W Polsce nazywane są szarytkami, ale to nie ma nic wspólnego z kolorem ich habitu (bo ten jest granatowy). To od francuskiego słowa „charité”, czyli miłosierdzie, które siostry zanoszą w miejsca swojej służby, do ludzi cierpiących i samotnych.
Trzy wieki temu pewien francuski ksiądz, Wincenty, powołał do życia zgromadzenie sióstr, które miały żyć czynnie, poza klauzurą. Dla ubogich i wyrzuconych na margines społeczeństwa mieszkańców Paryża stały się apostołkami miłosierdzia. Odtąd idą do pracy tam, skąd przychodzi prośba o zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo. Nie mają typowych domów zakonnych. Zwykle mieszkają w sąsiedztwie prowadzonych przez siebie dzieł lub instytucji, w których pracują. W diecezji płockiej szarytki można spotkać w Płocku, Przasnyszu i Obrytem, gdzie zrodziło się aż 21 powołań do tego zgromadzenia.
Zawsze blisko
– Dla nas, szarytek, najważniejsze jest nieść pomoc drugiemu człowiekowi i widzieć w nim Chrystusa: Chrystusa ukrytego w biednym człowieku, zagubionym, załamanym. Tego się ciągle uczymy, dlatego trzeba być stale w bliskim kontakcie z Bogiem i prosić o światło. Wtedy naprawdę wiele można zrobić – mówi s. Bogusława Jaworowska, przełożona płockiego domu, w którym mieszkają obecnie trzy szarytki. Od 2 lat siostra pracuje jako pielęgniarka w ramach opieki długoterminowej, prowadzonej przez Caritas płocką.
Dziś siostry na co dzień pracują w szpitalach, domach opieki albo w szkołach jako katechetki. Przez lata styl pracy bardzo się zmienił. Wzrosło tempo i przybyło biurokracji. Siostry doświadczają, że coraz mniej czasu pozostaje dla samego pacjenta, a przecież potrzeby duchowe chorych są wielkie. W tej pracy nie zapominają, że są przede wszystkim osobami konsekrowanymi. Co roku 25 marca ponawiają swoje śluby zakonne, złożone po raz pierwszy między 5. a 7. rokiem powołania. – Ale my w sercu składamy je na całe życie, bo wiernym można być tylko do końca. Nasza praca jest dodatkiem do powołania, które człowiek już w sobie ma głęboko zakorzenione – wyjaśnia przełożona płockiego domu.
Jednoosobowe instytucje
W trudnych czasach powojennych pomoc potrzebującym musiała biec innymi kanałami niż instytucjonalne. Gdy za komuny placówki państwowe, takie jak szpitale, szkoły zamknęły przed siostrami swoje drzwi, szarytki znajdowały zajęcie w parafiach. To one same stawały się swego rodzaju jednoosobowymi instytucjami charytatywnymi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przed odmówieniem modlitwy Anioł Pański Papież nawiązał także do „brutalnych ataków” na Ukrainie.
Msza św. celebrowana na Placu św. Piotra stanowiła zwieńczenie Jubileuszu duchowości maryjnej.
„Bez faktów nie może istnieć prawda. Bez prawdy nie może istnieć zaufanie.