Listy... do apostoła

O problemach młodości i płynących łzach opowiada o. Łukasz Buksa OFM, krakowski franciszkanin z Prowincji Matki Bożej Anielskiej, muzyk i rekolekcjonista.

Reklama

Monika Łącka: Ostatni rok minął Ci chyba jak jeden dzień – przemierzałeś Polskę wzdłuż i wszerz, od wschodu do zachodu, od Bałtyku aż po Tatry...

Ojciec Łukasz Buksa: To prawda. I choć rok z akcją ewangelizacyjno-profilaktyczną „Obudź się! Możesz więcej!” był bardzo intensywny, to cieszę się nim, bo mnóstwo młodych osób usłyszało prawdę, że rzeczywiście mogą więcej, jeśli tylko zaufają Bogu. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jestem jak apostoł młodzieży, który wędruje, by mówić o Bogu, rodzinie, domu.

Policzyłeś, ile kilometrów przejechałeś?

34 tysiące. Spotkań i koncertów w parafiach, na rekolekcjach, w szkołach, poprawczakach, na plenerach było 67, a uczestniczyło w nich 30 tys. osób. Sam nie dałbym rady, dlatego za akcją „Możesz więcej!” stoi kilka osób: Tomek, Michał, Ania, Agnieszka, Kamil, Joasia. Bardzo im za wszystko dziękuję. Cieszę się, że z każdego ze spotkań pamiętam kilka twarzy. W sercu mocno zapadają mi też sceny, które prawie wszędzie się powtarzają: gdy wchodzę na spotkanie, widzę, że młodzież i zaproszeni goście zastanawiają się, czy sobie poradzę.

Nie dowierzają, widząc zakonnika w habicie?

Najpierw jest konsternacja, że zakonnik śpiewa w zrozumiałym dla nich języku i proponuje muzykę, którą znają i lubią. Po chwili zaczynają jednak klaskać. Wtedy pokazuję im moment życia, w którym się znajdują. Obok młodego człowieka ustawiam kogoś dorosłego i tłumaczę, jak ważna jest młodość, bo to od niej zależy, kim staniemy się w dorosłym życiu. Gdy kończę koncert, widzę w łzy w oczach – uczniów i dorosłych.

Dotyka ich Twoja muzyka, w piosenkach odnajdują siebie?

Bardzo mocne pod tym względem są spotkania z młodzieżą, pośród której ktoś popełnił samobójstwo. Wiele osób płacze, myśląc też o problemach, jakie zna z domu. Ale jest także drugi biegun – niedawno pewna dziewczyna napisała mi list z podziękowaniem za koncert. Ma wspaniały dom, rodzinę, wszystko, co potrzebne do szczęścia, ale nie doceniała tego. Wychodząc ze spotkania, cieszyła się, że ze łzami w oczach pobiegnie do domu, by podziękować bliskim.

Często dostajesz takie sygnały, że to, co robisz, ma sens, bo coś zmienia się w życiu ludzi?

Po każdym ze spotkań dostaję ok. 5 listów, e-maili czy wiadomości na Facebooku, choć czasem jest ich więcej, a czasem nie ma nic. Mama jednego z uczniów napisała mi na przykład, że bardzo dziękuje za to, co robię, i ma nadzieję, że nigdy nie przestanę, ponieważ Pan Bóg uczynił mnie narzędziem, które wykorzystuje, by dotrzeć do drugiego człowieka. Dostałem nawet list od pewnej babci – była na spotkaniu w parafii i, słuchając mnie, przeanalizowała swoje życie. Stwierdziła, że dobrze je przeżyła, i prosi Boga o siły, by dalej mogła dobrze żyć... Ostatnio nauczycielka z Mińska Mazowieckiego napisała mi też, że w przyszłym roku zrobimy tam 5 spotkań, bo widzi, jak dobrze działają. Chodzi o to, że mówię młodym o problemach, którymi oni żyją, i pokazuję, że rozwiązanie istnieje, a to, czy je przyjmą, zależy tylko od nich.

To ważne, bo ktoś może powiedzieć, że nic nie robisz, tylko koncertujesz, a współbracia mogą zgrzytać zębami, że ciągle nie ma Cię w klasztorze. A tak naprawdę wykonujesz trudne zadanie.

Najtrudniejsze jest przyjęcie potężnej dawki emocji od młodych ludzi, gdy mówię im o poważnych sprawach, np. samobójstwach, cyberprzemocy, wstydzie. Bo oni wstydzą się siebie – chcieliby zrobić coś dobrego, wyjść przed szereg, ale boją się, że grupa ich wtedy zniszczy. Wolą przyjąć „tumiwisizm”, czyli założyć, że „jakoś to będzie”, i nic nie robić. A ja za bardzo kocham młodych, by nie spróbować pokazać im, że mogą pięknie żyć i że każdy z nich ma jakiś talent, np. do nauki. Podczas spotkań ważny jest też moment, w którym uczniowie przepraszają nauczycieli za winy i dziękują za to, co ci dla nich robią.

Uczeń dziękujący nauczycielowi to rzadki obrazek...

Wiesz, ile wtedy płynie łez – po jednej i po drugiej stronie? To niesamowicie poruszająca chwila. Niedawno prawie 700 osób biło nauczycielom brawo! Klimat pomaga też budować to, że stawiam na profesjonalizm. Muzykę gramy na żywo, dlatego jeżdżą ze mną m.in. zawodowy pianista (Tomasz Basiuk) i akustyk (Michał Sanecki).

Słyszałam, że dla tych, którzy już o Tobie słyszeli, i dla tych, którzy dopiero chcą usłyszeć, przygotowujesz dwa prezenty.

Pierwszy jest muzyczny – 23 czerwca w internecie premierę będzie miał teledysk do chilloutowej wersji modlitwy „Ojcze nasz”. To moje podziękowanie dla wszystkich za ostatni rok. Z kolei na 6 grudnia planuję wydanie książki „Wołanie młodości”, która będzie połączeniem autobiografii, moich przemyśleń o życiu i świadectw uczestników spotkań „Możesz więcej”. Myśląc o ostatnich 12 miesiącach, chcę też podziękować Bogu, że pozwala mi działać, oraz prosić Go o siły, bym dalej mógł docierać do młodych ludzi i stawać się jeszcze bardziej autentyczny w tym, co robię. Dziękuję również przełożonym – że dali mi zielone światło i mają do mnie cierpliwość.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama