Nie tylko Egipt staje w tych dniach wobec grozy terroryzmu. Również w Szwecji nie ustaje szok i konsternacja po zamachu, do którego doszło 7 kwietnia w Sztokholmie.
Wskazuje na to katolicki biskup tego miasta. Przyznaje on, że dla jego rodaków był to ogromny wstrząs. „Szwedzi czuli się dość bezpieczni w swym kraju, chcieli wierzyć, że ich ten problem nie dotyczy” – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Andres Arborelius. Jego zdaniem sytuacja Szwedów jest tym trudniejsza, że są oni w ogromnej większości zsekularyzowani i nie mają już żywej więzi z Bogiem. „Wraz z poczuciem bezpieczeństwa tracą też jeden z podstawowych fundamentów swego życia” – mówi bp Arborelius.
„Tu w Szwecji wielu ludzi myślało, że nas te problemy nie dotyczą. Teraz wiemy, że wszyscy są zagrożeni. My jako chrześcijanie w pierwszym odruchu zwracamy się do Pana, bardziej się Mu zawierzamy, aby nam pomógł w tym czasie terroryzmu. Zarazem jesteśmy świadomi, że trzeba zrobić wszystko, aby pokonać terroryzm. Nie wiemy jak, ale wszelkimi środkami trzeba się temu przeciwstawiać. My jako chrześcijanie pokładamy nadzieję w Panu i takie wydarzenia mogą nas nawet umocnić w wierze i pomóc nam głębiej przeżyć rozpoczynający się Wielki Tydzień. Ale dla ludzi, którzy nie mają wiary, jest to czas refleksji na serio. Padają poważne pytania: Dlaczego żyję, jak można budować świat bez przemocy i bez takich konfliktów? My jako chrześcijanie jesteśmy pod tym względem w lepszej sytuacji, bo wiemy, że Pan nas wspomaga. Ale przy tej okazji chcemy też wszystkim powiedzieć, że tylko w Panu Bogu znajdą wsparcie i pokój, którego pragną”.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.