Współcześni niewolnicy pracują m.in. przy zbiorze kapusty i pomidorów. Agromafia szczególnie upodobała sobie południe Włoch, gdzie do katorżniczej pracy wykorzystuje zdesperowanych migrantów.
Jeszcze dziesięć lat temu można było usłyszeć o Polakach zmuszanych do ciężkiej niewolniczej pracy za grosze. Co więcej bezpardonowo wykorzystywani byli przez swych rodaków. Byli to tak zwani „kaprale”, czyli ludzie związani z przestępczością zorganizowaną, których praca polegała na zapewnieniu taniej siły roboczej. W zamian zabierali oni robotnikom 50-70 proc. ich mizernej dniówki. Teraz we Włoszech nie odnotowuje się już przypadków niewolniczej pracy Polaków. Nie oznacza to jednak, że proceder ten zniknął. Zmienili się tylko niewolnicy. A że skórka warta jest wyprawki dobitnie świadczą liczby. Szacuje się, że włoska agromafia uzyskuje dużo większe zyski niż państwowy koncern naftowy ENI, nie mówiąc już nawet o przychodach włoskiego Fiata, którego bije o głowę co najmniej dwukrotnie. To agromafia decyduje też o cenach rynkowych skupowanych od rolników produktów.
O tej codzienności włoskiej gospodarki stało się głośno za przyczyną książki kameruńskiego migranta „Kochaj swoje marzenia”. Dzięki stypendium przyjechał on do Italii na studia. Szybko okazało się jednak, że otrzymywane fundusze na niewiele starczały. Za radą przyjaciół Yvan Sagnet pojechał więc na południe i zatrudnił przy zbiorze pomidorów. Za zapełnienie skrzynki
Piszę o tym nie bez przyczyny. Rozmawiałam właśnie z Radosławem Malinowskim z organizacji Haard Kenya zajmującej się zwalczaniem procederu handlu ludźmi. Potwierdził on, że lawinowo rośnie liczba współczesnych niewolników. Wpływają na to niektóre mechanizmy globalizacji i toczące się wojny. Sprawia to, że sprzedawanie ludzi - także do przymusowej pracy - staje się coraz bardziej opłacalne, a przez to coraz bardziej powszechne. Warto o tym pamiętać – w kontekście różnych odsłon dyskusji o pomocy migrantom – choćby wówczas gdy wyciągamy rękę po pachnące słońcem włoskie pomidory. To czerwone złoto wciąż zbyt często kosztuje cenę ludzkiego cierpienia, a nawet życia. Droga do przejścia jest jeszcze długa, ale dzięki takim ludziom, jak Yvan Sagnet idziemy w dobrym kierunku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.