– Ta grupa jest po to, żeby o ważnych rzeczach móc porozmawiać tak, jak rozmawiają mężczyźni – przekonuje Stefan Mitas z Inicjatywy Missio.
Na razie spotykają się regularnie w kilka osób i modlą się o to, żeby inni mężczyźni do nich dołączyli. Są w różnym wieku – od 25 do ponad 50 lat. Wykonują różne zawody: Stefan Mitas jest muzykiem, uczy w szkole muzycznej; jeden z nich jest żołnierzem, inny strażakiem, jest też były komandos. Łączy ich jedno – pragnienie brania odpowiedzialności za swoją rodzinę, za Kościół i rzeczywistość, w której żyją. Od ponad 5 lat Inicjatywa Missio organizuje cykliczne spotkania dla mężczyzn. Zaprasza na nie gości, którzy dzielą się z innymi tym, jak sami przeżywają swoją wiarę. W Gliwicach gościli m.in. Donald Turbitt ze Stanów Zjednoczonych, Roy Hendy, Adrian Stein z Anglii, Tomasz Terlikowski, Tomasz Kosiek, Andrzej Lewek, Wiesław Grabowski.
Początkowo przychodziło na nie po sto osób, teraz jest mniej. Może dlatego, że przyjeżdżało wielu mężczyzn z okolic Rybnika i Wodzisławia. Obecnie zawiązało się tam kilkanaście grup męskich. – Przypuszczam, że są one również owocem kursów Alpha organizowanych przez Stowarzyszenie Kahal, założone przez Andrzeja Strączka, którego również gościliśmy na Spotkaniach Mężczyzn. Plan był taki, że robimy w Gliwicach duże spotkanie, a potem mówię: „Panowie, otrzymaliście dobrą inspirację i strawę duchową, teraz spróbujcie w swoich parafiach zorganizować jakąś grupę męską”. Ale przez ten cały czas nie bardzo się to u nas udało – stwierdza Stefan Mitas. Chociaż przecież mężczyźni chętnie spotykają się razem na bilardzie, basenie czy oglądaniu meczu. – To znaczy, że jest w nas potrzeba spotykania się tylko w naszym gronie. Żeby o pewnych rzeczach porozmawiać tak, jak rozmawiają tylko mężczyźni – zauważa.
Mężczyźni lubią wyzwania
Chcą po męsku rozmawiać o sprawach wiary. Stefan Mitas wymienia długą listę miast, gdzie są grupy działające w sposób podobny do ich zamysłu. Często w nawiązaniu do tego, co proponują Mężczyźni św. Józefa, którzy sami o sobie piszą, że są siecią mężczyzn, którzy pragną w swoim życiu duchowym czegoś więcej. W Rybniku jest aż 15 grup, w Krakowie pięć i kolejnych sześć w najbliższej okolicy, również po pięć w Warszawie i Poznaniu, a do tego w ponad 20 innych większych i mniejszych miejscowościach, m.in. w Bytomiu.
Tam mała grupa o nazwie „Herosi” spotyka się w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szombierkach. – Mamy trzy cele – mówi Stefan Mitas o grupie w Gliwicach. – Doprowadzenie mężczyzn do żywej relacji z Panem Bogiem, czyli ewangelizacja. Formowanie w dojrzałości chrześcijańskiej po to, żebyśmy stawali się bardziej mężczyznami w kontekście odpowiedzialności za własne życie i to, które zostało nam powierzone, czyli za żonę, dzieci, pracę… Żebym jako mężczyzna wiedział, co to znaczy, że jestem powołany, by być na wzór Jezusa prorokiem, kapłanem i królem. Że moim powołaniem jako mężczyzny jest stawanie przed Bogiem, przyjmowanie od Niego słowa i przekazywanie go mojej rodzinie. A trzecim naszym celem jest konkretne działanie. Chodzi o to, żeby zobaczyć, co to znaczy być Bożym mężczyzną, a potem przełożyć to na życie. Chcą podejmować konkretne wyzwania, odpowiadać na potrzeby, które widzą. To może być pomoc w parafii w organizacji jakiegoś wydarzenia, przygotowanie festynu albo wyjazd na przykład w miejsce zagrożenia powodziowego, gdzie potrzeba rąk do pracy, czy z pomocą na Ukrainę.
– Jeśli mężczyźni świeccy, nie wierzący w Pana Boga, potrafią się tak zorganizować, to dlaczego my, jako chrześcijanie, którzy powinniśmy mieć większą świadomość i motywację, często nie potrafimy tego zrobić? Jako grupa potrzebujemy konkretnych wyzwań, bo mężczyźni lubią wyzwania – mówi Stefan Mitas. Podaje przykład grupy z Zabrza: mężczyźni regularnie odwiedzają więzienie, żeby tam ewangelizować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
To nie tylko tradycja, ale przede wszystkim znak Bożej nadziei.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).