Z przydziałem na mieszkanie w niebie

Przystanek XII: Jezus wstępuje do nieba

Reklama

Wniebowstąpienie Jezusa. Taki koniec, który okazał się też początkiem...

Tamto święto uczniów Jezusa trwało czterdzieści dni. Przeszli w  tym czasie długą drogę: od bólu, przez pełną napięcia niepewność, wybuch ogromnej radości aż do jako takiego oswojenia się z nową sytuacją. Z czasem zniknęły też obawy, że za słabo zdali egzamin, by nadal być uprzywilejowanym gronem uczniów Zmartwychwstałego Pana. Nie, wszystko jest w porządku! Jezus dalej traktował ich jak przyjaciół. A dzięki Jego wyjaśnieniom coraz więcej rozumieli. Tak, Bóg wszystko to przewidział. Ludzką złość i ich nieporadność wprzągł w swoje plany zbawienia świata. Teraz czeka ich nowe zadanie. Ale póki co mają czekać.

Zanotował autor Dziejów Apostolskich: „podczas wspólnego posiłku (Jezus) kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: «Słyszeliście o niej ode Mnie. Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym»” (Dz 1,5). No tak, jeszcze nie teraz, ale wkrótce się zacznie. Ale co? Co się zacznie? Podekscytowani pytają: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” (Dz 1,6) Zdumiewające! Ciągle jeszcze nie przestali myśleć o ziemskim królestwie Jezusa! Ale też Jezus wcale nie twierdzi, jakoby to był jakiś absurd. Wyjaśnia im tylko: „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,7-8).

Dla nas chyba trochę zaskakująca odpowiedź. No bo może i ziemskie królestwo Izraela faktycznie zostanie kiedyś przywrócone. Ale kiedy i jak, to sprawa Ojca – mówi uczniom Jezus.  Wy się tym nie zajmujcie. Pamiętajcie, że waszym zadaniem jest być moimi świadkami. Macie zanieść wieść o zbawieniu i moją naukę aż na krańce ziemi. Ale na razie czekajcie na Ducha Świętego. Już beze Mnie...

O czym myśleli, gdy odprowadzając Jezusa wzrokiem długo wpatrywali się w niebo? Co czuli? Tego nie wiemy. Wiadomo tyle, że coś się w ich życiu kończyło. Te parę lat z Jezusem i tych ostatnich, cudownych czterdzieści dni. Jezus ostatecznie od nich odchodził. Ale powodów do smutku nie było. On odchodził do nieba, by zasiąść tam po prawicy Ojca. Czyli zostać królem. Niesamowite! Królem nie jakiegoś ziemskiego, ale niebieskiego, wiecznego królestwa. On, ich Przyjaciel będzie Panem wszystkiego! To się nie mieści w głowie!

Oni póki co zostawali. Polecił im, by zostali Jego heroldami. By przekazali ludziom tę niesamowitą wieść, że jeśli tylko uwierzą Jezusowi i pójdą za Nim, też będą wiecznie żyli w niebie. Ale potem, po spełnionej misji – tego uczniowie Jezusa byli już pewni – sami dołączą do Jezusa. Niezależnie od tego, czy doczekają dnia, w którym – jak zapowiedzieli aniołowie – ujrzą Go  powracającego, czy wcześniej stracą dla Niego to swoje ziemskie życie. Mieszkanie w domu Jego i ich Ojca czeka na pewno....

Wdzięczni powinniśmy być Bogu, że czeka z dniem powrotu swojego Syna na świat. Dzięki temu my, ludzie XXI wieku otrzymaliśmy tę łaskę, że w ogóle zaistnieliśmy. I jeśli tylko uwierzyliśmy Jezusowi, na nas też czeka w domu Jego i naszego Ojca wieczne mieszkanie. Tak, możemy dziś razem z Apostołami patrzeć w niebo. Ten Chrystus, który wstąpił do nieba, kiedyś powróci, by zabrać nas do siebie. Bo też jesteśmy Jego przyjaciółmi. To co, że ziemskimi zmysłami nigdy Go nie doświadczyliśmy. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli! Za to wiele razy pozwalał  nam widzieć się, słyszeć i dotykać zmysłami naszej duszy...

To bardzo ważne, prawda? Tych czterdzieści dni od Niedzieli Zmartwychwstania nasze serce też odmieniło. Pozwoliło nam razem z Marią Magdaleną krzyknąć „Rabbuni”, razem z Piotrem i Janem biec do pustego grobu, jeść kolację w Emaus, zanurzyć się w radości zmartwychwstania, pozbyć lęku, że zbyt byle jacy jesteśmy, by Jezus mógł nas uznawać za swoich przyjaciół; te dni pozwoliły  też nam uświadomić sobie, że mamy na tym świecie zleconą nam przez Chrystusa misję. I zakosztować beztroski chwili, gdy Jezus, tak zwyczajnie, jakby teraźniejszość była ważniejsza niż wielkie plany na wieczność, przygotował nad Jeziorem Galilejskim swoim uczniom śniadanie. Jeśli tego doświadczyliśmy, to w dzień, kiedy wspominamy odejście Jezusa do nieba i objęcie tam przez Niego królewskiej władzy, nie jesteśmy już tacy sami jak tych czterdzieści jeden dni temu.

Świat wokół nas się nie zmienił. Ci sami ludzie, podobne radości i  dobrze znane problemy. Nawet kłótnie w polityce jak dawniej  Tylko my, odwróciwszy w końcu wzrok od nieba i patrząc z góry wniebowstąpienia na współczesne Jerozolimy, Judee, Samarie i leżące poza horyzontem krańce ziemi, widzimy to wszystko inaczej. Życie tu, na ziemi, stało się początkiem życia bez końca. Można odetchnąć i się uśmiechnąć.  I stać się dla zapatrzonych w ziemię nauczycielami patrzenia wzwyż.


Przeczytaj też: Pozostałe teksty z cyklu 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama