Na widok głodnego człowieka mężczyzna ma ochotę napisać traktat o niesprawiedliwości społecznej albo wywołać wojnę. Kobieta natomiast zagląda do kuchni, aby sprawdzić, czy nie zostało jej coś z obiadu.
Za św. Hildegardą z Bingen wróciłabym do samego początku, czyli do momentu stworzenia. Warto przyjrzeć się, jak zostali stworzeni mężczyzna i kobieta.
Mężczyzna został stworzony z gliny. Z tego, co niskie, ciężkie i zimne, czyli z wody i z ziemi, które — wedle kosmologii starożytnej — wraz z gorącym ogniem i lekkim powietrzem tworzą zbiór składowych elementów wszechświata. Natomiast kobieta została stworzona z żebra mężczyzny, z ciepłego, tętniącego życiem ludzkiego ciała. Hildegarda w tym właśnie widzi pierwszą przyczynę różnorodności kobiet i mężczyzn.
To doskonały metaforyczny skrót męskiej i kobiecej osobowości. Mężczyzny, który wobec tego, co cielesne i materialne, jest „jakby z zewnątrz”, i kobiety, która porusza się w środowisku ciała naturalnie i z prostotą.
Na widok głodnego człowieka mężczyzna ma ochotę napisać traktat o niesprawiedliwości społecznej albo wywołać wojnę. Kobieta natomiast zagląda do kuchni, aby sprawdzić, czy nie zostało jej coś z obiadu.
Człowiek musi/powinien nauczyć się nowego sposobu patrzenia na rzeczywistość, odnalezienia - w świecie - Bożej perspektywy, danej mu przez Stwórcę, ale zaciemnionej przez grzech. Pryzmatem dla nowego spojrzenia jest łaska, a wyostrza się ono dzięki codziennemu przyswajaniu Słowa Bożego. Świadkiem prawdziwości tego, o czym mowa, jest św. Hildegarda.
Wszystko jest łaską, również wiedza. Łaska zaś jest przekazywana przez Jezusa Chrystusa, który rekapituluje w sobie Alfę i Omegę Stworzenia. Św. Hildegarda uchyla bramy prowadzącej ku nowym przestrzeniom. Wcześniej otwarły się już, lub zostaną w przyszłości otwarte, bramy do zadziwiających tajemnic. Chora ludzkość znajdzie w nich nieznane sposoby uzdrawiania ciała i duszy, nierozłącznie związanych ze sobą w planie Bożej Miłości.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.