Nie wystarczy zamieszać. Trzeba jeszcze wiedzieć co.
Siedziałem dziś nad rosołem i rozmyślałem. O tym, jak się go gotuje. I doszedłem do wniosku, że.... głęboko mylą się ci, którzy ganiąc tradycyjny sposób nauczania młodych z podziałem na przedmioty wychwalają interdyscyplinarność. Ich zdaniem tylko ta druga metoda może zapewnić, że człowiek będzie w przyszłości umiał spojrzeć na problemy szerzej, niż tylko z perspektywy jednej, najlepiej znanej dyscypliny. Ale nie mają racji.
Tak, dostrzegam problem. Na przykład taki język prawników. Dla zwykłego zjadacza chleba zrozumiały mniej więcej w tym samym stopniu, co gwara śląska czy góralska dla mieszkańca Łodzi. Pół biedy, gdy są w nim użyte niezrozumiałe terminy. Bywa. Ale gdy użyte przez prawnika słowo co innego znaczy w języku prawniczym, a co innego w języku polskim, to jednak poważny problem. Ot, takie twierdzenie, ze posiadanie (czyichś danych osobowych) jest przetwarzaniem. Przydałaby się tworzącym prawo „interdyscyplinarność”, czyli w tym wypadku znajomość języka polskiego a nie zamykanie się w hermetycznym języku własnej branży. No ale...
Tak, trochę z tymi prawnikami żartuję. Wiem, że chodzi o sprawy znacznie istotniejsze, niż istnienie branżowych slangów. Że kwestia umiejętności porzucenia schematów myślenia i spojrzenia na sprawy świeżym okiem to rzecz niezwykle ważna w innowacji i przy rozwiązywaniu wielu problemów. Zwłaszcza tych za gatunku nierozwiązywalnych. Sęk w tym, że - moim zdaniem - żeby zaistniało coś takiego jak zdolność myślenia interdyscyplinarnego przed „inter” musi się pojawić „dyscyplina”.
Nie jestem pewien co na to psychologia rozwojowa, ale z moich obserwacji - siebie samego, potem uczniów w szkole - wynika, że dziecko ma potrzebę jakiegoś uporządkowania zdobywanej o świecie wiedzy. Podobało mi się, gdy nauczyciel stopniowo wprowadzał nas w temat coraz głębiej. Ot, na geografii, historii, fizyce, chemii. Okrutnie męczyłem się na zajęciach, podczas których skakało się po tematach. Zdaję sobie sprawę, że w pewnym momencie trzeba pójść dalej i wiedzę zdobytą np. na historii wykorzystać na języku polskim, tę zdobytą na matematyce wykorzystać na fizyce, a poznaną podczas zajęć z logiki wykorzystać... w dyskusji na internetowym forum. Tak, wiem, że dość często przełomowych odkryć dokonywali pasjonaci danej dyscypliny, na co dzień zajmujący się czym innym. Ale żeby myśleć interdyscyplinarnie, to znaczy umieć łączyć i twórczo wykorzystywać wiedzę z różnych dziedzin, trzeba najpierw te poszczególne dyscypliny ogarnąć. Inaczej będzie tak, jak to nieraz widziałem: budowanie domu od drugiego piętra.
I wiem, że mam rację. Przekonuje mnie o tym właśnie wspomniane na początku gotowanie rosołu. Nie wystarczy postawić garnek na ogniu i zamieszać. Trzeba jeszcze wiedzieć, co tam włożyć. Jakie mięso, jakie warzywa, jakie przyprawy, a na koniec jaki makaron. Oczywiście można wybierać spośród różnych. Na tym będzie polegała sztuka zrobienia rosołu doskonałego. Ale gdy nie mając podstawowej wiedzy wybierzemy niewłaściwe składniki - ot, same buraki, ziemniaki i keczup - to choćbyśmy mieszali nie wiadomo jak innowacyjnie, rosołu z tego nie będzie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.