Komunistyczne władze stosują wszelkie chwyty, aby powstrzymać młodych na wyjazd do Polski.
Komunistyczne władze Chin stosują wszelkie chwyty, byleby tylko powstrzymać swych obywateli od udziału w Światowych Dniach Młodzieży. 25 lipca zatrzymano na lotnisku w Pekinie 50 młodych ludzi, którzy byli już w samolocie i mieli odlecieć do Polski. Wyciągnięto ich z maszyny, po czym przez kilka godzin przesłuchiwano, „ostrzeżono” i zawrócono do domów, zabraniając przy tym wszelkich kontaktów z cudzoziemcami. A tych, którym mimo wszystko udało się dotrzeć do Polski, mają śledzić i szpiegować pracownicy instytucji chińskich, działających w naszym kraju.
Poinformował o tym anonimowo włoską agencję misyjną AsiaNews młody katolik chiński, któremu jego proboszcz polecił, aby został kierownikiem grupy młodych Chińczyków, wybierających się do Krakowa. Z jego opowiadania wynika, że grupę tworzą młodzi z Pekinu i sąsiednich diecezji, którzy – nie mogąc znaleźć sponsorów europejskich na wyjazd – przyszli po prostu do konsulatu polskiego w Pekinie i tam od ręki otrzymali wizy, po czym kupili bilety lotnicze i wsiedli do samolotu. Przedstawiciele rządu wyciągnęli ich jednak z maszyny, oskarżając ich przy tym o „złamanie wytycznych dotyczących wyjazdów zagranicznych”, zabrał im paszporty a proboszczowi zagroził „poważnymi skutkami”, jeśli młodzież ponownie „złamie prawo”.
Inny anonimowy informator powiedział włoskiej agencji, że mimo wszystko do Polski dotarło sporo Chińczyków: z Hongkongu, Makau i Tajwanu oraz z kontynentu. Według tego rozmówcy w ŚDM bierze udział kilka – może nawet 8 – tysięcy młodych przedstawicieli „świata chińskiego”. „Jesteśmy ogromnie szczęśliwi i zadowoleni, że znaleźliśmy się tutaj, że zobaczymy papieża i będziemy mogli się modlić ze wszystkimi” – powiedział anonimowy Chińczyk. Jednocześnie dodał, że „wszyscy, z którymi rozmawiał, są obecnie smutni i boją się tego, co spotka ich po powrocie do kraju”. „Nie jest przyjemne takie życie” – dodał rozmówca agencji.
Tymczasem Pekin nie zamierza rezygnować z kontrolowania na miejscu, w Polsce, tych, którym udało się tu dostać. W tym celu sięgnął po podstęp, wypróbowany jeszcze w czasach maoistowskich, prosząc pracowników chińskich instytucji i placówek kulturalnych, istniejących w Polsce, o udanie się do Krakowa i o zbliżenie się do grup chińskich, aby uzyskać od nich jak najwięcej informacji.
AsiaNews podała, że jej wysłannicy rozmawiali dzisiaj z grupą młodych wymachujących wielką flagą chińską na Rynku Głównym przed Kościołem Mariackim w Krakowie. Oświadczyli oni, że pochodzą z prowincji Hebei – głównego skupiska katolików w tym kraju – i zapewnili, że było „bardzo łatwo” przybyć na to spotkanie z młodzieżą z całego świata. Nie umieli jednak odpowiedzieć na zadane im po angielsku i po chińsku pytanie o nazwisko biskupa ich diecezji, a na pytanie, czy mają księdza, który im towarzyszy, odpowiedzieli, że „nie było takiej potrzeby”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).