Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo. abp Alfons Nossol
34. Człowiek - czy to brzmi dumnie?
W Katechizmie o człowieku? Nie o Bogu? Tak, bo wiara dotyczy nie tylko tego, co niewidzialne, ale pozwala na to, co widzialne spojrzeć z całkiem innej perspektywy. Także na człowieka. Bo tak naprawdę bardzo jest trudno odpowiedzieć na pytanie, kim jesteśmy. Fizyka i chemia mówią o strukturze naszego ciała, biologia o jego funkcjach - ale nie są w stanie zdefiniować życia. Psychologia pozwala przewidywać i kształtować nasze zachowania - ale nie jest w stanie wskazać samego jądra naszej psychiki, które każe mówić o sobie “ja”. A między psychiką i ciałem jakiś nie całkiem jasny związek, o którym poetka mówi, że “żyjemy w tyranii gruczołów” (Szymborska). Z jednej strony bohaterskie i przepiękne postaci - choćby Romualda Traugutta czy Matki Teresy. Z drugiej strony odrażające sylwetki dziewczyn z ulicy i przerażające widma morderców. I każdy może powiedzieć: “Ja - człowiek”! Kim zatem jest człowiek? Gdy to pytanie stawia ktoś wierzący, odnosi je do Boga. Gdy je stawia chrześcijanin - odnosi je do Jezusa.
Zarówno Pismo św. jak i Katechizm zaczynają od tego brzemiennego treścią zwrotu: “na obraz Boży…” (Rdz 1, 27). Ale co to znaczy: na Boży obraz? Żadna krótka i prosta odpowiedź nie będzie zadowalająca. Związek człowieka z Bogiem, a zarazem ogromna różnica między Stwórcą a stworzeniem, powodują, że podobieństwa i różnice są tak wielorakie, a równocześnie tak ze sobą splecione, że człowiek staje zdumiony sam sobą. Spróbujmy choć częściowo rozwikłać ten splot.
Katechizm jako pierwszą sprawę wskazuje niezwykłą godność człowieka - istoty, która jako jedyna wśród stworzeń widzialnych jest “zdolna do poznania i miłowania swego Stwórcy” [356]. Zdawać by się mogło, że więcej już powiedzieć nie można. I to prawda - żaden z filozofów, także tych okrzyczanych głosicieli wielkości człowieka, nie jest w stanie wymyślić więcej. W to, że człowiek powołany jest do poznania Boga i miłowania Go, trzeba uwierzyć. To wiąże się z drugim stwierdzeniem: człowiek to osoba, czyli “ktoś”, a nie “coś”. Człowiek - podobny do zwierząt i nieraz traktujący zwierzęta jak swoich przyjaciół, nadający im imiona - jak osobom… Zna tę pokusę autor Księgi Rodzaju i pisze, że nie znalazł człowiek wśród zwierząt pomocy odpowiedniej dla siebie (Rdz 2, 20). Bo osobą w pełni tajemnicy istnienia jest na ziemi tylko człowiek. Katechizm tak to wyjaśnia: Człowiek “jest zdolny poznawać siebie, panować nad sobą, w sposób dobrowolny dawać siebie oraz tworzyć wspólnotę z innymi osobami; przez łaskę jest powołany do przymierza ze swoim Stwórcą, do dania Mu odpowiedzi wiary i miłości, jakiej nikt inny nie może za niego dać” [357].
Szczególną wspólnotą, jaką człowiek potrafi zawiązać - a zarazem szczególnym darem i zadaniem Stwórcy - jest jedność wyrastająca z odmienności. W tym właśnie kontekście padają w Biblii słowa o podobieństwie człowieka do Boga: “Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył, stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27). Czasem odwracamy problem, stawiając go na głowie - tak czynią ci, którzy chcieliby widzieć w Bogu obraz człowieka. Wtedy nieuchronnie dochodzi do stawiania niepoważnych pytań typu “czy Bóg jest mężczyzną czy kobietą?” W Bogu, istocie duchowej, niematerialnej nie ma miejsca na różnicę płci. Ta ludzka jedność w wielości, ta prowadząca ku jednemu celowi różność cielesna i psychiczna mężczyzny i kobiety “odzwierciedla coś z nieskończonej doskonałości Boga: doskonałości matki oraz doskonałości ojca i małżonka” [370]. Dzięki temu biologizm zwierzęcego rozmnażania się urasta w człowieku do pięknego, odpowiedzialnego i bardzo trudnego zadania przekazywania życia. Tym piękniejszego, tym odpowiedzialniejszego, tym trudniejszego, że życie przekazywane przez rodziców powołane jest do wiecznego trwania.
W tym momencie dotykamy największej tajemnicy naszego człowieczeństwa. Przecież ciało przemija, umiera. Co więc trwa? Czyżby człowiek był nie tylko ciałem? W tym rzecz - człowiek jest nie tylko ciałem, jest także duszą, a oba te “elementy” stanowią tak nierozdzielną całość, że nie sposób pojąć jedno w oderwaniu od drugiego. Katechizm powiada, że dusza jest tym, “co sprawia, że człowiek jest w sposób najbardziej szczególny obrazem Boga: ‘dusza’ oznacza zasadę duchową w człowieku” [363]. Słowa, których używamy, nie są w stanie oddać bogactwa osoby ludzkiej. Oczyma widzi się ciało. Wiarą - dopiero wiarą - można zobaczyć człowieka. Sam zaś człowiek dopiero poznając Boga i Go miłując, może dotrzeć do pełnej prawdy o sobie (Fides et ratio).
Katechizm Kościoła Katolickiego, 309 - 314.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).