6 osób zabitych, ponad 70 rannych, 115 aresztowanych, wśród nich 10 księży i 2 siostry zakonne – to smutny bilans ostatnich pokojowych marszów organizowanych przez chrześcijan w Demokratycznej Republice Konga.
6 osób zabitych, ponad 70 rannych, 115 aresztowanych, wśród nich 10 księży i 2 siostry zakonne – to smutny bilans ostatnich pokojowych marszów organizowanych przez chrześcijan w Demokratycznej Republice Konga. Według noty opublikowanej przez tamtejszą Nuncjaturę Apostolską policja i wojsko atakowały także kościoły. Na przykład w Mbuji-Mayi, w środkowej części Konga, zaatakowano ludzi modących się w tamtejszej katedrze w czasie Mszy św.
Natomiast wczoraj, w diecezji Butembo-Beni porwano księdza, który był odpowiedzialny za diecezjalne gospodarstwo rolne oraz pięciu jego pracowników.
Pracującego w Demokratycznej Republice Konga ks. Faustina Turco zapytaliśmy o przyczyny organizowanych przez chrześcijan manifestacji.
„Chrześcijanie odwołują się do porozumienia politycznego podpisanego w dzień św. Sylwestra, 31 grudnia 2016 r. Wtedy to przedstawiciele różnych ugrupowań politycznych, dzięki mediacji Konferencji Episkopatu, zdołali podpisać ugodę, którą miała położyć kres niepokojom społecznym. Teraz więc, gdyby chrześcijanie nie reagowali, to ich milczenie mogłoby być uważane za współudział w zakulisowych rozgrywkach, których nie można akceptować. Nie jest to więc walka z rządem. Nie dotrzymuje się zawartej umowy, która była reprezentatywna dla wszystkich zainteresowanych stron. Pragniemy bronić godności człowieka oraz domagamy się przestrzegania umowy. W tym kontekście nawet niekatolicy doceniają odwagę i determinację chrześcijan, którzy w imię wiary bronią praw człowiaka” – powiedział ks. Turco.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.