To nie jest podróż w ciemno, kiedy człowiek z lękiem stawia każdy krok. Przeciwnie! Ponad 40 lat temu ks. Franciszek Blachnicki przetarł szlak, którym wciąż z zachwytem idą kolejne pokolenia.
Pan Bóg działa przez konkrety
Kolejne pokolenia, które odkrywają swoje miejsce w Kościele dzięki Ruchowi Światło–Życie, są potwierdzeniem, że to, co w latach 70. XX wieku zaproponował ludziom ks. Franciszek Blachnicki, było Bożym planem. – Wciąż mamy wiele do odkrycia, zarówno jeśli chodzi o postać sługi Bożego ks. Blachnickiego, jak i jego pism, które zostawił dla nas. Kilka lat temu bp Adam Wodarczyk napisał biografię ks. Blachnickiego, którą zatytułował „Prorok”, i to jest bardzo trafny tytuł. Z perspektywy czasu rzeczywiście widać, że to, co zaproponował założyciel, wybiegało w przyszłość i wciąż jest aktualne – mówi ks. Jerzy Krawczyk. Cechą założyciela Ruchu ks. Blachnickiego było bezgraniczne zawierzenie Bogu przez Maryję. Całe dzieło oazowe zostało zawierzone Niepokalanej Matce Kościoła.
– Nigdy nie był to pusty akt, ale zawsze konkretne czyny miłości względem drugiego człowieka i doświadczanie prowadzenia w różnych sytuacjach. Ks. Blachnicki był zwykłym, biednym księdzem studiującym na KUL, a potem prowadzącym zajęcia i prace naukowe. Nigdy finansowo się nie przelewało, a jednak zawierzając Matce Bożej, zdołał na potrzeby Ruchu kupić w Lublinie kilka domów. Tych historii oazowicze zawsze słuchają z zapartym tchem, ale to nie jest zamknięty rozdział. Wciąż doświadczamy opieki Matki Bożej, zarówno w wielkich, jak i małych sprawach. Kiedy poszedłem do pracy do mojej pierwszej parafii w Chełmie, proboszcz powiedział, bym zajął się młodzieżą, może założył jakąś wspólnotę. Pomyślałem, że znam się na oazie, więc założyliśmy ją. Wkrótce na spotkania zaczęło przychodzić całkiem sporo młodzieży. Jednak oazowa formacja zakłada, oprócz spotkań w ciągu roku, wyjazd na rekolekcje. A to kosztuje. Może niedużo w porównaniu z innym wypoczynkiem, ale jednak. Chełm to miasto, gdzie często ludziom trudno związać koniec z końcem, więc pieniędzy na wakacyjne wyjazdy raczej brakuje. Przychodzili do mnie młodzi i mówili, że chcą jechać na rekolekcje, ale kasy nie ma.
Mówiłem: „Wpłaćcie, ile możecie, resztą zajmie się Pan Bóg”. Tego nauczyłem się od ks. Blachnickiego. Zdarzało się tak, że zbliżał się termin rekolekcji, a mnie w kasie brakowało kilku tysięcy. Zawsze jednak jakimś cudownym sposobem znajdowały się osoby czy instytucje, które uzupełniały brak. Nigdy nie miałem za dużo, zawsze w sam raz. To taki charakterystyczny znak, że zadziałała Boża opatrzność – opowiada ks. Jerzy. Do końca wakacji w różnych miejscach w Polsce odbędzie się jeszcze wiele rekolekcji. Jedne dla dzieci i młodzieży, inne dla rodzin. Jak bardzo potrzeba ludziom takiego czasu, świadczy fakt, że chętnych na taki wyjazd jest więcej niż miejsc.
Moja droga do oazy
Kasia – Najpierw śpiewałam w scholi. Dzięki temu poznałam lepiej księży w naszej parafii i innych młodych ludzi. Któregoś razu jeden z kapłanów zaproponował, bym przyszła na spotkanie oazowe. Pomyślałam: czemu nie? Poszłam i zostałam. Dzięki temu umacnia się moja wiara, mam nowych przyjaciół, którym nie trzeba wyjaśniać różnych spraw, bo odbieramy na tych samych falach. Czuję się w oazie jak w domu. Kuba – Mnie do oazy wciągnęli koledzy. Pewnego razu zaprosili na grilla oazowego, pomyślałem więc, że może być fajna zabawa, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Ku mojemu zaskoczeniu spotkałem tam ludzi, których znałem z widzenia, a oni przyjęli mnie jak kumpla. Nie było dystansu, był za to Duch, który nas łączył, tak że chcieliśmy razem przebywać i dzielić się z innymi tym, czego doświadczamy. Karolina – Byłam namawiana z dwóch stron, przez mamę i przyjaciółkę. Poszłam, ale na początku wydawało mi się to wszystko dziwne. Myślałam: jak można tak mówić o Panu Bogu? Dopiero gdy pojechałam na oazę ewangelizacyjną, odkryłam, że Jezus nie chce być gdzieś na piedestale, ale blisko nas, w naszych codziennych sprawach. To było odkrycie, które dało mi nowe spojrzenie na świat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.