O trzymaniu Jezusa za rękę, śmierci i pokojach w niebie z ks. Leszkiem Bubą rozmawia Joanna Juroszek.
Wielki Post to 40 dni. Okres paschalny – 50. Zdaje się, że w Kościele akcent kładziemy na cierpienie i śmierć, a zapominamy o zmartwychwstaniu. Spłycamy Boga, który wziął krzyż, ale też zmartwychwstał.
Na to samo w pewnym momencie wpadłem. W czasie Wielkiego Postu mamy kazania pasyjne, rekolekcje parafialne, Drogę Krzyżową, Gorzkie Żale… Przychodzi Wielkanoc i właściwie za wyjątkiem Drogi Światła jest bardzo skromnie. Czemu tak jest? To dobre pytanie dla liturgistów czy teologów pastoralnych. Widzimy, że po Wielkanocy, kiedy ludzie powinni świętować, coraz bardziej ubywa ich w kościele. Może jest tak dlatego, że grzech, pokuta, cierpienie są życiowo nam bliższe. Niestety widzę, że brak przeżywania okresu wielkanocnego owocuje tym, że wiele naszych braci i sióstr posiada religijność wielkopostną. Bóg, wiara i Kościół kojarzą się im się z grzechem, pokutą, cierpieniem. A tymczasem odpowiednio przeżywany okres paschalny potrafi ubogacić wiarę w radość, w nadzieję, że nigdy nie jesteśmy sami – w świadomość bycia Kościołem, bycia posłanym do głoszenia Dobrej Nowiny, w obdarowanie i rozeznanie darów i charyzmatów Ducha Świętego. Są to tylko wybrane wątki okresu wielkanocnego. Mam wrażenie, że wciąż ich brakuje w naszym przeżywaniu wiary.
Patrzenie tylko na krzyż wynika z braku żywej relacji z Jezusem?
Zawsze niezrozumienie Boga wiąże się z naszym niedoskonałym poznawaniem Go. On zawsze jest krok przed nami. Jeżeli Go nie rozumiemy, to nie dlatego, że On jest skomplikowany, tylko że być może mamy problem z relacją z Nim. Bywa, że jest za płytka, naskórkowa, często oparta tylko na tradycji. Żywa relacja z Panem Bogiem powinna prowadzić do radości. W moim osobistym doświadczeniu i kiedy słucham spowiedzi, towarzyszę innym ludziom, widzę, że głęboka radość pojawia się w człowieku, który doświadcza, że jest kochany. I to mimo swojego bagażu, trudności, które aktualnie ma w życiu. Można płakać, ale wewnętrznie w sercu wiedzieć, że nie jest się samemu. Radość jest więc owocem doświadczenia miłości w swoim życiu. Doświadczenie miłości może przyjść w Wielki Post, może przyjść w Wielkanoc. Ewangelie po zmartwychwstaniu podsuwają nam piękne sceny, w których Jezus spotyka się z tymi, których kocha. To jest genialne!
A co Ksiądz powiedziałby, gdyby stanął przed nim Zmartwychwstały?
Powiedziałbym Mu: „Nareszcie! Tak długo kazałeś mi czekać!”. Myślę, że zemdlałbym na Jego widok, a kiedy by mnie ocucił, to pewnie spuściłbym oczy ze wstydu, że mało Go kochałem.
Doświadcza Ksiądz tego, że jest przez Boga kochany?
Tak. Pamiętam moment, w którym odkryłem, że jestem kochany. Było to na rekolekcjach w Jaworzynce, oaza stopień zerowy. Przeżyłem wtedy głębokie nawrócenie. Pochodzę z religijnej rodziny, chodziłem do kościoła, ale rzeczywiście dopiero wtedy na własnej skórze poczułem, że jest Bóg, który mnie kocha. Cały czas tego doświadczam. Dzięki temu przeżywam życie jako chciane i kochane przez Niego. Nie wyobrażam sobie, jak ktoś może być księdzem, głosić słowo Boże i nie doświadczać czułości Boga. Jednak doświadczenie bycia kochanym przez Pana nie zawsze przychodzi w czasie płomiennej modlitwy wspólnotowej. Nieraz Bóg przypomina o sobie przez słowo, adorację, drugiego człowieka. W ostatnim czasie doświadczam, że nawet to ludzkie czy duchowe ogołocenie może przybliżyć mnie do Chrystusa.
Czeka na Księdza niebo?
Wierzę, że tak. Miejsce jest przygotowane, pokoje są. Jezus nam to mówi. On jest i czeka. Liczę na to, że będę zbawiony, i że to, czego zabraknie w moim życiu, powołaniu, wierze, On dopełni w Swoim miłosierdziu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.