W Bośni i Hercegowinie katolicy są coraz mniej liczni, co jest pokłosiem ich prawnego upośledzenia względem innych grup etnicznych i wyznaniowych.
Alarmują w tej sprawie władze kościelne. Liczba chorwackich katolików przed wojną z roku 1995 była tam oceniana na ponad 740 tys., a obecnie została zredukowana niemal do połowy (ok. 400 tys.) i wciąż ma tendencję spadkową.
Głównym powodem tego stanu rzeczy jest emigracja. Zjawisko to było przedmiotem ostatniej sesji plenarnej bośniackiego episkopatu. Biskupi alarmują, że każdego roku wyjeżdża z kraju ok. 15 tys. wiernych, co oznacza nieuchronny zanik katolików jako znaczącej grupy społecznej w ciągu następnych lat. Biskupi przypomnieli, że z Bośni i Hercegowiny emigrują głównie ludzie młodzi. Z drugiej strony ci, którzy opuścili ojczyznę z powodu wojny, nie mają prawa powrotu. Wielu utraciło też swoje mienie, zwłaszcza nieruchomości, i do dziś nie ma szans na jego odzyskanie. Próby odbudowy domów dla nielicznych powracających uchodźców napotykają na ciągłe przeszkody.
Sytuacji nie poprawia tragiczny stan gospodarki Bośni i Hercegowiny. Bezrobocie, które sięga 40 proc., w przypadku ludzi młodych dochodzi do 60 proc. Wiele fabryk pozostaje zamkniętych, a korupcja klasy rządzącej nie daje żadnej nadziei na poprawę. Średnia pensja to odpowiednik 450 euro, jednak wiele osób nie zarabia nawet tyle i rośnie, zwłaszcza w dużych miastach, liczba biednych, którym Kościół nie jest w stanie pomóc. Biskupi wzywają władze do podjęcia działań na rzecz uzdrowienia sytuacji społecznej i gospodarczej. Przypominają zarazem, że jest ona pokłosiem układu z Dayton z 1995 r., który skazał bośniackich Chorwatów na bycie de facto grupą drugiej kategorii, wystawioną na dyskryminację ze strony liczniejszych Boszniaków i Serbów.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.