Zhang Agostino opowiedział swoją historię w czasie promocji wywiadu rzeki z papieżem Franciszkiem w Watykanie. Słuchało go 200 dziennikarzy z całego świata. Siedzący obok Roberto Benigni, słynny komik, oraz kard. Parolin, sekretarz stanu, byli poruszeni jego świadectwem
Zhang Agostino opowiedział swoją historię w czasie promocji wywiadu rzeki z papieżem Franciszkiem w Watykanie. Słuchało go 200 dziennikarzy z całego świata. Siedzący obok Roberto Benigni, słynny komik, oraz kard. Parolin, sekretarz stanu, byli poruszeni jego świadectwem

Jezus przychodzi do więzienia

Brak komentarzy: 0

Joanna Bątkiewicz-Brożek


GOSC.PL

publikacja 28.02.2016 06:00

– Przez myśl nie przeszło mi, że ja, przestępca, zbrodniarz, będę mówić kiedyś w Watykanie o Bożym Miłosierdziu – mówi Zhang Agostino Jianqing. Chińczyk odbywa wyrok 20 lat w więzieniu w Padwie. 



Jego sumienie mocno daje mu się we znaki. Łzy matki okazują się jak krople, które roztapiają lód. Mama Zhanga co tydzień po ciężkiej pracy wsiada w pociąg i przejeżdża 700 km w jedną stronę, by przez 20 minut móc patrzeć na syna. – Za każdym razem kiedy mnie widziała, płakała. Widok spływających po jej policzkach łez był dla mnie jak terapia, pomagał mi spojrzeć w głąb siebie. W każdą szczelinę, gdzie kryły się moje przestępstwa i łajdactwa. Widziałem poranionych rodziców. Moje serce drżało z lęku, nie mogłem znieść myśli i widoku mojej ofiary. Z czasem zaczęło tlić się we mnie pragnienie, by to palące cierpienie ktoś zamienił w szczęście. 


W zakładzie karnym w Belluno Zhang spędza dwa lata. Zaprzyjaźnia się z jednym z wolontariuszy. Gildo w 2014 r. będzie stał przy chrzcie Zhanga. – Ten człowiek był dla mnie jak prezent z nieba. Choć jeszcze wtedy tego nie rozumiałem. Nie zapomnę pierwszego spotkania z Gildo. W jego twarzy coś mnie poruszyło. Miałem poczucie, że znamy się od zawsze. Razem spojrzeliśmy w moją przeszłość. Dzięki naszym rozmowom poczułem pragnienie ucieczki od zła, wyrzucenia wszystkiego, co nosiło posmak piekła we mnie. Dwa lata naszych spotkań poruszyły we mnie lawinę oczyszczenia. I obudziły dobro. W spotkaniach z Gildo odnajdywałem pokój. I nabierałem odwagi. 


To od Gildo Chińczyk słyszy historię św. Augustyna. – Widziałem w niej historię mojego upadku. Tak jak Augustyn szukałem sensu życia. Poruszyły mnie łzy jego matki. Święta Monika przypominała mi w tym moją mamę. Obie roniły łzy nadziei na odnalezienie zagubionego syna. 


Zakochałem się 


Jest rok 2007. Zhang zostaje przeniesiony z Belluno do zakładu karnego w Padwie. – Pierwszą osobą, którą tu spotkałem, był mój rodak Je Wu, skazany tak jak ja. Pomagaliśmy sobie. W Padwie przydzielono nam pracę przy produkcji zabawek dla dzieci, potem przy walizkach. Chodziliśmy do zwykłego zakładu pracy. Wu uspokoił mnie, że szefowie w tej firmie nie traktują nas jak numery z więziennego sortu, ale jak osoby, że jest pełen szacunek. 
W Padwie z więźniami pracuje też kapelan. – Przyciągał nas. Dzień po dniu stawialiśmy kroki w stronę chrześcijaństwa.

Mój przyjaciel Je Wu czuł się z dnia na dzień coraz bardziej szczęśliwy i zafascynowany Jezusem. W końcu przyjął chrzest. Za każdym razem, gdy widziałem, że wraca z Mszy św. szczęśliwy, w moim sercu pojawiało się pragnienie, by być jak on. 
Zhang zaczyna sięgać po Pismo Święte. – Kiedy czytałem i słuchałem psalmów, wzbierała we mnie radość, jakiej nigdy dotąd nie doświadczyłem. Trudno mi to opisać, ale miałem wrażenie, że wszystko to jest napisane dla mnie. Nie mogłem doczekać się niedzieli. Pragnienie bycia blisko żywego Boga wzbierało we mnie każdego dnia, tak że z przyjaciółmi poprosiliśmy o regularne spotkania z kapelanem. Chcieliśmy więcej wiedzieć, być blisko Słowa.


W sercu Zhanga jednak pojawia się drobna przeszkoda. Jego mama jest praktykującą buddystką, syn wie, że jego przejście na chrześcijaństwo może być dla niej trudne do przyjęcia. Zhang: – Pytałem Boga i przyjaciół, co robić. I odpowiedź przyszła sama. 


oceń artykuł Pobieranie..