Gdy Archanioł oznajmił: „Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan” (Łk 1,13), wszystko zostało między Archaniołem i Zachariaszem.
Ks. Tomasz Jaklewicz
Pustynie nie oznaczają miejsc w przestrzeni, ale stan umysłu i serca...
Jan Chrzciciel jest jedynym świętym, który w kalendarzu liturgicznym ma święto swoich ziemskich urodzin i wspomnienie śmierci (29 sierpnia), inni święci czczeni są tylko w dniu narodzin dla nieba. Prawosławni mają wielkie nabożeństwo do św. Jana, którego nazywają Poprzednikiem. Na ikonach bywa przedstawiany z dwoma wielkimi skrzydłami, które nadają mu wygląd anioła. W ręku trzyma kielich, w którym spoczywa Baranek Boży, lub rozwinięty zwój z tekstem Ewangelii (Łk 7,27 albo Mk 1,2). Jego uskrzydlona postać jest aluzją do tego, jak Ewangelia określa jego misję: „posłaniec, wysłannik”. Słowo „anioł” oznacza dokładnie to samo. Zadaniem Jana było świadczenie o Mesjaszu tuż przed Jego przyjściem, zwiastowanie wśród ludu Jego nadejścia.
Św. Jan przypomina nam o pustyni. Odejście od zgiełku świata wyostrza wewnętrzny wzrok, budzi wrażliwość na obecność Boga. Potrzebujemy takich chwil wyciszenia. „Pustynie, cisza, samotność nie oznaczają bynajmniej miejsc w przestrzeni, ale stany umysłu i serca” – pisze Catherine de Hueck Doherty, wychowana w prawosławiu kandydatka na ołtarze. „Takie pustynie można odnaleźć i w środku miasta, i w każdym dniu naszego życia. Wystarczy tylko ich poszukać i uświadomić sobie, jak ogromnie są nam potrzebne”.
Gdzie znaleźć takie mini-pustynie? Autorka podpowiada: samotność wieczornych powrotów do domu, gdy idziesz od stacji metra lub przystanku, a ulice są już ciche i mniej jest przechodniów; chwile samotności, gdy wchodzisz do pokoju, aby zmienić biurowe lub robocze ubranie na wygodniejsze domowe; samotność tak prozaicznych zajęć jak sprzątanie, prasowanie czy szycie. Takie „małe pustynie” są blisko nas, przypadkowe przystanki w codziennej gonitwie. Przypadkowe? A może to raczej delikatne zaproszenia Boga. Chodzi tylko o to, by zapragnąć tych właśnie chwil, które daje nam Bóg. Doherty: „Aby osiągnąć takie nastawienie, trzeba pozbyć się irracjonalnej wiary w czas. Bóg śmieje się z czasu, bowiem jeśli nasze dusze otworzą się na Niego, to będzie mógł je powołać, zmienić, wywyższyć i przeobrazić w jednej chwili”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).