Spośród świętych męczenników z Ugandy najbardziej znany jest Karol Lwanga. Dzięki uprzejmości Misjonarzy Afryki, którzy udostępnili nam poniższe teksty, możemy poznać także sylwetki jego Towarzyszy.
Jan Maria Muzeyi – opiekun chorych i cierpiących
Muzeyi należał do klanu Nbogo i był ostatnim spośród męczenników z Ugandy. Nazywał się Musoke i pochodził z Ninziro. Jego ojciec, Bunyaga, był jednym z ludzi interesu króla Mutesa i często podróżował na południe od jeziora, aby sprzedawać kość słoniową i inne towary króla. Z tego powodu mały Musoke żył w domu swego dziadka.
Później król mianował jego ojca przełożonym Kakuto i tam osiedli. Gdy Musoke ukończył trzynaście łat, jego ojciec przyprowadził go do króla, a ten oddał go pod kierownictwo niejakiego Ttamiro, urzędnika królewskiego, Młody Musoke przyjął islam i otrzymał imię Yamari. Kiedy wybuchła epidemia dżumy w 1881 roku, Yamari schronił się w Mutundwe, gdzie poznał paru chrześcijan. Poczuł się zaintrygowany ich formą życia i nauczył się modlić. Po powrocie do pałacu, Józef Balikuddembe sprawił, że Muzeyi został przyjęty do paziów Mutesa. Król chciał go uwieść, ale Muzeyi tak energicznie odrzucił jego propozycję, że król relegował go do kategorii zwykłego pazia.
Chociaż miał około dwudziestu pięciu lat, ze względu na jego powagę i roztropność, nadano mu imię Muzeyi, co - w swahili- oznacza „stary albo szanowany". Muzeyi zawsze odznaczał się trafnością sądów i serdecznością. Posiadał wyjątkową inteligencję i pamięć, i dlatego był znakomitym nauczycielem religii i pomógł Józefowi Mukasa w formacji katechumenów, którzy mieszkali na dworze. Jego chrześcijańskie świadectwo było zawsze szczególne. Oddawał swe dobra, by wspomóc ubogich i troszczył się o chorych, pouczał ich i udzielał chrztu. Po śmierci króla opuścił dwór, ale aż do końca życia głosił wiarę chrześcijańską. Przyjął chrzest 1 listopada 1885 roku.
Kiedy wybuchło prześladowanie, Myzeyi ukrył się w domu Józefa Mukasa Balikuddembe, oddalonym od miasta. Król jednak nie zapomniał o nim. Rozkazał go odnaleźć, ale poszukiwania nie przyniosły żadnego skutku. Chciał skusić go fałszywymi obietnicami: „Ci, którzy służyli memu ojcu, służyli mu dobrze; ci, którzy jeszcze żyją, niech przyjdą na dwór, szczodrze ich wynagrodzę".
Jan Maria nie dał się oszukać pięknymi słówkami króla. Zdecydował się jednakże stawić przed nim. Udał się do misji, wyspowiadał się u o. Lourdeła i po przyjęciu Komunii św., poszedł do pałacu. Król mu powiedział:„Przyprowadź tu swych towarzyszy i dam wam wszystkim wysokie urzędy". Nie ulegało już żadnej wątpliwości, że król pragnie zabić wszystkich chrześcijan. Jan Maria ostrzegł ich, by mogli się schować. Na nowo powrócił na dwór, którego już nie opuścił. Mwanga, żeby się go pozbyć, rozkazał ściąć go 27 stycznia 1887 roku w Mengo. Następnie Muzeyi został wrzucony w bagno. Miał trzydzieści trzy lata.
Gyavira (Gyawisa) – patron posłańców i listonoszy
Był członkiem klanu Mamba, należał do wpływowej i bogatej rodziny. Jego ojciec był strażnikiem świątyni bożka Mayanja w Segguku i- jak się opowiada - miał około pięćdziesiąt żon. Gyawisa zostal przedstawiony królowi Mwanga, kiedy miał zaledwie szesnaście lat i mianowano go doradcą dworu. Został ochrzczony przez Karola Lwangę 26 maja 1886 roku. Przy pewnej okazji pokłócił się z Mukasa Kiriwawanvu - ten go uderzył kijem i Gyawisa zaczął krwawić. Król, który czuł słabość do Gyawisa, zganił Mukasa i rozkazał, by zamknięto go w więzieniu. Parę dni później Mwanga wybuchnął gniewem przeciw Gyawisie, ponieważ nie chciał zgodzić się na jego lubieżne propozycje. Kiedy Mukasa wyszedł z więzienia i zobaczył grupę więźniów, idących na męczeństwo, Gyawisa podbiegł ku niemu i powiedział:
- Mój przyjacielu, cieszę się, że widzę cię na nowo i jestem blisko ciebie w chwili mojej śmierci.
- Także i ja cieszę się, że mogę umrzeć z tobą - odpowiedział Mukasa; obaj, pojednani, uścisnęli się i razem poszli do Namugongo.
Dlatego też przedstawia się ich razem. Niejaki Gabunka wstawił się za nim przed królem, lecz król nie chciał przebaczyć, pamiętając, że chłopiec odrzucił jego niemoralną propozycję. Został spalony żywcem 3 czerwca 1886 roku; miał siedemnaście lat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).