W podwrocławskich Gniechowicach znajduje się jedyna w kraju parafia pw. św. Filomeny - męczennicy i dziewicy. Na odpust przybywają wierni z daleka, by modlić się do patronki Żywego Różańca, szczęśliwych narodzin dzieci i czystości.
Od 2 do 11 sierpnia trwać będzie nowenna do św. Filomeny, natomiast główne uroczystości odbędą się 5 sierpnia w sobotę. Rozpoczną się one o godziie 11 Mszą św. odpustową z procesją. Na godz. 13 zaplanowano obiad dla pielgrzymów w sali wiejskiej, a o godz. 15 odbędzie się przedstawienie o św. Filomenie. Całość zakończy nabożeństwo z możliwością uczczenia relikwii i namaszczenia olejem św. Filomeny.
Proboszcz z Gniechowic potwierdza, że kult św. Filomeny z roku na rok się rozszerza. Coraz więcej pielgrzymów przybywa do niewielkiej, ale wyjątkowej wiejskiej parafii.
- Mnóstwo ludzi wysyła przez internet prośby do św. Filomeny, które odczytujemy na comiesięcznych nabożeństwach i teraz w czasie nowenny, która potrwa do 11 sierpnia - opowiada ks. Jarosław Wawak.
Zaznacza, że do wielkich czcicieli „Wielkiej Małej Świętej”, jak nazywają Filomenę, należał m.in. słynny proboszcz z Ars św. Jan Maria Vianney. Do jej sanktuarium w Mugnano regularnie pielgrzymowali papieże. Święta Filomena to jedna z największych świętych z pierwszych wieków chrześcijaństwa.
Historia Filomeny zachwyca wiernych z całego świata.
Święta Filomena poniosła śmierć męczeńską w 302 r. w Rzymie, za panowania cesarza Dioklecjana. Pochodziła z greckiej rodziny arystokratycznej. Jej rodzice długo byli bezdzietni. Ostatecznie ich lekarz, który był chrześcijaninem, sugerował, żeby modlili się do chrześcijańskiego Boga. Po urodzeniu Filomeny rodzice przyjęli chrzest.
Od najmłodszych lat Filomena poświęciła swoje dziewictwo Panu Bogu, a jej serce pałało coraz większą i większą miłością do Niebiańskiego Oblubieńca. Jej jedynym życzeniem było żyć tylko dla Niego, ale o jej rękę starał się sam cesarz rzymski Dioklecjan.
Kiedy Filomena odmawiała mu z racji wyznawanej wiary chrześcijańskiej, została przez cesarza uwięziona, torturowana, a następnie umarła w okrutnych męczarniach. Jej tortury miały być zapłatą dla niej za okazaną cesarzowi wzgardę. Początkowo Dioklecjan postanowił skazać ją na taką samą karę, na jaką Poncjusz Piłat skazał Pana Jezusa. Filomena została więc ubiczowana. Kiedy jednak nie zmarła, ale nawet w cudowny sposób została wyleczona z ran, Dioklecjan postanowił wrzucić ją do Tybru, przywiązaną do kotwicy. Jednak aniołowie, w cudowny sposób wydobyli ją z rzeki tak, że i tym razem Filomena nie poniosła śmierci, ale została uznana za czarownicę.
Następnie usiłowano pozbawić ją życia strzelając do niej z łuku, ale kiedy i to się nie udawało, Dioklecjan, który osobiście był świadkiem egzekucji, polecił, aby Filomenę przebić strzałami rozpalonymi w ogniu, ponieważ sądził, że czarownica nie ma władzy nad ogniem. Jednak strzały kierowane w dziewczynę zmieniały kierunek i ze zdwojoną siłą godziły w łuczników. Groza i przerażenie opanowały świadków tych wydarzeń, wielu z nich skłonnych było nawet do przyjęcia religii chrześcijańskiej. Ostatecznie egzekucji dokonano przez ścięcie głowy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).