Słowo Boże na co dzień

Z ks. Krzysztofem Wonsem, kierownikiem duchowym i rekolekcjonistą, rozmawia ks. Marek Łuczak.

Reklama

Ks. Marek Łuczak: - Niektórzy chcą konkretnej odpowiedzi na konkretne pytanie, otwierając Biblię na chybił trafił. Czy to nie jest brak pokory?

Ks. Krzysztof Wons: - To jest brak pokory, nawet jeśli robi to ktoś ze szczerością serca. Zagrożenie w takiej sytuacji może polegać na tym, że tekst święty będzie się traktować jak komputer. Wszyscy używamy klawisza enter. Jeśli go uruchomimy, na ekranie obserwujemy odpowiednią reakcję. Pana Boga nie możemy traktować jak taki klawisz. Nie można na Nim wymuszać natychmiastowej odpowiedzi w Jego Słowie, bo ono ma logikę ziarna.

Ziarno dojrzewa jednak powoli, a my zachowujemy się jak Jonasz, uciekając przed Słowem, albo jak Marta.
- Dostrzegam tu jeszcze jedną komplikację, która z pozoru wymyka się tematowi naszej rozmowy. Chodzi o zmienność. Ludzie dzisiaj nie wiedzą, czy jutro będą mieli pracę. W świecie pełnym pośpiechu pojawia się brak wierności. W życiu duchowym bardziej niż sprinterem, trzeba być długodystansowcem. Słowo jest cierpliwe, ono potrafi czekać i prowadzić do przemiany. I wtedy, kiedy jesteś Jonaszem i kiedy jesteś Martą.

Bądź jednak wierny słowu, które rośnie wraz z czytającym, jak podpowiada św. Grzegorz Wielki. Po Pismo Święte musimy więc sięgać każdego dnia i czytać je z wiarą, to znaczy ze świadomością, że to Bóg mówi. A ponieważ ono ma moc sprawczą, na pewno przyjdzie taki moment, w którym zadziała. To nie jest żadna magia, to Bóg – we współpracy z człowiekiem, zmienia go.

Przed oczami jeszcze staje osoba Marii…
- Marta potrzebuje Marii, a Maria potrzebuje Marty. Problem rodzi się wtedy, kiedy wartości reprezentowane przez te postacie zaczynamy przeciwstawiać. Często powtarzam, że jeśli modlitwa sprawia, że ktoś się izoluje od środowiska, to jest niedobra droga.

Metoda lectio divina zkłada jednak pewną izolację. Czy możemy dziś mówić o ożywieniu tej metody?
–Nastąpiło ono najpierw w krajach Europy Zachodniej, a nieco później pojawiło się także u nas. W diecezji mediolańskiej kardynał Martini rozpoczął szkołę Słowa, która rozprzestrzeniła się w sposób niewyobrażalny. Jego konferencje były do tego stopnia popularne, że trzeba je było transmitować w radiu.

Rozumem, że wszystko zaczęło się wcześniej?
- Ta forma towarzyszyła Kościołowi od początku. W pierwszych gminach chrześcijańskich modlitwa musiała być zakorzeniona w świętym tekście. Dzisiaj pojawiły się także inne formy duchowości, ale one także wyrosły ze spotkania z Biblią, jak choćby różaniec. W wieku XX Sobór przyczynił się do upowszechnienia Pisma Świętego. Dał nam je do ręki, bo wcześniej – głównie po doświadczeniu reformacji – pasterze obawiali się błędów.

Ale czy dzisiaj możemy czuć się wolni od tej obawy? Przecież powtarza ojciec często, że w metodzie lectio divina trzeba przejść od „głowy do serca”.
- Nie należy jednak nigdy intelektu przeciwstawiać sercu. Chodzi tu o spotkanie jednego i drugiego. Kiedy biorę do ręki święty tekst, najpierw chcę zrozumieć obiektywną prawdę i pytam: co Bóg mówi, jakie jest Jego przesłanie.


«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama