Kobiety na cudnej wyspie, biedne i często niepiśmienne, potrzebują pani Agnieszki. A ona... potrzebuje ich.
Gdy Agnieszka Kieniewicz, absolwentka Instytutu Studiów nad Rodziną, wyjechała do Brukseli, by studiować... teologię pastoralną, nie sądziła, że już niedługo jej życie odwróci się o 180 stopni. A miłość do Benoit Duvergé będzie tylko początkiem. Początkiem wyjątkowego życia na... Mauritiusie.
Narzeczonych studia pastoralne
– Studiowałam teologię pastoralną, bo to moja pasja. Benoit na studia wysłał jego biskup, z diecezji Port-Louis, obecny kardynał Maurice Piat. Benoit pracuje dla diecezji, m.in. koordynuje nauczanie katechezy na wyspie – opowiada pani Agnieszka.
Więc życie potoczyło się tak, że Polka, warszawianka, zakochana w swoim kraju i historii, która u swojego boku, oczami wyobraźni, widziała... warszawskiego powstańca, zakochała się bez pamięci w obywatelu Mauritiusa. Który błękitnookiego, jasnowłosego powstańca bynajmniej nie przypomina. – Ale gdy Benoit poznał naszą historię, zafascynował się nią. I gdy tylko jesteśmy w Polsce, w Warszawie, sam pilnuje, by nawiedzić groby bohaterów, miejsca związane z powstaniem – opowiada Agnieszka.
Od poznania Agnieszki i Benoit do ślubu krótka była droga. I już w 2008 r. zostali małżeństwem. Ślub u warszawskich jezuitów. Po francusku. – Jeszcze przed ślubem ustaliliśmy, że przynajmniej na jakiś czas zamieszkamy na Mauritiusie. Benoit miał tam swoją pracę, ważne misje. Okazało się szybko, że ja również...
Więc Agnieszka Kieniewicz-Duvergé na Mauritiusie najpierw pracowała jako nauczycielka. I to była dobra... szkoła. Tamtejszej kultury, niuansów, nastrojów społecznych. Życia. Bo pracowała w szkole prywatnej, bardzo drogiej, głównie dla tzw. białych. I dodatkowo w szkole męskiej, katolickiej, opłacanej przez państwo, dla uczniów biedniejszych, Kreoli. Dwa miejsca, dwa światy. Mauritius w pigułce.
– Uczyłam katechezy. Trudno było momentami, bo choć uczyłam dwa równoległe światy, to poziom zaniedbań w edukacji religijnej był jednakowo ogromny. Przekazywałam wiarę najlepiej jak mogłam. I na poziomie serca, i na poziomie rozumu. Dziś myślę, że to było szaleństwo: biała kobieta w męskiej szkole, mówiąca o Bogu... Ale może takie szalone metody się sprawdzają, bo moi uczniowie nigdy nie spali – co jest osiągnięciem. A do tej pory, gdy mnie spotykają, poznają i pozdrawiają – wspomina Agnieszka. I uśmiecha się na taki choćby radosny moment, gdy podczas omawiania historii o Łazarzu pomyliła biednego Łazarza z... jaszczurką. Po francusku lézard i Lazare.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.