Nie miały łatwego życia. Ale swoim dzieciom chcą przychylić nieba. Napisały o tym książkę…
Mieszkają w największym w Polsce Domu Samotnej Matki im. Stanisławy Leszczyńskiej w Łodzi. Wychowują samotnie dziecko, dzieci, albo oczekują na malucha. Ktoś je wcześniej zawiódł, ktoś nie pokochał, ktoś wyrzucił na bruk. Z otwartymi rękami przyjęły je jednak siostry antonianki, które prowadzą dom. To pod ich wspólnym dachem powstała wyjątkowa książka: dokument i świadectwo walki o godność, dobro, lepsze jutro. I przede wszystkim… o życie. Życie dziecka, którego wielu nie chciało. Samotne matki otwarcie piszą o sobie w książce „Kwiaty Boga”, która właśnie ukazuje się na rynku. Warto poznać ich drogę, często niełatwą i krętą, by je zrozumieć…
Kwiaty Boga. Prawdziwe historie wybór: Małgorzata Kotwica wyd. Dreams 2018, ss. 144
Pomysł z przyjaźni
Dom w Łodzi to największa i prawdopodobnie najnowocześniejsza taka instytucja w Polsce. Obecnie mieszka tam 25 matek w wieku od 17 do 40 lat i 32 dzieci. Opiekują się nimi siostry antonianki, położna, psycholodzy, ale też wspierają wolontariusze. I to właśnie wolontariuszka Małgorzata Kotwica wpadła na pomysł spisania wspomnień i wydania książki.
Pani Małgorzata od kilku lat przychodzi do domu i pomaga w opiece nad dziećmi. Gdy w domu trwają rekolekcje, mamy szczególnie potrzebują chwili wytchnienia, a maluchy muszą mieć dobrą opiekę. A pomysł książki zrodził się z obserwacji matek, z rozmów, z przemyśleń. I też ze wspólnych łez wylanych podczas zwierzeń. Bo być samotną matką i mieszkać w „ośrodku” nie jest łatwo. Ludzie krzywią się, pokazują palcem, czasem wręcz komentują w stronę matek: „O, idzie pięćset plus”…
– Obserwatorzy, którzy przecież nic o naszych mamach nie wiedzą, zastanawiają się, dlaczego są samotne, czy z własnej winy. I szybko sobie odpowiadają: bo zbyt szybko ufają mężczyznom i łatwo wchodzą w trudne związki. Bo są takie lub siakie – mówi dyrektorka domu s. Magdalena Krawczyk. – Łatwo jest je osądzać, nawet bardzo łatwo. Ale to krzywdzące, bo gdy się nie zna ich życia, dzieciństwa, lepiej milczeć.
Dopiero gdy bliżej pozna się kobiety, dowie się o ich dramatycznych doświadczeniach, wówczas jest szansa, że innym wzrokiem spojrzy się na samotne mamy. – Chciałam, by te historie przeczytali postronni, by poznali samotne matki z prawdziwej strony. To perspektywa, która bardzo odmienia i pozwala popatrzeć na nie z sercem i podziwem – mówi pomysłodawczyni książki pani Małgorzata.
Trudne pisanie
Czy samotne mamy chętnie zgodziły się spisać swoje wspomnienia? Początkowo odzew był mały. Matki były oporne, poza tym większość nie miała doświadczeń z poważnym pisaniem, więc po prostu trudno było im uwierzyć w sukces i… bały się zacząć.
– Sama najpierw nie wierzyłam, że książka powstanie – mówi szczerze s. Magdalena. – Dla mam to było trudne – musiały skonfrontować się ze swoją historią, która nie była łatwa. Myślę, że wiele w sobie pokonały, przezwyciężyły swój opór, lęk.
– W miarę pisania swoich historii zaczynały doświadczać oczyszczenia – mówi pani Małgorzata. – To taki wymiar terapeutyczny tej książki: matki mogły z boku zobaczyć swoje życie, ale też pokazać je innym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).