Nigdy nie wiadomo, kogo przyprowadzi tu Ta, która czuwa nad nimi od ponad 70 lat.
Wotum w ogrodzie
Kiedy oboje poznali swoje losy z pierwszego roku życia, nie mieli wątpliwości, Kim jest ich ratunek… Figura jeździła z rodziną Samolów wszędzie, gdzie pracował tata Benedykta – leśnik. W 2003 roku wybudowali dla niej grotę. Maryja stoi na kamieniu ze wzgórza Podbrdo z Medjugoria. Otaczają ją wmurowane w ściany groty kamienie z pielgrzymkowych miejsc, ważnych dla gospodarzy i ich rodziny. To miejsce jest ich wotum za uratowanie życia i hołdem dla poległych na frontach II wojny światowej.
22 sierpnia 2010 roku kapliczkę Matki Bożej Ratującej poświęcili: ks. Andrzej Szczepaniak – proboszcz parafii św. Bartłomieja w Grodźcu Śląskim, ks. Jerzy Kempa – kustosz sanktuarium Matki Bożej Opiekunki Środowiska Naturalnego w Bujakowie, i o. Marian Jankowski, franciszkanin z Górek Wielkich. – Sami nie wiemy, jak ludzie tu docierają, ale drzwi zawsze są otwarte. Nie trzeba się umawiać. Chętnie przyjmujemy każdego, kto przyjdzie, opowiadamy historię tego miejsca, zapraszamy do wspólnej modlitwy – mówi Benedykt Samol. – I razem z nimi dziękujemy Bogu i Matce Najświętszej, kiedy opowiadają, że tu wymodlili zdrowie, uwolnienie z uwikłań, ciężkich sytuacji życiowych.
To także tu Anna i Benedykt przynoszą sprawy chorych, którymi opiekują się jako wolontariusze Hospicjum św. Kamila.
Z hospicjum
– Byłam lekarką w bielskim pogotowiu ratunkowym, kiedy usłyszałam od pielęgniarki Basi Garus o hospicjum. Dołączyłam do zespołu w drugim, może trzecim roku jego istnienia – mówi Anna.
– Żona zrobiła ten pierwszy krok. Ja głównie dowoziłem ją wówczas do chorych – dodaje Benedykt. – Wtedy moja praca zawodowa w leśnictwie nie bardzo pozwalała mi bardziej się uaktywnić. Dziś odwiedzam chorych razem z żoną. Jestem też nadzwyczajnym szafarzem Najświętszego Sakramentu, więc jeśli chory wyraża chęć przyjęcia Komunii św., a miejscowy proboszcz wydaje mi zgodę, jadę także z tą posługą.
– Początki nie były łatwe. Pamiętam, jak podczas jednej z pierwszych wizyt zostałam w nocy napadnięta niedaleko apteki, w której miałam wykupić leki dla chorego – kontynuuje Anna. – Grupa młodych ludzi wyrwała mi torbę, w której były dokumenty, recepty, stetoskop… Stałam i w bezradności modliłam się z całych sił. Po chwili zza rogu wyłonił się chłopak z moją torbą. Powiedział, że jest narkomanem, któremu kiedyś uratowałam życie…
Najczęściej do chorych dojeżdżała autobusem – samochód był potrzebny do pracy mężowi. – Nieraz wizyty trwały do późna w nocy. Ale zawsze w jakiś cudowny sposób udawało mi się wrócić do domu – opowiada. – Kiedy wychodzę z domu, modlę się: „Panie Boże, wychodzę do chorych, proszę, zajmij się resztą. Ja jestem otwarta, pomóż mi we wszystkim…”. I On pomaga…
Od lat dom Anny i Benedykta co roku jest także miejscem dorocznego, wiosennego spotkania wolontariuszy Hospicjum św. Kamila. Tu razem się modlą, biesiadują. U Matki Bożej Ratującej nabierają sił do codziennej posługi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.