(...) Jego celem [w Apokalipsie] jest w ostateczności ukazanie, poczynając od śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, sensu ludzkiej historii. Pierwsze i podstawowe widzenie tej księgi dotyczy bowiem postaci Baranka, który choć został zabity, stoi (por. Ap 5,6) przy tronie, na którym zasiadł już sam Bóg.
Drodzy bracia i siostry!
W ostatnich katechezach snuliśmy rozważania nad postacią apostoła Jana. Najpierw staraliśmy przyjrzeć się, jak wiele można się dowiedzieć o jego życiu. Z kolei w drugiej katechezie zastanawialiśmy się nad centralną treścią jego Ewangelii i jego listów: miłością. Dzisiaj raz jeszcze zajmujemy się postacią Jana, tym razem, by rozważyć Natchnionego Apokalipsy. Nasuwa się nam od razu uwaga: o ile ani czwarta Ewangelia, ani listy przypisywane Apostołowi nigdy nie są opatrzone jego imieniem, Apokalipsa odwołuje się do imienia Jana aż cztery razy (por. 1,1.4.9; 22,8). Jest oczywiste, że Autor, z jednej strony nie miał żadnego powodu, by przemilczeć swe imię, a z drugiej wiedział, że jego pierwsi czytelnicy mogli dokładnie je ustalić. Wiemy zresztą, że już w III wieku uczeni dyskutowali na temat prawdziwej tożsamości Jana od Apokalipsy. W każdym bądź razie moglibyśmy go również nazwać "Natchnionym z Patmos", ponieważ jego postać związana jest z nazwą tej wyspy na Morzu Egejskim, gdzie zgodnie z jego własnym świadectwem autobiograficznym, został on zesłany "z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa" (Ap 1,9). I właśnie na Patmos, tej niewielkiej wyspie, doznawszy "zachwycenia w dzień Pański" (Ap 1,10), Jan miał jedno z wielkich widzeń i usłyszał nadzwyczajne orędzie, które będą miały niemały wpływ na historię Kościoła i całą chrześcijańską kulturę. Na przykład od tytułu jego księgi - "Apokalipsa" ("Objawienie") - weszły do naszego słownictwa słowa "apokalipsa", "apokaliptyczny", które nawiązują, choć w sposób niewłaściwy, do idei bliskiej katastrofy.
Księgę należy odczytywać na tle dramatycznych przeżyć siedmiu Kościołów w Azji (Efezu, Smyrny, Pergamonu, Tiatyry, Sardes, Filadelfii i Laodycei), które pod koniec I wieku borykały się z niemałymi trudnościami, z prześladowaniami za względu na swe świadectwo dawane Chrystusowi. Zwracając się do nich Jan okazuje żywą wrażliwość pasterską wobec prześladowanych chrześcijan, których wzywa, aby pozostali niewzruszeni w wierze i nie utożsamiali się ze światem pogańskim.
Jego celem jest w ostateczności ukazanie, poczynając od śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, sensu ludzkiej historii. Pierwsze i podstawowe widzenie tej księgi dotyczy bowiem postaci Baranka, który choć został zabity, stoi (por. Ap 5,6) przy tronie, na którym zasiadł już sam Bóg. W ten sposób Jan pragnie powiedzieć nam nade wszystko dwie rzeczy. Pierwszą jest to, że Jezus, chociaż zabity w sposób gwałtowny, zamiast paść na ziemię paradoksalnie stoi niewzruszenie na własnych nogach, ponieważ poprzez zmartwychwstanie ostatecznie zwyciężył śmierć. Drugą jest to, że sam Jezus, właśnie dlatego, że zmarły i zmartwychwstały, jest już w pełni uczestnikiem królewskiej i zbawczej mocy Ojca.
To widzenie ma znaczenie podstawowe. Jezus, Syn Boży, na tej ziemi jest Barankiem, bezbronnym, zranionym, zabitym, a mimo to stoi prosto, stoi na nogach, stoi przed tronem Boga i ma udział w mocy Bożej. On ma w swych rękach historię świata. Tym samym Natchniony chce nam powiedzieć: Ufajcie Jezusowi, nie obawiajcie się przeciwnych mocy prześladowań, zabity Baranek zwycięża, idźcie za Barankiem-Jezusem. Zaufajcie Jezusowi, idźcie Jego drogą, chociaż na tym świecie jest jedynie Barankiem i wydaje się słaby. To On jest zwycięzcą.
Przedmiotem jednego z podstawowych widzeń Apokalipsy jest ów Baranek w momencie otwierania księgi, zamkniętej wcześniej na siedem pieczęci, których nikt nie był w stanie złamać. Jan ukazany jest wręcz ze łzami w oczach, ponieważ nie było nikogo godnego ani zdolnego do tego, by otworzyć księgę i ją czytać (por. Ap 5,4). Historia pozostaje nieprzenikniona, niezrozumiała, nikt nie może jej odczytać. Może ten płacz Jana w obliczu tajemnicy historii, która jest tak nieodgadniona, wyraża zamęt Kościołów w Azji wywołany milczeniem Boga wobec prześladowań, na jakie były wystawione w tym momencie. W zagubieniu tym może doskonale odbijać się nasza konsternacja w obliczu poważnych trudności, nieporozumień i wrogości, jakich i dziś Kościół doznaje w różnych stronach świata. Niewątpliwie Kościół nie zasłużył na te cierpienia, podobnie jak sam Jezusa nie zasłużył na swoją mękę. Ukazują one jednak zarówno nikczemność człowieka, kiedy ulega podszeptom zła, jak i panowanie ze strony Boga nad wydarzeniami. I tak płacz Jana w obliczu niezrozumiałości historii trwa przez całą historię. Otóż tylko złożony w ofierze Baranek może wyciągnąć z niej wskazówki i naukę służącą życiu chrześcijan, którym Jego zwycięstwo nad śmiercią niesie zapowiedź i gwarancję zwycięstwa, które i oni niewątpliwie odniosą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.