Patrzyłem na to wszystko, słuchałem i byłem pewien: oglądam pierwszy rozdział Dziejów Apostolskich na żywo! – mówi Marek Przewoźnik, który wraz z przyjaciółmi ze wspólnoty Krzew Winny z Jawiszowic prowadził weekend kursu Alpha dla Polaków w niemieckim Bremerhaven.
To nas zbudowało
– W cyklu cotygodniowych wykładów Alphy przychodzi moment, który prowadzi na szczyt, kiedy zapraszamy do przyjęcia Jezusa jako Pana i Zbawiciela, wyrzeczenia się zła – mówi Piotr. – Ma to miejsce zazwyczaj podczas Mszy św. Potem następuje wieczór uwielbienia i modlitwy o wylanie Ducha Świętego. Poproszono nas, żebyśmy ponowne przyjechali i pomogli w przygotowaniu tego dnia w Bremerhaven. To nas zbudowało i rozpaliło na nowo. O pomoc ekipa z Jawiszowic poprosiła o. Bogdana Kocańdę. – Chcieliśmy wszystko robić w autorytecie Kościoła, z pomocą księdza – przyznają zgodnie.
Pojechali w dwunastkę, by w każdej grupie były osoby, które podzielą się swoim doświadczeniem. – Program weekendu, trwającego w tym przypadku jeden dzień, skopiowaliśmy z tego, który sam przeżyliśmy. Był m.in. wykład o. Bogdana, na którym dużo mówił o przebaczeniu, po czym wszyscy mieli się wyciszyć i przejść do kościoła. Widzieliśmy wiele poruszonych serc – dodaje Sabina. – Wychodziłam jako ostatnia. Przed salą spotkałam jedną z uczestniczek, bardzo zdenerwowaną. Opowiedziała mi o swoim rozdarciu, o braku przebaczenia, o trudnej relacji z siostrą i byłym mężem. Porozmawiałyśmy, zachęciłam ją, by poszła na Mszę św. Kiedy wychodziła, zobaczyłam osobę przemienioną – powiedziała że jedzie do siostry, której nie widziała od 10 lat.
– Wśród uczestników był jeden pan – sceptycznie nastawiony do Alphy. Bardzo przeżył wieczór uwielbienia i modlitwę wstawienniczą. Przepraszał każdego z nas za tę swoją „podejrzliwość” – podkreśla Ilona. – Dla mnie bardzo ważnym momentem była modlitwa wstawiennicza nad uczestnikami kursu. Dała mi wiele radości – opowiada Halina. – Nie jestem długo wstawiennikiem, ale zawsze podchodziłam do modlitwy zadaniowo. Tam przyszła tak ogromna radość z tego, co mogę robić!
Chyba spróbujemy
– Patrzyłem na to wszystko i byłem pewien: oglądam pierwszy rozdział Dziejów Apostolskich na żywo! – mówi Marek. – Kiedy rozmawialiśmy wcześniej o wychodzeniu z Ewangelią do sąsiadów, Niemców, wielu mówiło: jesteśmy mniejszością, próbowaliśmy, ale oni nie chcą mieć z nami nic wspólnego. Byli jak wystraszeni apostołowie w zamkniętym Wieczerniku. A po modlitwie mówili, że będą próbowali, że nabrali odwagi. – Początkowo, kiedy rozmawialiśmy przy kawie i mówiliśmy im, żeby z czasem dążyli do głoszenia wykładów, świadectw w miejsce prezentacji nagrań, usprawiedliwiali się, że to jeszcze za duże wyzwanie. A po tym wieczorze usłyszałam: „Wiesz, my chyba spróbujemy” – wspomina Halina.
– Sami widzimy, jak i nas Pan tam przemieniał. Kiedyś nigdy w życiu nie zaintonowałbym sam kolędy w kościele. Tam zdarzył się taki moment, że ktoś musiał ciągnąć solo. Sam siebie nie poznawałem – śmieje się Wojtek. – Pojechaliśmy im zawieźć to, co mamy. A zobaczyłam, jak Pan Bóg działa tak po prostu – uzupełnia Ilona. – Pierwszy raz w życiu głosiłam konferencję, podobnie jak i Piotr. Pan Bóg nas w tym uzdolnił i poprowadził…
Alphowicze z Jawiszowic pamiętają jeszcze jeden poruszający moment, kiedy o. Bogdan zapytał uczestników kursu, kto z nich dorobił się na emigracji dużych pieniędzy. Rękę podniosła jedna osoba. Ojciec mówił im jasno: skoro tu jesteś, to Pan Bóg cię tu przewidział. Zachowałeś swoją wiarę i masz tutaj, na tej ziemi, coś dla Niego robić. Wszyscy usłyszeli, że są wezwani do ewangelizacji.
Mamy apetyt
– Świat jest bardzo spragniony miłości. Widziałam to wyraźnie. Ale widziałam też, że uwolniliśmy tam Ducha Świętego, którym przecież są napełnieni. Ufam, że będą z Nim współdziałali we wszystkim – podkreśla Sabina. – Alpha, oprócz tego, że jest narzędziem ewangelizacyjnym, daje niesamowite poczucie wspólnoty – zawiązują się przyjaźnie, które trwają przez lata – podkreśla Ilona. – Często spotykaliśmy się z pytaniami, co mamy robić, żeby nam to wszystko nie umknęło. Opowiadaliśmy o naszej wspólnocie, która zrodziła się z ludzi po kursie Alpha – żeby trwać, żeby się przyjaźnić, umacniać się duchowo, zwracać się do Pana Boga, uwielbiać Go. – Alpha jest taką naturalną drogą, by robić coś więcej – dodaje Piotr.
– Po tym wyjeździe mamy apetyt na więcej i czekamy, gdzie Pan nas pośle. W kwietniu rozpoczniemy kolejny kurs Alpha w naszej parafii. Ale jeszcze w Bremerhaven spotkaliśmy polskiego księdza z Augsburga. Zamarzył, żeby i u niego wydarzyło się to wszystko. – Kiedy zakończyliśmy ten nasz pobyt, rozdaliśmy wszystkim dziesiątki różańca, żebyśmy się łączyli na modlitwie, mimo odległości, jaka nas dzieli. I okazało się, że wystarczyło nam tych różańców na… równo cztery części – uśmiecha się Sabina.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.