(...) Strach przed duchami, przed bożkami był rozpowszechniony w całym starożytnym świecie. I dziś jeszcze misjonarze, wraz z wieloma dobrymi elementami religii naturalnych, odnajdują strach przed duchami, przed nieczystymi mocami, które nam zagrażają. Chrystus żyje, zwyciężył śmierć i pokonał wszystkie te moce. Żyjemy w tej pewności, w tej wolności, w tej radości.
Drodzy bracia i siostry,
temat zmartwychwstania, na którym zatrzymaliśmy się w ubiegłym tygodniu, otwiera nową perspektywę – oczekiwania na powrót Pana, a zatem prowadzi nas do refleksji nad związkiem między czasem obecnym, czasem Kościoła i Królestwa Bożego, a przyszłością (éschaton), która czeka nas, gdy Chrystus przekaże Królestwo Ojcu (por. 1 Kor 15,24). Wszelkie rozważania chrześcijańskie na temat spraw ostatecznych, nazywane eschatologią, wychodzą zawsze od zmartwychwstania: w wydarzeniu tym sprawy ostateczne już się rozpoczęły i w pewnym sensie są już obecne.
Prawdopodobnie w roku 52 św. Paweł napisał pierwszy swój list – Pierwszy List do Tesaloniczan, gdzie mówi o tym powrocie Jezusa, zwanym paruzją, adwentem, nową, ostateczną, i jawną obecnością (por. 4,13-18). Tak pisze Apostoł do Tesaloniczan, którzy mają swoje wątpliwości i swoje problemy: „Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim” (4,14). I dalej: „Zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem” (4,16-17). Paweł opisuje paruzję Chrystusa w sposób niezwykle żywy i posługując się symbolicznymi obrazami, które przynoszą jednak proste i głębokie przesłanie: na końcu będziemy zawsze z Panem. To właśnie, pomijając obrazy, stanowi zasadnicze przesłanie: naszą przyszłością jest „bycie z Panem”; jako wierzący w naszym życiu już jesteśmy z Panem; nasza przyszłość, życie wieczne już się rozpoczęły.
W Drugim Liście do Tesaloniczan Paweł zmienia perspektywę; mówi o wydarzeniach negatywnych, które mają poprzedzić to końcowe i ostateczne. Nie można dać się zwieść, jakoby Dzień Pański był naprawdę bliski, zgodnie z rachunkiem chronologicznym: „W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał Dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi” (2,1-3). Ciąg dalszy tego tekstu zapowiada, że przed przyjściem Pana będzie odstępstwo i objawi się bliżej nieokreślony „człowiek grzechu, syn zatracenia” (2,3), którego tradycja nazwie później Antychrystem. Jednakże intencja tego Listu św. Pawła ma wymiar przede wszystkim praktyczny; pisze on: „Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli” (3,10-12). Innymi słowy oczekiwanie paruzji Jezusa nie zwalnia od zadań tego świata, lecz przeciwnie, nakłada odpowiedzialność przed boskim Sędzią za nasze uczynki na tym świecie. Właśnie w ten sposób wzrasta nasza odpowiedzialność za pracę na tym świecie i dla niego. To samo zobaczymy w przyszłą niedzielę w Ewangelii o talentach, gdzie Pan mówi nam, że wszystkim powierzył talenty, a Sędzia każe się z nich rozliczyć, pytając: czy wydaliście owoce? A zatem oczekiwanie na ponowne przybycie zakłada odpowiedzialność za ten świat.
To samo i ta sama więź między paruzją – powrotem Sędziego/Zbawiciela – a naszym zaangażowaniem w naszym życiu pojawia się w innym kontekście i w nowych aspektach w Liście do Filipian. Paweł przebywa w więzieniu i czeka na wyrok, którym może być kara śmierci. W tej sytuacji myśli o swoim przyszłym byciu z Panem, ale także o wspólnocie w Filippi, która potrzebuje swego ojca, Pawła, i pisze tak: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was” (1,21-26).
Paweł nie lęka się śmierci, przeciwnie: oznacza ona bowiem całkowite bycie z Chrystusem. Ale Paweł uczestniczy również w uczuciach Chrystusa, który żył nie dla siebie, lecz dla nas. Życie dla innych staje się programem jego życia i dlatego okazuje doskonałą gotowość pełnienia woli Boga, tego Boga, który zadecyduje. Przede wszystkim, także w przyszłości, gotów jest żyć na tej ziemi dla innych, żyć dla Chrystusa, żyć dla Jego żywej obecności, a tym samym dla odnowy świata. Widzimy, że to jego bycie z Chrystusem prowadzi do wielkiej wolności wewnętrznej: wolności w obliczu groźby śmierci, ale także wszystkich zadań i cierpień życia. Jest po prostu do dyspozycji Boga i rzeczywiście wolny.
Po przeanalizowaniu różnych aspektów oczekiwania na paruzję Chrystusa, przejdźmy teraz do pytania: jaka jest podstawowa postawa chrześcijanina wobec spraw ostatecznych: śmierci, końca świata? Pierwszą postawą jest pewność, że Jezus zmartwychwstał, jest z Ojcem, i właśnie dlatego jest z nami, na zawsze. Nikt nie jest silniejszy od Jezusa, ponieważ jest On z Ojcem, jest z nami. Jesteśmy zatem bezpieczni, wolni od strachu. Było to zasadniczym owocem chrześcijańskiego przepowiadania. Strach przed duchami, przed bożkami był rozpowszechniony w całym starożytnym świecie. I dziś jeszcze misjonarze, wraz z wieloma dobrymi elementami religii naturalnych, odnajdują strach przed duchami, przed nieczystymi mocami, które nam zagrażają. Chrystus żyje, zwyciężył śmierć i pokonał wszystkie te moce. Żyjemy w tej pewności, w tej wolności, w tej radości. Oto pierwszy aspekt naszego życia w odniesieniu do przyszłości.
Po drugie pewność, że Chrystus jest ze mną. I tak, jak w Chrystusie zaczął się już przyszły świat, nadaje to także pewność nadziei. Przyszłość nie jest mrokiem, w którym nikt się nie orientuje. Tak nie jest. Bez Chrystusa również dziś przyszłością świata jest ciemność, jest wielki strach przed przyszłością. Chrześcijanin wie, że światło Chrystusa jest mocniejsze i dlatego żyje nie w nieokreślonej nadziei, lecz w nadziei, która daje pewność i odwagę do stawiania czoła przyszłości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).