W mieście świętegoPadwa to dziś ponad dwustutysięczne miasto. Choć sprawia wyrażenie wyludnionego, szczególnie w porównaniu z Wenecją czy Bolonią, jest bardzo urokliwe. Mniej tu hałasu. W centrum obowiązuje ścisły zakaz ruchu samochodów, więc godzinami można spokojnie przemierzać ocienione portykami uliczki i odkrywać piękno placyków czy zaułków. To miasto wielkich postaci. Tu wykładał Galileusz, żył Dante Alighieri, Petrarka, studiował m. in. Mikołaj Kopernik, Jan Zamoyski, Jeremii Wiśniowiecki. Ważny ośrodek naukowy, a w nim drugi (po Bolonii) najstarszy uniwersytet Europy. W mieście znajdują się słynne renesansowe budowle, niesamowite freski Giotta i przepiękny pomnik konny Donatella. Ale bezsprzecznie najważniejszym punktem miasta jest romańsko-gotycko-bizantyjska Bazylika Św. Antoniego Padewskiego. To też jedyne tłoczne miejsce Padwy. Niezmiennie od wieków przyciąga rzesze turystów, pielgrzymów i wiernych.
Bazylika św. Antoniego zwana „cudem Padwy” jest prawdziwym arcydziełem sztuki. Ogromną budowlę wzniesiono na planie krzyża łacińskiego i nakryto biznatyjsko-weneckimi kopułami. Wystawiona w latach 1256-1310 ma 118m długości, 32.5m szerokości i 38.5m wysokości nawy głównej, ma też 2 wysokie na 61m wieże i 2 wieżyczki minaretowe oraz 8 kopuł.
Zanim przekroczę prób świątyni, postanawiam zapoznać się z życiorysem świętego. Dziwnie jest zwiedzać tak „na sucho”. Poznanie człowieka w oparciu o biografię i to, co po nim zostało, daje poczucie bliskości a stąpanie wówczas „po śladach” jest bardziej autentyczne i wiarygodne.
Padewski czy lizboński?Święty zwany Antonim z Padwy, nie miał na imię Antoni i nie urodził się w Padwie. Naprawdę nazywał się Ferdynand i urodził się prawdopodobnie 15 sierpnia 1195 roku w Lizbonie. Nikt nie zna dokładnie nazwiska jego rodziców. Niektórzy historycy podają: Bulone. Mało też wiadomo o jego dzieciństwie, poza tym, że w r. 1210 uczęszczał do przykatedralnej szkoły i był nadzwyczaj religijnym chłopcem. Żywił głębokie nabożeństwo do Matki Boskiej. Szukając warunków do kontemplacji wstąpił do kanoników św. Augustyna gdzie studiował teologię i Pismo Święte. Swym zapałem, gorliwością, nieprzeciętną pamięcią i inteligencją szybko zwrócił na siebie uwagę wykładowców. Mimo perswazji przyjaciół i znajomych, którzy nie rozumieli jego powołania i chcieli go odwieść z wybranej drogi, Ferdynand składa pierwsze śluby zakonne i chcąc dochować im wierności prosi przeora, by ten pozwolił mu wyjechać gdzieś daleko.

Zostaje wysłany do Coimbry (ok. 200km od Lizbony). Tam pracuje jako furtianin. Praca ta nie pozwala mu uczestniczyć bezpośrednio w wielu nabożeństwach, czyni to więc w sposób duchowy. Wewnętrznie śledzi przebieg Mszy Św. pada na kolana słysząc dźwięk dzwonka sygnalizującego moment Podniesienia. Później kronikarze pisali o tym fakcie: znajdował się równocześnie przy furcie i kaplicy. W 1220 roku Ferdynand mając zaledwie 25 lat zostaje wyświęcony na kapłana w klasztorze św. Krzyża w Coimborze. Potrzebował do tego specjalnej dyspensy, gdyż nominalny wówczas wiek kandydata do święceń nie mógł być niższy niż 30 lat.
Pewnego dnia, odprawiając msze św. Ferdynand miał wizje: czyjaś dusza, pod postacią olśniewającej gwiazdy wznosiła się po nieboskłonie na świetlanym obłoku. Ferdynand rozpoznał w niej duszę franciszkanina, żyjącego w eremie św. Antoniego, założonym kilka lat wcześniej w Olivanez. W tym czasie dochodzą do Ferdynanda wieści o św. Franciszku z Asyżu, o jego pokorze i całkowitym ubóstwie, o życiu wyłącznie z jałmużny, o nauczaniu w kościołach jak i poza nimi. To pociąga Ferdynanda. Postanawia porzucić spokój życia i przenieść się do eremu w Olivanez a następnie prosić o pozwolenie na wyjazd do Maroka, by tam głosić Dobrą Nowinę, a jeśli to będzie konieczne, przyjąć palmę męczeństwa. Przyjmując duchowość franciszkańską, przyjmuje i franciszkański habit oraz zmienia imię na Antoni. Rozpalony gorliwością misyjną szykuje się do wyjazdu. Jednak reguła przewiduje, że franciszkanie mają podróżować co najmniej we dwóch. Szuka więc towarzysza. Wreszcie, wraz z bratem Filipem, uzyskuje w 1221 roku pozwolenie przełożonego i wypływa w kierunku Afryki Północnej.
Nic nie jest jednak tak proste, jakby się mogło wydawać. Do zakonu wstępuje się po to, by pełnić wolę Bożą a nie własną, jakkolwiek byłaby chwalebna. Choć podróż przebiegła spokojnie to tuż po zejściu na ląd marokański Antoni czuje osłabienie i dreszcze. Mimo zapewnień towarzysza podróży, że wszystko wkrótce minie, dolegliwości narastają, a stan zdrowia drastycznie się pogarsza. Trzeba więc szybko wracać do domu. Jednak podczas rejsu, przeciwne wiatry i wzburzone morze miotając okrętem zmuszają go do zmiany kursu. Zamiast w Lizbonie cumują u brzegów Sycylii, w pobliżu Mesyny, dwie mile od wybrzeża Włoch. Nie tracąc chwili postanawiają dotrzeć do najbliższego klasztoru franciszkańskiego. Na wieść, że Franciszek zwołuje kapitułę generalną Braci Mniejszych w Asyżu mimo dzielącej ich odległości ok .600 km wyruszają w drogę.