W niej nas widać

Jeden dostał ją od dziadków, drugiemu pomogli rodzice, trzeci – wydał na nią swoje oszczędności, innemu zafundował proboszcz. Ale wszyscy są jednakowo dumni.

Reklama

Nie chodzi o kostium

Chcą być kapłanami. Pomimo czarnego PR, jaki księża mają u większej części Polaków, i pomimo realnych perspektyw na dostatnie, spokojne i normalne życie w małżeństwie zdecydowali się na życie „odmieńca”. – Ktoś kiedyś pięknie powiedział: twoim celem nie może być kapłaństwo, nie możesz chcieć być dobrym księdzem. Jeśli tak jest, to jesteś biedny i lepiej daj sobie spokój. Twoim celem musi być święte kapłaństwo. I ja chciałbym się tego trzymać – mówi Przemek. – Chcę być księdzem, aby włączyć się czynnie w dzieło niesienia Chrystusa ludziom, by zawalczyć o tych, którzy są z dala od Kościoła, i przede wszystkim, by nieść innym Boga obecnego w sakramentach – mówi Jarek. A Olimpiusz tłumaczy: – Księdzem chcę zostać dlatego, by spełnić siebie w powołaniu, którym obdarzył mnie Bóg. Jest to kwestia wiary. Odczuwam, że jest to coś głęboko mojego. Poza tym od zawsze podobały mi się kapłańskie obowiązki i to, że księża mają kontakt z ludźmi na bardzo różnych poziomach (nie tylko duchowym) i w różnorodnych okolicznościach (towarzyszą ludziom we wszystkich ważnych momentach życia od narodzin po pogrzeb). Dlatego chcę być dobrym księdzem, tzn. takim, który jako kapłan pozostaje też dobrym człowiekiem, a samego kapłaństwa nie traktuje jak sposobu na zarabianie pieniędzy.

Ambitnie i pewnie dlatego, gdy wreszcie włożyli sutanny, zrobili z tego manifestację swoich pragnień i celów. – Noszenie sutanny wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, uważam zatem, iż bycie przygotowanym do przyjęcia sutanny jest równoznaczne ze świadomym wyborem kapłańskiego życia. Wyznacznikiem przygotowania muszą być przede wszystkim dojrzałość i odpowiedzialność – mówi Przemek, ale w podobnym tonie o obłóczynach mówi Jarek. – Obłóczyny, posługi czy święcenia nie są egzaminem, do którego trzeba się przygotować, by zdać, zaliczyć i zapomnieć. Egzaminem natomiast jest każdy kolejny dzień „po” – przekonuje. – Podstawą dla mnie jest bycie świadomym odpowiedzialności, jaką zaciąga się przez przyjęcie tego znaku, oraz zobowiązanie do bycia autentycznym w tym, co się robi, co się wyznaje. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której szedłbym coraz dalej w formacji, ale tylko na zewnątrz, a w środku niczego bym nie zmieniał – to byłoby nie tyle prawdziwym nieprzygotowaniem, lecz celowym działaniem na krzywdę Kościoła, ludzi i samego siebie – ocenia. – Przygotowanie do noszenia sutanny? Nie ma czegoś takiego, natomiast jest zwyczajne życie Ewangelią i modlitwą, ażeby sutanna nie stała się ciężarem czy mundurem. Bo może też stać się kostiumem, fasadą, za którą nie ma tego, kogo powinna oznaczać, ale za którą kryje się aktor, przebieraniec, oszust.

Wachlarz bardzo szeroki

Po kilku tygodniach noszenia sutanny wiedzą już, co inni sądzą o ich wyborze. Przekonali się, dlaczego większość alumnów nie chce chodzić w sutannach po ulicach Świdnicy, a koloratki ukrywa. – Reakcje najbliższych były bardzo serdeczne. Wielu z nich nie wierzyło, że dotrwam do tego momentu w seminarium. Niektórzy wyznali mi, że wprawdzie nie rozumieją mojego wyboru, ale widzą, że jestem szczęśliwy, więc są ze mną – mówi Przemek.

W podobnym tonie podsumowuje ten czas Olimpiusz: – Ludzie widzący mnie w sutannie traktują mnie jak młodego księdza. Zazwyczaj spotykam się z grzeczną obojętnością albo sympatią na widok sutanny. Co ciekawe, mam wrażenie, że to młodzież częściej życzliwie reaguje na mnie niż dorośli.

To spostrzeżenie potwierdza Przemek. – Dwukrotnie spotkałem się na ulicy z „dresami”. Kiedy ich zauważyłem, poczułem się trochę niepewnie. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku nie dość, że mnie pozdrowili, to jeszcze ściągnęli czapki, równocześnie się kłaniając. Byłem zaskoczony, ale też musiałem skarcić siebie za uleganie stereotypom. Mogę przytoczyć jeszcze jedną sytuację. Kiedyś pozdrowił mnie 18-letni chłopak, który szedł w towarzystwie swoich koleżanek. One tego nie zrobiły, a jego zachowaniem były bardzo zaskoczone, a może nawet zaimponował im – dodaje.

Jarek ma bardziej drastyczne doświadczenia. – Po kilku tygodniach chodzenia w sutannie widzę, że wachlarz reakcji na ten strój u przechodniów jest bardzo szeroki. Są tacy, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić na widok młodego „księdza”, są inni, którzy okazują szczerą radość. Zdarzyło się także, że przechodząc przez plac zabaw dla dzieci, usłyszałem krzyk dwudziestoparolatka: „Uwaga, pedofil!” – relacjonuje.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama