Jak przerwać spiralę zła i dać świadectwo, że dobro jest zawsze możliwe?
Od rozpalającego umysły i emocje tematu z pewnością długo jeszcze nie uciekniemy. Stąd także dziś będzie punktem wyjścia do naszego punktu widzenia. Ale nie po to, by kolejny raz wałkować pytanie o przyjmowanie uchodźców bądź stawianie na granicach zasieków. Chodzi o ujawniający się przy okazji debaty styl komunikacji.
Przed kilkunastoma godzinami uczestniczyłem w jednej z dyskusji. W trakcie ksiądz Mateusz Buczma, współpracownik Radia Doxa, podzielił się ciekawym spostrzeżeniem. Z Niemiec i Anglii wrócili jego znajomi i byli zszokowani poziomem dyskusji w Polsce. Tam – zauważyli – dyskutuje się o przykazaniu miłości; w Polsce o terroryzmie. Smutne, ale prawdziwe. Analizując wieczorem tę rozmowę odkryłem, że problem tkwi nie tylko w wyborze tematu. Także, a może nawet przede wszystkim, na zdefiniowaniu celu przekazu.
Na czym polegają różnice w definiowaniu celu wskazuje papież Franciszek w tegorocznym Orędziu na 49. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Co prawda Ojciec święty skupia się na rodzinie, ale jego spostrzeżenia i sugestie z powodzeniem można przenieść na inne dziedziny życia społecznego i kościelnego.
Franciszek zauważa, „że rodzina nie jest też przedmiotem, o którym przekazuje się opinie ani terenem, na którym toczy się bitwy ideologiczne, ale jest środowiskiem, w którym uczymy się komunikować w bliskości, i podmiotem, który komunikuje, jest wspólnotą komunikującą”. Równie dobrze możemy powiedzieć uchodźcy nie są przedmiotem, szkoła nie jest terenem, człowiek nie jest rzeczą, którą można manipulować i wykorzystywać dla osiągnięcia swoich celów. Zatem nie przedmiot, nie teren, ale środowisko stojące przed dwoma zadaniami.
Pierwsze możemy nazwać wnoszeniem w rzeczywistość ziemską błogosławieństwa. „W rzeczywistości błogosławienie a nie złorzeczenie, nawiedzanie a nie odrzucanie, przyjęcie zamiast zwalczania to jedyny sposób, aby przerwać spiralę zła, aby dać świadectwo, że dobro jest zawsze możliwe, aby wychowywać dzieci do braterstwa.” Oczywiste gdy Orędzie czytamy nie w perspektywie doraźnych celów, ale odczytujemy je w kontekście ewangelicznego przesłania i doświadczenia – także trudnego i bolesnego – Kościoła na przestrzeni dwudziestu wieków. Doświadczenia zbudowanego na przykazaniu miłości i zaleceniu świętego Pawła, by „zło dobrem zwyciężać”.
Drugie zadanie to narracja służąca zrozumieniu. „Stoi dziś przed nami wyzwanie ponownego nauczenia się opowiadania, a nie samego tylko wytwarzania i konsumowania informacji. (…) Informacja jest ważna, ale nie wystarcza, gdyż zbyt często upraszcza, przeciwstawia sobie różnice i odmienne wizje, domagając się zajęcia stanowiska po jednej lub drugiej stronie, zamiast przyczyniać się do spojrzenia całościowego.” Czytając ten fragment Orędzia przypomniałem sobie stwierdzenie jednego z medioznawców, często przypominającego, że zadaniem mediów nie jest kreowanie rzeczywistości, ale umiejętne opowiadanie o niej tak, by słuchacz-czytelnik-widz mógł ją zrozumieć i potrafił umieścić w szerszym kontekście kulturowym, historycznym czy politycznym.
Nie wiem na ile rozpalone emocjami umysły będą w stanie wyłączyć się na jakiś czas (Franciszek przywołuje Benedykta XVI i przypomina, że „milczenie jest integralną częścią komunikacji i nie istnieją bez niego słowa bogate w treść”), mimo to, a może właśnie dlatego, proponuję lekturę Orędzia w nadziei, że będzie lekcją nie tylko dla dziennikarzy i publicystów. Także dla piszących komentarze i wypowiadających się w mediach społecznościowych. Gdzie można komunikować „piękno i bogactwo więzi”, ale też ranić i burzyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).