Procesja Bożego Ciała odbywa się w większych miastach z nadzwyczajną okazałością. Mieszkańcy' ulic, któremi ma przechodzić pochód, dokładają wszelkich starań, by jak najpiękniej przyozdobić okna i balkony. Niekiedy zamawiają specjalistów, tapicerów, którzy układają wzdłuż okien gustowne festony i draperje z materjałów o barwach papieskich lub narodowych. "W oknach stawiają wśród kwiatów i zieleni piękne obrazy lub figury świętych, a gdy procesja przechodzi, iluminują okna rzęsiste świeczkami. Najwspanialej bywają przybrane ołtarze, które zamożni mieszczanie zwykle własnym kosztem wystawiają. Bogate kobierce służą za tło, na którem zawieszają piękny obraz Chrystusa lub Najświętszej Panny; niekiedy, — przy starych pałacach — ustawiają staroświecki tryptyk, który służył ongiś jako ołtarz polowy. Dojście do ołtarza wyłożone jest chodnikiem wśród zieleni drzewek brzozowych lub lipowych.
Trudno opisać wrażenie, jakie sprawia widok postępującego pochodu procesji, z lasem różnobarwnych chorągwi na czele, chylących się kornie przed Majestatem Słowa Wcielonego. Wszystkie cechy, bractwa, towarzystwa niosą swe godła; — kobiety w tradycyjnych, prawie średniowiecznych strojach, dźwigają na ramionach ciężkie feretrony, dziewczyny w pięknych ubiorach narodowych — w każdej okolicy odmiennych — niosą lżejsze, jasne chorągwie. — Pochód posuwa się powoli, poważnie, wśród szpaleru, karnie utrzymanego przez wojsko, harcerzy i starszych uczni szkolnych. Przechodzą kompanje wojska, postępuje powoli świetna orkiestra, wtórująca rozśpiewanemu tłumowi; roją się tysiące dzieci, bielą się setki dziewczątek z liljami w ręku, zaścielające w rytmicznym pokłonie drogę kwiatami zbliżającemu się Sanctissimum. Ciągną dwa długie szeregi księży w odświętnych szatach, a wreszcie ukazuje się złocista monstrancja z Najświętszym Sakramentem, którą niesie pod baldachimem dostojnik Kościoła w asyście kapłanów lub dygnitarzy świeckich. Za baldachimem postępują nieprzeliczone tłumy wiernych, śpiewając przepiękne nasze pieśni. Procesja obchodzi kolejno ołtarze, przy których ksiądz czyta jedną z czterech ewangelij, poczerń celebrans unosi w górę monstrancję, udzielając błogosławieństwa na cztery strony świata. Tysiące głów chyli się w pokorze, uroczyste milczenie zalega na chwilę, poczerń z ty-. siąca piersi płynie ku niebu modlitewna pieśń „Rzućmy się wszyscy społem".
Procesja Bożego Ciała, w wiejskim kościółku, choć pozbawiona zewnętrznego przepychu, niemniej jest uroczysta, wzruszając serca swą szczerą prostotą. Postępując w skupieniu wśród rozśpiewanego ludu, ma się wrażenie, że Chrystus utajony w monstrancji, zstępuje do każdej chaty, niosąc ulgę cierpiącym, otuchę zwątpiałym, pociechę najbiedniejszym. Zda się, że przyroda cała bierze udział w tym uroczystym pochodzie, że przed Stwórcą swym kłonią się łany zbóż, uginają konary drzew, dzwonią kielichy kwiatów, — że ptaki niebieskie witają Pana wszechświata pieśnią:
„Zróbcie Mu miejsce — Pan idzie z Nieba Pod przymiotami ukryty chleba. Zagrody nasze widzieć przychodzi, I jak się dzieciom Jego powodzi".
Procesja
U baldachimu czterech gospodarzy
Krzepkich, jak dęby stuletnie — i zda się,
Że to lechiccy władykowie starzy,
Co wespół z Piastem żyli w dawnym czasie.
Jakiś majestat senatorski w twarzy
I sukman białość i na ciężkim pasie
Moc niezliczona gwoździków mosiężnych
U tych wioskowych magnatów siermiężnych.
Sam pan kolator księdza wiódł pod ramię,
Świecę woskową niosąc w drugim ręku;
A proboszcz, cały w przezłocistej lamie,
Nad czołem zgiętem od świętego lęku
Dzierży monstrancję, na której się łamie
Sto strzał słonecznych, i szedł wśród pobrzęku
Dzwonów i z pieśnią, której wiara żywa
Serca i głosy w błękit gdzieś porywa.
Ołtarz wzniesiony był w rogu cmentarza,
Pod lip ogromnych cienistym namiotem.
Tam stanął pochód. Na stopniach ołtarza '
Ksiądz ewangelję odczytał, a potem
Podniósł monstrancję... Jako się przeważa
Łan zgięty wichrem — tak się kładł pokotem
Lud, a chorągwie skłonione w tej chwili
Były, jak drzewa gdy je burza chyli.
I tak leżała owa ludzka ława
Cała w kolorach świetnych, jako łąka
Przepychem kwiecia barwnego jaskrawa,
A po niej cieniów lipowych koronka
I jasność słońca chodziła złotawa.
Cisza... Wtem zabrzmiał głos srebrzysty dzwonka
I z piersi tłumu w słoneczne przestrzenie
Buchnęło wielkie, przeciągłe westchnienie.
Jak lipy, w których letni powiew drzymie,
Z podniesionemi stojące ramiony,
Tak ksiądz ramiona zdał się mieć olbrzymie,
Kiedy monstrancji krąg rozpromieniony
Dźwignął. I była w kadzidlanym dymie
Jak drugie słońce. W cztery świata strony
Zwracał ją ponad mnóstwem ludu zgiętem
I zaczął: Przed tak wielkim Sakramentem! —
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.