Do św. Wojciecha przyznają się trzy kraje i narody: Polska, Czechy i Węgry. W Czechach urodził się i był biskupem Pragi, stolicy państwa; w Polsce poniósł śmierć męczeńską i tu spoczęły jego śmiertelne szczątki; Węgry kilka razy nawiedzał i miał udzielić sakramentu bierzmowania św. Stefanowi.
Jan Kanapariusz: „Lecz koń, którego dosiadał, ani nie biegł rączo, jak zwykle parskające konie, ani nie miał uzdy błyszczącej złotem i srebrem, lecz na sposób chłopski okiełznany sznurem konopnym, szedł według woli jeźdźca. Przybyli do świętego miasta Pragi, gdzie niegdyś sławny książę Wacław rządził i służąc Bogu chwalebny żywot pędził, potem jednak od miecza bezbożnego brata chlubnie poniósł śmierć męczeńską... Tam nowy święty biskup zdejmie obuwie i boso wchodzi do miasta, następnie odmówiwszy z pokornym i skruszonym sercem obowiązkowe modlitwy, ku wielkiej radości mieszkańców wziął w posiadanie tron biskupi”.
Piotr Skarga: „Sława i światłość wielkich narodów, czeskiego, polskiego i węgierskiego, przenajchwalebniejszy mąż, kapłan i męczennik Chrystusów - Wojciech, to jest wojsko cieszący, z narodu onego od sławy nazwanego, słowiańskiego, z Czechów idący - zacnych i z krwią złączonych miał rodziców... Będąc niemowlęciem, gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, kiedy ci, pragnąc zdrowia jego, pociechy swej doczesnej w nim odstąpili a Panu Bogu go na służbę poślubili, woląc go raczej żywym między sługami kościelnymi widzieć, niż na smutną śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli go na pół umarłego do ołtarza przeczystej Matki Bożej Maryi, prosząc, by Ona na służbę Synowi swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, wnet dzieciątko ozdrowiało. Znać, iż Anielska i nasza Królowa święta przyczyną swoją i cudem onym, obrała go za sługę wielkiego Panu Bogu” (Żywoty Świętych).
Stanisław Mielczarski: „Dobiega końca wiek X. Wschód europejski wkracza w nową erę. Słowianie i Węgrzy porzucają tłumnie bałwochwalcze kulty i gusła, oblegają kościelne chrzcielnice. Od Odry aż poza Dniepr ustala się chrystiaństwo. W Polsce Bolesław Chrobry krzewi silną ręką chrześcijanizację plemion, wszczętą w pamiętnym roku chrztu Mieszkowego. W Czechach wygasa ostatni opór pogaństwa i utwierdza się charakter życia. Na Węgrzech św. Stefan buduje katedry i murowane kościoły, obok których osiedla chrzczące się madziarskie koczowiska. Potężny św. Włodzimierz umacnia ośrodek cerkiewny w Kijowie i z naciskiem przeprowadza na wiarę Chrystusową wschodni świat słowiański. Na tle tego przewrotu religijnego występuje św. Wojciech jako jeden z wielkich apostołów objawionej prawdy”
Stefan Żeromski: Wiatr od morza (fragmenty)
„Przywdziawszy strój swój biskupi apostoł i dwaj towarzysze - Radzym, Bogusza - podeszli do mieszkań człowieczych. Lecz skoro zakołatali we wrota osiedla, mieszkańcy tłumem wielkim wybiegli i wśród krzyku dzikiego precz ich odpędzili od progu. Jeden z nich, pogański ofiarnik, uderzył biskupa w plecy wiosłem i powalił na ziemie. Odszedłszy tedy z tej niegościnnej osady, przeprawili się na drugi brzeg rzeki i weszli na targowisko, zwane Cholin. Tam jeden z mieszkańców zaprosił ich i do domu swego wprowadził. Na wieść o tym zebrała się wielka liczba ludu pruskiego, natarczywie pytając: - Kim byli? Skąd przybyli? Dlaczego wylądowali w tej stronie? Apostoł przemawiał a Bogusza tłumaczył na mowę temeczną, iż są Słowianami, z ziemi Polan pochodzą, którą Bolesław dla Chrystusa pozyskał. Biskup jest sługą tego, który niebo i ziemię utworzył. Przychodzi zaś, żeby ich wyrwać z rak szatana.
Na te słowa tłum podniósł wielki krzyk, pełen zniewag i bluźnierstw. Wywijano maczugami nad głową przychodniów, tupano nogami, bito pałkami w ziemię grożąc śmiercią, jeśli natychmiast tam, skąd przyszli, nie wrócą. Kunigas Cholina przez usta Boguszy oświadczył: «My i cały nasz kraj mamy swoje prawo i jednym obyczajem żyjemy. Jeśli z pośpiechem nie opuścicie tej ziemi, zginiecie jutro, bo wy według innego prawa żyjecie.
Przynagleni rozkazem wodza i groźbami tłuszczy weszli do łodzi i wrócili na brzeg świeżej Mierzei. W ciągu pięciu dni przebywali w pewnej okolicy a na szósty dzień wczesnym rankiem odeszli stamtąd ku Gdańskowi, w stronę południowo-zachodnią. Około południa wybrnęli z gęstego lasu i na polanie stanęli...
Nie wiedzieli wysłannicy Kościoła, iż miejsce to, na którym Mszę odprawili, było uroczyskiem, poświęconym bogom tego kraju. Na wzgórzu to pod cieniem dębów świętych nie wolno było nikomu a zwłaszcza cudzoziemcowi nogi postawić.
Po skończonym nabożeństwie znużeni wielce posilali się bulwiastymi korzeniami roślin niektórych, przez wiosnę zbudzonych do życia, i smolnym pąkowiem drzew rozkwitających. Potem w strudzeniu swym do snu się kładli...
Z upadku krzyk ludzki apostoła ocucił. Zaiste — radosne obudził w piersi echo. Nadbiegł wielki tłum niosąc oszczepy, koły i kamienie. Otoczyli ze snu zbudzonych wielkim koliskiem. Kapłan pogański, którego brata zabili byli na wojnie Polacy, nadbiegł pierwszy i stanął na czele pościgu. Na jego skinienie tłum związał apostola i jego towarzyszów. Poprowadzono ich na przyległe wzgórze...
Kapłan pogański pierwszy zaciosanym oszczepem uderzył. Za ofiarnikiem inni cisnęli ciężkie włócznie, żerdzie przywleczone z daleka. Siedem ran straszliwych poniósłszy, apostoł śmiertelny sen przyjął pod ciosami. Tłum porąbał na części jego ciało. Części rzucił do wody. Głowę odrąbaną na żerdzi zatknięto...”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.