Chodzi o to, by szkoła była dla ludzi, nie dla papierów i plików z danymi.
Reforma szkolnictwa? W zasadzie nic nowego. Trwa nieprzerwanie od dwudziestu paru lat. Od trzech miesięcy znów się o niej głośno mówi. Więc i ja grzecznie podnoszę rękę zgłaszając się do odpowiedzi. Nauczyciel nie zauważył? To powiem nie pytany.
Gimnazja do likwidacji? Jestem za. Albo za taką zmianą systemu, dzięki której młodzi w newralgicznym okresie dorastania nie będą musieli dwa razy zmieniać szkoły. Bo to tak jak z przesadzaniem roślin. Jednym pomoże, drugich zniszczy. Bez potrzeby lepiej tego nie robić. A młodszym nastolatkom pewna stabilizacja jest bardzo potrzebna. Przecież to czas, w którym dorastają, kiedy wszystko w nich samych się zmienia...
Na pewno też byłbym za zmianą systemu 3+3+3+3 na 4+4+4? Powód? Dla kogoś, kto zna szkołę i szkolne programy dość oczywisty. Żeby trzy razy nie przerabiać podobnych treści po łebkach, zamiast dwa razy nieco bardziej gruntownie. Fakt, byłem tylko nauczycielem religii, więc prócz własnych szkolnych doświadczeń nie mam specjalnej na ten temat wiedzy. Ale na religii był to system zdecydowanie lepszy. Wiem, bo dość gruntownie poznałem i jeden i drugi...
Nauczyciele powinni więcej pracować? Hmmm... Może nie 18 godzin pensum, ale 20 czy 22 by nie zaszkodziło. Ale... Bardzo bym z tym uważał. Po pierwsze nauczyciele mają sporo pracy pozalekcyjnej. I nie tylko tej nikomu do niczego niepotrzebnej, pisania różnych planów i sprawozdań. Także takiej jak przygotowanie się do lekcji czy sprawdzania prac uczniów. A po drugie, ważniejsze... Do uczenia trzeba polotu i fantazji. Trudno ich wymagać od człowieka przytłoczonego obowiązkami. Na pewno wszyscy by woleli, aby ich dzieci miały nauczyciela uśmiechniętego, bystrego, wykazującego się refleksem, prawda? Nauczyciel przepracowany takim nie będzie....
Przy okazji... Przestańmy nauczycielom zazdrościć długich wakacji. To naprawdę trudna praca. Bo z ludźmi. Bardzo różnymi. Dlatego wymagająca wielkiej elastyczności. Na przykład kuratorzy po dziesięciu latach pracy mają 6, a po piętnastu dodatkowo 12 dni roboczych urlopu. Praca nauczyciela też bywa psychicznie trudna. Naprawdę...
No i najważniejsze: trzeba by zmienić status nauczyciela w szkole. Dziś, po reformach ostatniego ćwierćwiecza, nie jest on mistrzem wprowadzającym młodych ludzi w świat wiedzy. Jest kupcem sprzedającym swój towar. Z wszystkimi tego konsekwencjami. Także z tą, że to on ma zachęcać do jego nabycia, a uczeń, jako klient, może do woli grymasić. Nie, wcale nie wymyślam. Tak przedstawiano sprawę, gdy dyskutowano o założeniach reformy. U jej podstaw zresztą leżała modna wtedy filozofia postmodernizmu. Przypomnę, według tej filozofii nie ma obiektywnej prawdy. Prawdą jest to, do czego nauczyciel z uczniami dojdzie. Ciekawe podejście zwłaszcza gdy chodzi np. o gramatykę czy arytmetykę...
Tak, nauczycieli trzeba przestać traktować jak kupców, wyrobników mających zapracować na pensję, inteligentne maszyny, mające wprowadzić w życie światłe pomysły dydaktyczne specjalistów zza biurek. Trzeba im pozwolić, jeśli dadzą radę, zostać dla młodych ludzi mistrzami. Bez takiego „personalistycznego nawrócenia” wszelkie reformy szkoły będą tylko kolejnym odmalowaniem walącej się rudery.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.