Do św. Wojciecha przyznają się trzy kraje i narody: Polska, Czechy i Węgry. W Czechach urodził się i był biskupem Pragi, stolicy państwa; w Polsce poniósł śmierć męczeńską i tu spoczęły jego śmiertelne szczątki; Węgry kilka razy nawiedzał i miał udzielić sakramentu bierzmowania św. Stefanowi.
Spokój jednak nie był mu dany. W kwietniu 996 roku umiera na wygnaniu Jan XV. W początkach maja przyjeżdża do Rzymu Otto III. Wprowadza na tron papieski swojego krewnego, który przyjął imię Grzegorza V. Dnia 21 maja tegoż roku tenże papież Grzegorz koronuje Ottona na cesarza rzymskiego. Dnia 25 maja odbył się w Rzymie synod, na którym metropolita Moguncji św. Willigis, oskarżył św. Wojciecha, że bezprawnie opuścił swoją stolicę. Synod odbyty w Rzymie pod przewodnictwem papieża nakazał Świętemu pod grozą klątwy powrót. Tak więc św. Wojciech udaje się do Moguncji, czekając na decyzję cesarza, który tylko siłą mógł wprowadzić św. Wojciecha do Pragi, zbuntowanej przeciwko swojemu pasterzowi. Z tej okazji spotkali się mężowie i powstała między nimi wielka przyjaźń. Ponieważ cesarz zwlekał jednak z wyprawą orężną, czekał, że Czesi sami uznają swoją winę, skorzystał św. Wojciech z okazji i odwiedził Francję a w niej jako pielgrzym nawiedził grób: św. Marcina w Tours, św. Benedykta we Fleury i św. Dionizego w Saint-Denis pod Paryżem. Kiedy zaś nadal powrót św. Wojciecha był niemożliwy, udał się do Polski z silnym postanowieniem oddania się pracy misyjnej wśród pogan. Było to późną jesienią 996 roku. Cesarz Otto III wyraził zgodę, kiedy Czesi przysłali św. Wojciechowi odpowiedź, że nie godzą się na jego powrót.
Król polski, Bolesław Chrobry, bardzo się ucieszył na wiadomość, że do Polski ma przybyć św. Wojciech. Słyszał o nim wiele od jego rodzonego brata, Sobiebora, któremu udzielił schronienia. Chciał go zatrzymać u siebie jako pośrednika w misjach dyplomatycznych. Kiedy jednak Święty stanowczo odmówił i wyraził chęć pracy wśród pogan, wtedy powstała myśl nawrócenia Wieletów na zachodzie. Trwała jednak w tym czasie wojna. Wobec tego powstała myśl urządzenia wyprawy misyjnej do Prus. Bolesław Chrobry dał św. Wojciechowi do osłony 30 wojów. Towarzyszył biskupowi tylko jego brat, bł. Radzim, i subdiakon Benedykt Bogusza, który znał język pruski i mógł Świętemu służyć za tłumacza. Było to wczesną wiosną 997 roku. Św. Wojciechowi przypisuje się, że założył pierwszy klasztor benedyktyński na ziemiach polskich. Który był to klasztor, jednak nie wiemy. Za fundatora swojego uważają bowiem św. Wojciecha następujące opactwa w: Międzyrzeczu, Trzemesznie i w Łęczycy (Tum).
Wisłą udał się św. Wojciech do Gdańska, gdzie przez kilka dni głosił Ewangelię tamtejszym Pomorzanom. Stąd udał się św. biskup w dalszą drogę. Ponieważ były wiosenne roztopy, dlatego jadąc morzem, znaleźli się zapewne przy ujściu Pregoły. Aby nie nadawać swojej misji charakteru wojennej wyprawy, Święty oddalił żołnierzy. To okazało się zgubnym. Niedługo bowiem potem tłum dziki otoczył ich i zaczął im złorzeczyć. Ktoś nawet uderzył wiosłem w plecy biskupa, aż mu brewiarz wypadł z rąk. Kiedy św. Wojciech spostrzegł się, że Prusy ani myślą o nawróceniu się, postanowił zakończyć misję powrotem do Polski. Prusowie szli za nim. Miejsca męczeńskiej śmierci nie udało się uczonym dotąd zidentyfikować. Mogło to być w okolicy Elbląga lub Tękit (Tenkitten) jak sądzą inni. Dnia 23 kwietnia 997 roku w piątek o świcie uzbrojony tłum Prusaków otoczył trzech misjonarzy: św. Wojciecha, bł. Radzima i subdiakona Benedykta Boguszę. Rzucono się na trzech misjonarzy i związano ich. Zaczęto bić św. Wojciecha i zawleczono go na pobliski pagórek. Tam kapłan pogański zadał mu pierwszy cios śmiertelny. Potem 6 włóczni przebiło mu ciało. Odcięto głowę Męczennika i wbito ją na żerdź. Przy zwłokach pozostawiono straż. W chwili zgonu miał św. Wojciech 41 lat.
Po pewnym czasie wypuszczono na wolność bł. Radzima i kapłana Benedykta z propozycją dla króla Polski oddania ciała św. Wojciecha za dobrym okupem. Tak się też stało. Król Polski sprowadził je najpierw do Trzemeszna, a potem uroczyście do Gniezna. Cesarz Otto III na wiadomość o śmierci męczeńskiej przyjaciela, podobnie natychmiast zawiadomił o niej papieża z prośbą o kanonizację, jak to uczynił papież Sylwester II odnośnie św. Ulryka, biskupa, w roku 993. Była to pierwsza w dziejach Kościoła kanonizacja, ogłoszona przez papieża, gdyż dotąd ogłaszali ją biskupi miejscowi. Na żądanie papieża sporządzono najpierw spisanie żywota świętego Wojciecha na podstawie zeznań naocznych świadków: bł. Radzima i Benedykta. Na jego podstawie papież jeszcze przed rokiem 999 dokonał uroczystego ogłoszenia Wojciecha świętym. Dzień święta wyznaczył papież zgodnie ze zwyczajem na dzień jego śmierci, czyli na 23 kwietnia. Wtedy także zapadła decyzja utworzenia w Polsce nowej, niezależnej metropolii w Gnieźnie, której patronem został ogłoszony św. Wojciech.
W marcu roku 1000 Otto III odbył pielgrzymkę do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. Historycy opisują dokładnie jej przebieg. Bolesław podejmował cesarza z niezwykłą wspaniałością. Z tej okazji ogłoszono ustanowienie w Gnieźnie metropolii oraz trzech zależnych od niej biskupstw: w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. Otto III opuścił Polskę obdarowany relikwią ramienia Świętego. Część jej umieścił w Akwizgranie, a część na wysepce Tybru w Rzymie, w obu miejscach fundując kościoły pod wezwaniem Św. Wojciecha. Na prośbę prymasa kardynała Augusta Hlonda papież Pius XI podarował miastu Gnieznu relikwię ramienia (1928), która obecnie jest w skarbcu tamtejszej katedry, w bogatym relikwiarzu. W Trzemesznie w skarbcu znajduje się artystyczny relikwiarz ręki św. Wojciecha w formie urny.
Utworzona w roku 1010 metropolia w Ostrzychomiu na Węgrzech, otrzymała za patronów: Najświętszą Maryję Pannę i św. Wojciecha. W roku 1038 najeżdża Polskę książę czeski Brzetysław, korzystając z chaosu, jaki wówczas panował. Według kronikarza czeskiego, Kośmy, żyjącego przeszło 60 lat po tych wydarzeniach, miał Brzetysław dotrzeć do Gniezna i zabrać ze sobą relikwie: św. Wojciecha, bł. Radzima i św. 5 Braci Kamedułów. W uroczystej procesji złożono je w katedrze św. Wita, gdzie są do dnia dzisiejszego po prawej stronie głównego ołtarza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.