Dobro rodzi jeszcze większe dobro. Zaś pomnażający je nie mają zwyczaju zastanawiania się które dobro jest „dobrzejsze”.
Od kilku lat początek stycznia naznaczony jest coraz bardziej brutalnymi sporami. Przy czym nie chodzi o to, co dzieje się na Wiejskiej. Inicjatywa Jurka Owsiaka każdego roku rozpala emocje. Wolontariuszy i zwolenników Orkiestry z jednej, przeciwników z drugiej strony. Nie próbując dolewać oliwy do ognia przyjrzałem się inicjatywom naszych lokalnych społeczności. Sporo tego wyszło.
Od kilku lat działa w okolicy Stowarzyszenie dla Pokoleń „Rodzina”. Byłem na ich przedświątecznym spotkaniu. Sporo inicjatyw. Jeszcze więcej zapału i pomysłów. Bywa, potrafią zrobić z niczego coś. Kilka dni później rozmawiałem z matką kilkuletniej Julii. Potrzebne są środki na długą i kosztowną rehabilitację dziewczynki. Do tego dochodzi konieczność kolejnych operacji. Włączyła się w pomoc kolejna fundacja, a z parafii zaczęli zgłaszać się wolontariusze. Widziałem ich podczas zbiórek Orkiestry. Nie przeszkadza im inny szyld. Na kolędzie zaś trafiłem do jednej z najstarszych parafianek. W ostatnich tygodniach mocno podupadła na zdrowiu. Trzeba zrobić zakupy, narąbać drewna, przygotować posiłek. Poszło pismo do odpowiedniego urzędu, ale procedury mają to do siebie, że ciągnąc się tygodniami (i nie chodzi o złą wolę, ale o głupie prawo) nie zauważają głodu i chłodu. Może zatem jakieś parafialne pogotowie ratunkowe. Zadeklaruj godzinę lub dwie w tygodniu. Chwyciło. Na liście znów dostrzegłem wolontariuszy Orkiestry. Podejrzewam, że znów ich zobaczę, gdy ruszy zbiórka w ramach akcji Caritas „Rodzina Rodzinie”.
To nasza okolica. W skali kraju podobne inicjatywy liczone są w dziesiątki tysięcy. Dobro rodzi jeszcze większe dobro. Zaś pomnażający je nie mają zwyczaju zastanawiania się które dobro jest „dobrzejsze”. A jeżeli w czymkolwiek konkurują, to w jego mnożeniu. Dlatego jednego dnia pójdą z puszką na zbiórkę, drugiego narąbać drewna i odśnieżyć drogę do domu starszej pani. W następnym tygodniu zapewne zbierać będą nakrętki lub makulaturę. Za każdym razem pod innym szyldem. Bo on akurat nie jest najważniejszy. Najważniejsza jest miłość. Najważniejszy jest człowiek.
Dlatego w niedzielny poranek, gdy wolontariusze Orkiestry pojawią się przed kościołem, przywitam ich z radością i otwartymi ramionami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).