Proszę Boga o wiarę

Nasz Szef – tak mówią o nim studenci z jego duszpasterstwa. Zgodnie przyznają, że ks. Hlubek nigdy nie daje gotowych recept, zbyt szanuje wolność. – Być autentycznym, być sobą, to mnie fascynuje – podkreśla on sam.

Ja jestem furiat
Święcenia kapłańskie przyjął w Opolu w roku 1954. Był pierwszym po 40. latach prymicjantem w swojej wiosce. Zorganizowano wielką fetę. Oczekiwano go na dworcu, aby procesyjnie poprowadzić do kościoła. Wysiadł stację wcześniej, przez pola dotarł do Borucina i tak zjawił się przed ołtarzem. Do dziś nie lubi kościelnej pompy i jakiegokolwiek zamieszania wokół swojej osoby. Chciał wymknąć się z parafii na 80. urodziny, ale proboszcz przymusił go, by został na Mszy urodzinowej. Nie mógł się nadziwić, że kościół Wszystkich Świętych w Gliwicach cały wypełnił się jego wychowankami.

Pierwsza parafia w Niemodlinie. Jest tam wikarym, jeździ na rowerze do czterech wiosek, gdzie katechizuje. Bardzo chce studiować, pasjonują go przedmioty ścisłe, problemy relacji między naukami przyrodniczymi a wiarą. Podejmuje studia z filozofii przyrody na Akademii Teologii Katolickiej u słynnego ks. prof. Kazimierza Kłósaka. Dojeżdża regularnie rowerem i pociągiem do Warszawy. Dostaje stypendium na studia w Lowanium, ale biskup Jop nie zezwala. Ciężko to znosi. Zawsze miał kłopot z posłuszeństwem. – Proszę księdza, ja jestem furiat. Dopiero dwa lata temu zrozumiałem tę decyzję biskupa, przebaczyłem mu.

On potem chciał mi to wynagrodzić, zrobił mnie proboszczem w najlepszej parafii w Raciborzu, ale wytrzymałem tam półtora roku, prosiłem co miesiąc o zwolnienie. Dlaczego? Nie chciałem być proboszczem, proste. Na studiach w Warszawie poznaje ks. Józefa Tischnera. Połączyła ich wieloletnia znajomość, choć zawsze różnili się w wielu sprawach. W roku 2001 „Znak” przyznał ks. Hlubkowi nagrodę im. Tischnera w kategorii: inicjatywy duszpasterskie i społeczne współtworzące „polski kształt dialogu” Kościoła i świata. Otrzymaną kwotę przeznaczył na gliwickie hospicjum. – Porównywanie siebie z nim to jest bezczelność, wiedział więcej ode mnie, umiał samodzielnie myśleć, a ja…

W 1999 roku ks. Hlubek odwiedza chorego Tischnera. Ta sama choroba, ten sam szpital, tyle że Hlubek leżał tam 20 lat wcześniej. – Józek mi tylko odpisywał na karteczce i podburzał. Przyleciała lekarka i zdziwiła się, że pacjentowi krzywda się dzieje. Dwóch księży, jeden się niemo kłóci, a drugi szeptem.
Od 1956 ks. Hlubek uczył religii w Liceum im. Lenina w Zabrzu. Dyrektor wykończył dwóch poprzednich katechetów. – Ciągle im powtarzał, że księża uczą tylko dla forsy. Wobec tego ja nie odbierałem pensji, miesiąc, drugi, trzeci. Dyrektor się strasznie denerwował… Po pół roku stałem się jego doradcą, dawałem ślub jego synowi.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11