Misja na północy

Patrzyłem na to wszystko, słuchałem i byłem pewien: oglądam pierwszy rozdział Dziejów Apostolskich na żywo! – mówi Marek Przewoźnik, który wraz z przyjaciółmi ze wspólnoty Krzew Winny z Jawiszowic prowadził weekend kursu Alpha dla Polaków w niemieckim Bremerhaven.

Reklama

Było ich dwanaścioro. Koło czwartej rano 5 stycznia wsiedli w trzy samochody i pomknęli 1000 km na północny zachód – z parafii św. Marcina w Jawiszowicach do Bremerhaven nad Morzem Północnym. U celu byli wieczorem. W święto Objawienia Pańskiego, 6 stycznia, widzieli, jak działa żywy Bóg. On sam wysłał ich tu z zadaniem specjalnym. Tuż przed północą zadanie wykonali. Wyruszyli w kilkunastogodzinną podróż z powrotem.

Coś dobrego

Ojciec Bogdan Kocańda, franciszkanin z Rychwałdu, i jedenaścioro członków Krzewu Winnego z jawiszowickiej parafii św. Marcina: Sabina i Piotr Pastuszkowie, Halina i Wojciech Kumorowiczowie, Basia i Zdzisław Wawrowie, Ilona i Jacek Wadoniowie, Marek Przewoźnik, Wojtek Szczerbowski i Darek Płonka, pojechali razem do Bremerhaven, by dla dwóch tamtejszych grup poprowadzić weekendowy kurs Alpha – czas modlitwy uwielbienia, modlitwy wstawienniczej i otwarcia na Ducha Świętego.

– Nie pojechaliśmy sami z siebie – relacjonuje Piotr. – Było zaproszenie, błogosławieństwo księdza proboszcza i posłanie. Dwanaście osób jechało, ale tutaj, w kościele, modliło się za nas o wiele więcej, modliły się zakony, inne wspólnoty. Ludzie zapraszali się do modlitwy esemesami. Wśród znajomych zataczały się już takie pętle, że sami dostawaliśmy wiadomości: „Módl się za tych, którzy jadą do Niemiec…”. Historia zaczęła się kilka lat temu, kiedy ks. proboszcz Henryk Zątek zachęcił kilku parafian, żeby pojechali do Rychwałdu, bo „tam się dzieje coś dobrego”. Czymś dobrym okazał się kurs Alpha, przybliżający najważniejsze prawdy o chrześcijaństwie. Pierwsza grupa przywiozła kurs do Jawiszowic i przygotowała go w parafii. Niedługo sam proboszcz przeżył swoją Alphę – incognito w Zagórniku. Alphowicze wiedzieli, że po tym, co razem przeżyli, potrzebują wspólnoty. Tak narodziła się wspólnota Krzew Winny, która do dziś przygotowała w parafii sześć edycji kursu dla dorosłych i jedną młodzieżową.

Alpha w pigułce

– W ubiegłym roku byłem razem z bp. Romanem Pindlem w Niemczech, w polonijnym duszpasterstwie w Bremerhaven – opowiada ks. Zątek. – Opowiedziałem tamtejszemu ks. Janowi Pawlikowi, że jest u nas coś takiego jak Alpha i co on na to, jakbyśmy tak pomogli zaszczepić ją wśród jego parafian? Ksiądz Jan chciał, by Alpha przede wszystkim umocniła Polaków, wśród których posługuje. Wkrótce do Jawiszowiec przyjechała jedna rodzina z Bremerhaven – byli na spotkaniu, uczestniczyli w weekendzie alphowym w Zembrzycach – W listopadzie pojechaliśmy do nich, żeby tamtejszej ekipie przedstawić Alphę w pigułce i nauczyć, jak prowadzić spotkania – opowiada Sabina. – Ks. Jan poprosił nas, by zrobić dwie Alphy – w Bremerhaven i odległym o ok. 50 km Bremer. Ostatni dzień naszego pobytu miał być pierwszym dniem kursu, w którym wzięli udział uczestnicy szkolenia oraz zaproszone przez nich osoby. Organizacja kursu okazała się wyzwaniem. Katolicy są tam w mniejszości. Duszpasterstwo polonijne dodatkowo mierzy się z koniecznością wypożyczania pomieszczeń i kościołów od parafii niemieckich na ściśle określone godziny.

Stół i kolacja

– Na pierwszy raz zaproponowaliśmy im, by korzystali z filmów przygotowanych przez stowarzyszenie Alpha Polska. Zachęciliśmy ich jednak, by dążyli do prowadzenia wykładów połączonym z osobistym świadectwem – mówi Sabina. – Wielkim zaskoczeniem był dla nich brak Mszy św., razem chcieli się modlić w wyznaczonych grupkach. Musieliśmy im tłumaczyć, że uczestnikami Alphy mogą być również osoby niewierzące, żyjące daleko od Kościoła, które nie rozumieją sakramentów i takiej modlitwy.

– Nieodłącznym elementem Alphy jest kolacja. Ks. Jan od razu nam powiedział, że u nich nie będzie tak jak w Jawiszowicach, gdzie stoły aż się uginają. Miała być kawa, herbata i ciastko – uśmiecha się Sabina. – Faktycznie przez pierwsze dni tak było. Ale z każdym dniem w czasie spotkań, modlitwy do Ducha Świętego, widzieliśmy, jak zaczęły się zmieniać nawet twarze uczestników szkolenia. Ostatniego dnia stoły wyglądały tak jak w Jawiszowicach. Ujęli nas swoją dobrocią i gościnnością. Byli bardzo spragnieni rozmowy i przebywania z nami. Polacy, którzy przyszli na Alphę, byli na początku zdezorientowani – spodziewali się tradycyjnych rekolekcji, a tu: brak księdza, gitara podłączona do wzmacniacza, nakryte stoły z jedzeniem. – Dla mnie to ludzie głębokiej wiary. Normą w domach jest rodzinna Koronka do Bożego Miłosierdzia, codziennie o 15.00 – mówi Halina.

W domach ołtarzyk, świeczki; wszędzie obecna modlitwa przed jedzeniem. Większość uczestników kursu znała się wówczas jedynie z widzenia, ze Mszy św. dla Polaków. Tu po raz pierwszy mieli okazję się spotkać, swobodnie porozmawiać, pocieszyć. – Są bardzo chłonni i głodni takich spotkań. Nie mają takiego życia parafialnego i wspólnotowego jak my – dodaje Zdzisław Wawro.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama