Kościół rzymskokatolicki widzi w tym nabożeństwie symbol miłości Boga ku ludziom. Chciałby także rozbudzić w sercach ludzkich wzajemną miłość ku Bogu poprzez to nabożeństwo. Nadto sam Chrystus nadał temu nabożeństwu wybitnie kierunek ekspiacyjny: ma nas ono uwrażliwiać na grzech, mobilizować w imię miłości Chrystusa do walki z nim oraz do wynagradzania za tych, którzy najwięcej ranią Boże Serce.
Przypomnimy teraz kilku świętych i błogosławionych, którzy wyróżniali się w średniowieczu szczególnym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa; w tym Sercu znaleźli dla siebie źródło szczególnej radości i uświęcenia.
Św. Mechtylda (1241-1298) za zachętą samego Pana Jezusa wchodzi do Jego Serca i w nim spoczywa. To znowu Jezus oddaje jej swoje Serce jako znak zawartego z nią przymierza. Dnia pewnego w czasie słodkiego spotkania tak mocno Pan przycisnął jej serce do swojego Serca, że miała wrażenie, że odtąd te dwa serca stanowią jedno. Święta każdego rana witała Boże Serce i każdego wieczora czule je żegnała. Ileż to razy pozwolił jej Pan Jezus spocząć na swoim Sercu, tak że słyszała każde Jego bicie Serca!
Podobnym przywilejem cieszyła się młodsza siostra św. Mechtyldy, św. Gertruda (1250-1303). Jej zasadnicze dzieło, które wsławiło jej imię po całej Europie, to "Poseł Bożej Pobożności". Jest to prawdziwy poemat miłości Boga do duszy i duszy do Boga. Jego zaś źródłem jest Najśw. Serce Syna Bożego. Można powiedzieć, że obcowała z Sercem Jezusowym na co dzień. "Raz widziała Serce Boże jako skarbnicę, pełną wszelkich bogactw; to znowu jako lirę, wydającą pod dotknięciem Ducha Świętego tony, które radością napełniają Trójcę Przenajświętszą i cały dwór niebieski; to znowu jako przeobfite źródło, niosące nieustanną ochłodę duszom czyśćcowym, pomoc walczącym na ziemi i upajającą rozkosz zbawionym; kadzielnicę złotą, z której wznoszą się ku niebu najwonniejsze dymy chwały Bożej; kiedy indziej jako ołtarz, na którym wierni składają swe ofiary, aniołowie i zbawieni hołdy; jako lampę świetlistą, zawieszoną między niebem a ziemią; kielich, z którego piją święci. (...) Z tego Serca zrodziła się Modlitwa Pańska. Ono dopełnia wszystko, czego brakuje nam; jest słodkim schronieniem i błogosławionym sanktuarium" (G. Ledos, St. Gertrude).
Do św. Ludgardy (1182-1246) odezwał się kiedyś Pan Jezus: "Czego pragniesz?" Kiedy ta odpowiedziała: "Twego Serca!" Jezus jej na to: "To raczej Ja pragnę i żądam twego serca!"
Czytamy w żywotach wielebnej Idy (+ 1300) i św. Katarzyny Sieneńskiej, że Pan Jezus brał swoje Serce i zamieniał je symbolicznie z ich sercami w zaślubinach mistycznych.
W kazaniach przypisywanych św. Antoniemu (1195-1231) z Padwy czytamy:
"Oddał dla ciebie swoje Serce na krzyżu i dlatego pozwolił, by Mu to Serce otwarto. (...) Otwarł swojej gołębicy bok i Serce swoje, aby weszła tam i ukryła się. (...) Dwie rzeczy rozważane w Jezusie wydobywają łzy z naszych oczu: miłość Jego Serca i cierpienie Jego ciała..."
W dziełku, przypisywanym św. Bonawenturze (1221-1274) pt. "Bodziec Miłości" czytamy: "W nadmiarze swojej miłości otworzył swój bok, aby nam oddać Serce".
Do św. Małgorzaty z Kortony (1252-1297) odezwał się dnia pewnego Pan Jezus: "Połóż twe ręce na ranach moich rąk!" Na to święta: "Nie, Panie!" W tej chwili otwarła się rana boku Chrystusa i święta ujrzała w niej Serce Zbawcy.
Św. Anzelm (1033-1109) chyba jako pierwszy, pisał o Sercu Pana Jezusa: "Jezus okazuje się słodkim w Ranie swego boku. Rana ta bowiem odsłoniła nam bogactwa Jego dobroci, miłości Jego Serca". Za nim idzie św. Bernard (1090-1153), jego uczeń, bł. Guerric d'Igny (+ 1160), Piotr Blozjusz (+ 1200), bł. Aniela z Foligno (+ 1309), bł. Krystyna ze Stommel (+ 1312), Jan Tauler (+ 1361), bł. Henryk Suzo (+ 1366), bł. Baptysta Yarani (+ 1527), bł. Joanna de Valois (+ 1505) i inni.
Na zakończenie przypomnieć wypada zachętę św. Bernardyna ze Sieny (+ 1446):
"Rana boku dała nam poznać miłość Serca Jezusowego. (...) Zbliżmy się zatem do Jego Serca, Serca głębokiego, tajemniczego, (...) które tak wielką płonie ku nam miłością. (...) Tam pokazał, że Serce Jego było ogniskiem najwyższej ku nam miłości".
Może warto przytoczyć jeszcze jedno świadectwo: św. Franciszek Salezy stał się niejako ogniwem łączącym średniowiecze z nowożytną epoką. W liście do św. Joanny de Chantal z roku 1608 tak pisze na ten temat: "Kiedy pewnego razu rozmyślałem o przebitym boku Pana Jezusa i wpatrywałem się w Jego Serce, przyszło mi na myśl, że nasze serca są dookoła Jego Serca i składają Mu hołd jako najwyższemu Królowi serc. Oby był naszym Sercem na zawsze". W czołowym swoim dziełku, które zdobyło Świętemu tak wielką chwałę i tytuł doktora Kościoła, pisze: "Widzisz Filoteo, rzecz pewna, że Serce naszego drogiego Jezusa widziało twe serce z drzewa krzyża i pokochało je, a przez tę miłość wyjednało wszystkie dobra, jakie kiedykolwiek staną się twoim udziałem. Zbawiciel umierając zrodził nas, pozwalając przebić swoje Serce". W piątek po oktawie Bożego Ciała, a więc w dniu, w którym zostanie właśnie na życzenie Pana Jezusa ustanowione Jego święto, św. Franciszek pisał do św. Joanny de Chantal: "Bóg mi dał tej nocy myśl, że nasze zgromadzenie jest z Jego łaski dość godne i zasługujące, by mogło mieć własny herb, dewizę i hasło. Pomyślałem więc, że trzeba nam wziąć za herb Serce przeszyte dwoma strzałami, otoczone koroną cierniową. To Serce będzie uwieńczone Krzyżem, wznoszącym się nad nim".
Papież Pius IX słusznie wyraził zdanie o św. Franciszku Salezym, że "rzucił (on) ziarno nabożeństwa do Najśw. Serca Jezusowego, które w naszych nieszczęśliwych czasach ku naszej wielkiej radości tak cudownie się rozszerza na pożytek dusz ludzkich".
Nie przywołaliśmy wszystkich świętych, którzy wyróżniali się szczególnym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa. Liczba ta, którą rozpoczyna w wieku XI św. Anzelm, w miarę czasów rośnie. Jednakże dotychczas można mówić jedynie o nabożeństwie prywatnym, o jednostkach w masie wiernych Kościoła. Najczęściej są to osoby uprzywilejowane i dopuszczane w stanach mistycznych do odkrywania tajemnic Serca Jezusowego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).