– Przydarzył mi się tragiczny wypadek samochodowy. Powiedziałam Panu Bogu: „Nie wiem, w jakiej jestem sytuacji, ale jeśli pozwolisz, że moje nogi będą chodzić, a umysł będzie dobrze funkcjonował, to w maju pójdę do Łagiewnik. Dotrzymałam słowa – mówi Barbara Żydek z Rzyk.
Ta iskierka rozbłysła ponad cztery lata temu w rodzinie Ireny i Zbigniewa Paplów z bielskiego Lipnika. Pomysłem pielgrzymki podzielili się z ks. Mikołajem Szczygłem, wówczas wikarym w ich parafii. W tym roku dom Paplów po raz kolejny stał się główną bazą 4. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Bielsko-Żywieckiej do Łagiewnik, na czele której idzie ks. Mikołaj. Tym razem towarzyszyło im hasło Jubileuszowego Roku Miłosierdzia: „Miłosierni jak Ojciec”. Nie byłoby tego dzieła bez wysiłku i wyrzeczeń lipnickiej rodziny. Irena od początku jest szefową biura pielgrzymki. Zbyszek – pilotem. Każde z pięciorga dzieci: Klaudia, Nikodem, Jola, Faustyna i Anastazja miało swoje ważne zadanie logistyczne. W tym roku dołączył do nich także Rafał, mąż Klaudii.
Było ich 1974
Jako pierwsi, już 29 kwietnia, wyruszyli pielgrzymi z Cieszyna, którzy nazajutrz dołączyli do głównej grupy i wyszli ze wszystkimi z sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Hałcnowie. Razem było ich 1974. Najmłodszą zgłoszona pątniczką była 3,5-miesięczna Matylda Masłowska, najstarszą – 81-letnia Ludmiła Kołoczek. Szli w siedmiu grupach, którym patronowali święci i błogosławieni, oddani miłosierdziu. Grupę św. Faustyny prowadził ks. Tomasz Sroka, bł. Michała Sopoćki – ks. Damian Koryciński, św. Jana Pawła II – ks. Stanisław Joneczko, św. Brata Alberta – ks. Michał Bogacz, św. Józefa Bilczewskiego – ks. Piotr Niemczyk. W tym roku dołączyły także dwie nowe grupy. Grupę bł. Matki Teresy poprowadził ks. Michał Gajzler, zaś grupę św. Maksymiliana – ks. Grzegorz Pasternak. – Mamy jeszcze ósmą grupę. Prawdopodobnie najliczniejszą... – mówi zagadkowo Irena Papla. – Bo ósma grupa to wszyscy, którzy pielgrzymują z nami duchowo, którzy powierzyli nam swoje intencje, a także ci wszyscy, którzy po drodze przyjmują nas na postojach, na noclegi, ci, którzy gdzieś tam wychodzą na ulice, częstując słodyczami, ciastami, owocami.
Jak Bóg da
– Idę już piąty raz do Łagiewnik. Piąty, bo zaplanowałem, że jak Pan Bóg da siły, to za rok znowu pójdę – uśmiecha się Franciszek Legierski z Koniakowa. – W tym roku sam, ale niosę intencje żony i moich dzieci. Doświadczam Bożego miłosierdzia każdego dnia. Każdego dnia go potrzebuję. A jak widać, zapotrzebowanie na to największe dobro jest ogromne, bo co roku idzie nas coraz więcej. – Idę po raz trzeci – mówi kleryk Marek Kulman. – To wspaniałe spotkanie z ludźmi, którzy wierzą i się tego nie wstydzą. Na tej pielgrzymce dużo słyszymy o miłosierdziu Bożym. To bardzo ważne, żeby uświadamiać sobie, iż Bóg jest nie tylko sędzią sprawiedliwym, ale przede wszystkim Bogiem okazującym miłosierdzie. A my patrzymy na Niego i staramy się być „Miłosierni jak Ojciec”. Tacy też są ludzie, którzy nas goszczą. – To dla mnie czas dziękczynienia za Bożą miłość, za życie, za zdrowie – dodaje kl. Patryk Jagos. – Staramy się pomagać księżom i... niesiemy radość! Mamy też własne intencje. Jedną szczególną. W seminarium mieliśmy spotkanie z tatą kolegi, który był w Iraku. Prosił nas o modlitwę za swojego ciężko chorego kolegę...
Obietnica
– Idę po raz drugi do Łagiewnik i w ogóle po raz drugi w życiu na pieszą pielgrzymkę – mówi Barbara Żydek z grupy ponad stu osób pielgrzymujących z Rzyk. – Moja mama zawsze przyjmowała pieszych pielgrzymów i pamiętam, że jako dziecko marzyłam sobie: „Pójdę kiedyś z nimi!”. Musiałam trochę poczekać... Cztery lata temu mój syn Adrian poszedł z grupą chłopaków zebranych przez ks. Tomka Srokę. Od tej pory chodził już co roku. Nie umiałam się wybrać z nim. Aż do momentu kiedy przydarzył mi się tragiczny wypadek samochodowy. Samochód poszedł do kasacji, a ja nie wiedziałam, w jakim jestem stanie. To był październik. Powiedziałam Panu Bogu: „Nie wiem, w jakiej jestem sytuacji, ale jeśli pozwolisz, że moje nogi będą chodzić, a umysł będzie dobrze funkcjonował, to na pewno w maju pójdę do Łagiewnik. Dotrzymałam słowa. Dziękuję za życie, za zdrowie, za to, że mieszkam w Rzykach – najpiękniejszym miejscu na świecie! Idę także prosić o pomoc w poradzeniu sobie z konsekwencjami wypadku i w intencji zdrowia męża. I jest ze mną młodszy syn Konrad. Ufam, że za rok pójdziemy wszyscy, mój mąż także.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).