Każdy dzień bycia misjonarką jest dla mnie wielkim darem, ponieważ dzieje się tyle rzeczy, których wcześniej nawet nie mogłabym sobie wyobrazić – mówi siostra Cecylia Bachalska, misjonarka Najświętszej Marii Panny Królowej Afryki, posługująca w Tanzanii. Mówi o wzruszeniu katechezą Leona XIV, który powiedział, że bycie pielgrzymem nadziei, to jest decyzja, którą musimy podejmować każdego dnia.
Siostra Cecylia Bachalska przybyła na Jubileusz Świata Misyjnego z Tanzanii, z miasta Dar es Salaam, w którym służy potrzebującym kobietom od 1986 roku. „Siostry naszego zgromadzenia – nazywane siostrami białymi od habitów, jakie początkowo zgromadzenie miało – pochodzą z 33 krajów i służą w 15 krajach Afryki” – opowiada siostra Cecylia.
Zaproszenie Boga usłyszane w sercu
Ona sama posługuje w Dar es Salaam, u wybrzeży Oceanu Indyjskiego i swoje powołanie poczytuje za wielką łaskę od Boga. „Będąc młodą dziewczyną w głębi serca usłyszałam zaproszenie. A stało się to między innymi dzięki Oazie oraz czytaniu i modlitwie Listami świętego Pawła” – opowiada siostra. „Apostoł Paweł bardzo do mnie wówczas przemawiał i słyszałam w głębi serca to zaproszenie: ‘Idź i głoś’”.
Bóg daje tak wiele
Kiedy skończyła szkołę pielęgniarską postanowiła zatem wstąpić do Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Marii Panny Królowej Afryki. To, iż służy właśnie na tym kontynencie daje jej ogromną radość i poczucie spełnienia.
„Cieszę się, że mogę być w Afryce i pracować będąc pielęgniarką, będąc misjonarką, będąc kobietą razem z kobietami” – mówi siostra, która posługuje wśród tanzańskich kobiet. „Każdy dzień jest dla mnie wielkim darem, ponieważ dzieje się tyle rzeczy, których wcześniej bym sobie nigdy nie mogła wyobrazić. Nawet dzisiaj, będąc na Placu Świętego Piotra i patrząc na tyle różnych flag z całego świata, takich kolorowych, takich pięknych, patrząc na twarze ludzi, którzy uczestniczyli w modlitwie, słuchając katechezy Ojca Świętego pomyślałam o tym, ile otrzymałam będąc misjonarką” – dodaje.
Przychodzą także muzułmanki
Przyznaje, że bywają trudne momenty, związane z warunkami panującymi na misji.
„Dla mnie największym wyzwaniem jest gorąco w Dar Salaam. Do temperatury ponad 40 stopni można się przyzwyczaić, ale jest ogromna wilgotność. Ona powoduje, że nieraz rano budzę się niewyspana, kiedy jednak idę do ludzi, to można o tych czynnikach zewnętrznych zapomnieć. Cieszę się, kiedy oni przychodzą, pytają, proszą, żeby się za nich pomodlić, położyć ręce. To są także kobiety muzułmanki, dzieci, kobiety, które się prostytuują, ludzie biedni. Więc czuję że spełniam się jako misjonarka wśród tamtych ludzi, w tamtym środowisku” – dodaje misjonarka.
Być z cierpiącymi
Przyznaje, że tam, w Tanzanii, wiele czerpie i uczy się od ludzi, którym posługuje, jako kobieta, jako misjonarka. „Oni poszerzają moją osobowość, moje spojrzenie na świat” – mówi.
Wśród innych wyzwań, ale też momentów łaski jest to, że siostra znajduje się często w środowiskach i sytuacjach trudnych, na przykład wśród chorych, którzy nie mają nadziei ponieważ wiedzą, że już nie wyzdrowieją. „Albo ktoś jest w trudnej sytuacji finansowej. „Czuję jednak, że będąc z tą osobą chorą, cierpiącą, wysłuchując jej narzekania, jej bólu cieszę się, że jestem z tą osobą, dałam swój czas. I to mi w jakiś sposób daje pokorę przyjęcia tego, kim jestem dla tej osoby” – dodaje siostra Cecylia Bachalska.
Wzruszenie słowami Leona XIV
Przyznaje, że audiencja z Ojcem Świętym na Placu Świętego Piotra wywołała ogromne emocje. „Dzisiaj Ojciec Święty mnie wzruszył mówiąc, że być pielgrzymami nadziei, to jest decyzja. Każdy z nas podejmuje takie decyzje w życiu. I szczególnie apelował do młodych, żeby się nie bali podejmować decyzje, żeby dobrze rozeznali, do jakich decyzji Pan Bóg ich zaprasza. Ja wiem, że każdy dzień jest dla mnie decyzją: ‘Raz wybrawszy, ciągle wybierać muszę’. Wiem, że jestem zaproszona do tej posługi przez Chrystusa, a on mnie nie zostawi samej tam na misyjnych drogach” – wyznaje siostra Cecylia Bachalska.
Na monumencie zostawiono obraźliwy napis oraz rysunek sierpa i młota.