzisiejsi Australijczycy nie są winni bezprawia w przeszłości. Zrobił to dopiero Kevin Rudd, nowy premier i Lider Partii Pracy, który w lutym na specjalnej sesji parlamentu przeprosił Aborygenów za zło dokonane w przeszłości. Kościół w Australii nawołuje, by za tym krokiem poszły następne działania, by poprawić jakość życia tej grupy ludności.

Podróż symboli ŚDM przez tereny Aborygenów jest także zaproszeniem rdzennych mieszkańców Australii do udziału w Światowych Dniach Młodzieży. I chociaż do ich rozpoczęcia zostało nieco ponad cztery miesiące, nie wiadomo jak wielu – poza grupą śpiewaczek z plemienia Tiwi, które zaśpiewają dla papieża – z niego skorzysta.

W Biurze ŚDM w Sydney zarejestrowano na razie 125 tysięcy młodych ze 165 krajów świata i 50 tysięcy Australijczyków, których liczba prawdopodobnie wzrośnie do 100 tys. Organizatorzy tryskający optymizmem i pewnością, że są przygotowani na wszystkie niespodzianki, szacują, że we mszy z papieżem 20 lipca 2008 roku weźmie udział pół miliona osób. Zdaniem kardynała Pella to będzie wydarzenie ważniejsze od igrzysk olimpijskich. – Młodzi ludzie przyjadą tu nie na spotkanie wielokulturowe, imprezę sportową, ale jako pielgrzymi.

Kardynał wie, że Światowe Dni Młodzieży jako jednorazowe wydarzenie nie rozwiążą wszystkich problemów tutejszego Kościoła, który powinien stać się bardziej misyjny, a jego młodzi wyznawcy – ewangelizatorami w swoich środowiskach.

– Mamy nadzieję, że młodym pomogą w tym Światowe Dni Młodzieży – mówi kardynał Pell.

– Pomogą one też znaleźć nam nowe sposoby przeżywania wiary – dodaje bp Toohey.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona