Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo. abp Alfons Nossol
39. Wyrzuty sumienia to za mało
Była kiedyś głośna sprawa sędziego, który popełnił morderstwo. Poszlaki wskazywały na kogoś innego. Zresztą sędzia był w ogóle poza kręgiem osób mogących mieć jakikolwiek związek ze zbrodnią. Właśnie jemu przypadło prowadzenie sprawy. Tak kierował procesem, by dowieść niewinności oskarżonego. Wiedział przecież, kto jest zabójcą. W toku kolejnych przesłuchań oskarżenie zyskiwało nowe argumenty. W świetle materiałów procesowych oskarżony musiał zostać skazany. Wtedy sędzia nie wytrzymał: “To ja zabiłem...” I przedstawił przebieg wydarzenia. Nie dano mu wiary. Dowodów przeciwko sobie nie miał. To doprowadziło go do psychicznej choroby. Niewinność skazanego wyszła na jaw dopiero po kilku latach.
Sumienie... Wewnętrzny głos mówiący człowiekowi, że uczynił źle. Lub dobrze. Wyrzuty sumienia mogą doprowadzić człowieka do szaleństwa. Ale wyrzuty sumienia to sprawa wcale nie pierwszoplanowa. Ważna jest ocena tego, co już się dokonało, ważniejsza jest jednak świadomość moralnej oceny zanim cokolwiek uczynimy. Wspomnianemu sędziemu ciążyły wyrzuty sumienia. Ale nasuwa się pytanie, dlaczego nie usłuchał sumienia, gdy miał dokonać zbrodni? Czy sumienie milczało? Czy zlekceważył jego głos? Czy dał się ponieść emocjom? Trudno powiedzieć. W każdym razie tragedią stało się to, że spóźniona reakcja sumienia nie mogła odwrócić biegu zdarzeń.
“Sumienie moralne jest sądem rozumu, przez który osoba ludzka rozpoznaje jakość moralną konkretnego czynu, który zamierza wykonać, którego właśnie dokonuje lub którego dokonała” [1778]. Zatrzymajmy się przy dwóch elementach tej definicji. Rozum - osąd sumienia nie jest zatem sprawą odczuć, mglistych wyobrażeń, lęków czy fobii. Jest sprawą rozumu zdolnego do myślenia wedle reguł ścisłych i precyzyjnych. Jeśli ktoś nie potrafi logicznie myśleć i nie czyni użytku ze swego rozumu, jego sumienie nie będzie w stanie sprawnie i prawidłowo funkcjonować. Wspomniany sędzia na pewno potrafił logicznie myśleć, znał też ogólne normy dobra i zła. A jednak... Tu dotykamy kolejnego elementu definicji sumienia: konkretny czyn. Przykazania, moralny obyczaj, nawet własne i osobiste zasady są ogólne, dotyczą niejako wszystkich możliwych sytuacji. Życie zaś zmusza do podejmowania decyzji dotyczących zawsze tej jednej jedynej sytuacji, która właśnie zaistniała. Trzeba zasadę ogólną zastosować do wydarzenia dokonującego się tu i teraz. Człowiek musi umieć to uczynić. I musi chcieć to uczynić. Być może ów sędzia z jakichś bliżej nam nie znanych powodów nie chciał tego uczynić. A może nie mógł? Może inne okoliczności tak go obezwładniły, że jego moralne rozeznanie (które na pewno miał) nie doszło do głosu w tej konkretnej sytuacji?
Sumienie trzeba zatem formować i kształcić, tak jak każdą ze sprawności naszego umysłu. Trzeba swój umysł oświecać światłem Bożego słowa, które jest podstawą moralnego wartościowania. Dlatego ważne jest poznawanie treści Dekalogu i Ewangelii dostosowane do etapów psychicznego rozwoju człowieka. Potrzebne jest także refleksyjne sięganie do literatury czy twórczości filmowej, bo uczy wyciągania moralnych wniosków i poddawanie moralnej ocenie postaci literackich. Oceniając bohaterów powieści lub filmu, jakbym oceniał samego siebie - to jest trudne. Tym trudniejsze, że ciągle jesteśmy poddani presji grzechu, naciskowi pokus. Ciągle więc, przez całe życie musimy formować swoje sumienie. Kimkolwiek byśmy byli.
Ostateczną, bo najbliższą i bezpośrednią instancją wyrokującą o moralnej wartości czynów osoby ludzkiej jest jej własne sumienie. I sumienia należy słuchać. Zawsze, w każdym przypadku - chyba, że ktoś jest niepewny prawidłowości osądu. Wtedy powinien szukać rady i pomocy. A jeśli pomylimy się w osądzie? Nie łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli pomyłka nie jest zawiniona, jeśli włożyliśmy cały swój wysiłek w rozstrzygnięcie sprawy, postępujemy słusznie, choć skutki czynu mogą być dramatyczne. Ale jeśli mylimy się wskutek własnych zaniedbań w formowaniu sumienia, stajemy się odpowiedzialni za popełniane zło.
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1776 - 1802.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).