Wiele Kościołów lokalnych (choćby Irlandia) uważało, że nie muszą się uczyć na błędach innych. Zapłaciły za to ogromną cenę. Można inaczej.
W Watykanie trwa spotkanie biskupów chilijskich z papieżem Franciszkiem, będące pokłosiem sprawy wieloletniego wykorzystywania seksualnego małoletnich przez ks. Fernando Karadimę, a następnie tuszowania sprawy przez przynajmniej niektórych biskupów tego kraju. Podczas wizyty apostolskiej w Chile papież bronił bp. Juana Barrosa, oskarżanego o tuszowanie sprawy. Jak mówił, był przekonany o jego niewinności. Jednak wkrótce po powrocie do Watykanu, po otrzymaniu nowych informacji, zlecił śledztwo, którego efektem był opublikowany przez Watykan list do biskupów chilijskich. Papież przyznał się w nim do błędu, prosił ofiary o wybaczenie i zapowiedział obecne spotkanie z biskupami chilijskimi. Wcześniej spotkał się w Watykanie z ofiarami ks. Karadimy.
Jaki będzie formalny skutek trwającego spotkania, dowiemy się zapewne jutro. Biskupi chilijscy mówili, że ich zdaniem mogą być konieczne decyzje personalne. Na pewno jednak sposób rozwiązywania sprawy przez papieża Franciszka należy uznać za wzór dla każdej diecezji i każdego zakonu. "Stawka jest bardzo wysoka: blask Ewangelii, wiarygodność Kościoła oraz bezpośrednie zaufanie wiernych do swojego biskupa i jego księży" - pisał o. Józef Augustyn w obszernej analizie sprawy chilijskiej. Nie byłoby dobrze, gdybyśmy tę refleksję przeoczyli. Wiele Kościołów lokalnych (choćby Irlandia) uważało, że nie muszą się uczyć na błędach innych. Zapłaciły za to ogromną cenę. Przykład niemiecki wskazuje, że można inaczej.
Zależy mi na niezamąconym blasku Ewangelii, zależy mi na wiarygodności Kościoła, bardzo zależy mi na dobru ofiar. Bardzo bym chciała, żeby polski Kościół szedł w tej sprawie raczej śladami Niemiec, nie Irlandii. Dwudniowe szkolenie z ks. Stevenem J. Rossettim (można o nim przeczytać TUTAJ) wskazuje, że - jako Kościół - chcemy się uczyć. Nie do pominięcia jest jednak pytanie, czy wszyscy jesteśmy do tego przekonani?
Mamy wytyczne. Mamy przeszkolonych delegatów, przyjmujących zgłoszenia. Tygodnik Powszechny sprawdził, jak to działa w praktyce. Dziś opublikowali wnioski. Niestety, jest różnie. Są diecezje, gdzie zgłoszenie zostanie potraktowane z uwagą, a osobie zadającej pytania udzieli się wszelkich informacji. Są takie, z których na pytania, jak taka rozmowa będzie wyglądała, nie było odpowiedzi. Warto zajrzeć do tekstu "Abonent poza zasięgiem" Anny Goc, także po to, by zrozumieć, jak trudno jest ofierze i jak ważne jest, by jej pomóc. Warto sięgnąć do komentującego tekst wywiadu z p. Ewą Kusz, psycholożką, seksuolożką, terapeutką i wicedyrektorką Centrum Ochrony Dziecka ("Zanim dotknie się dna"). Znajdziemy w nim m.in. podpowiedź, jak pomóc osobie bliskiej, która chce taką sytuację zgłosić. Nie musi być w tym sama. Nawet w najbardziej komfortowej sytuacji to bardzo trudne, tym bardziej, jeśli z empatią bywa nie najlepiej.
Dobrze, że możemy być świadomi niedostatków naszych - Kościoła - działań w ochronie dzieci. Chodzi przecież o to, by dobry standard, jaki wprowadzają zalecenia Stolicy Apostolskiej i krajowe Wytyczne był stosowany z przekonaniem w każdej polskiej diecezji i każdej wspólnocie zakonnej. Trzeba pamiętać: jedna wspólnota, która się z dobrego standardu wyłamie, jest w stanie pociągnąć na dno wszystkich.
Stawka jest bardzo wysoka. Jest nią blask Ewangelii i wiarygodność Kościoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.