– Taki był nasz wujek biskup: mistyk, uczony, poliglota, zakochany w Panu Bogu, a jednocześnie człowiek z wielkim humorem – to zdanie siostrzenicy sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty dobrze go opisuje. Właśnie kończy się diecezjalny etap jego procesu beatyfikacyjnego.
Biskup Pluta kierował gorzowskim Kościołem przez 27 lat i 4 miesiące. Przez ten czas pozostawił trwały ślad nie tylko w historii Kościoła Ziem Zachodnich, ale przede wszystkim w ludzkich sercach.
Górna złota piątka
„Rzeczywistość Boża była dla niego bardziej realna aniżeli to, co go otaczało” – to zdanie bp. Jerzego Stroby najlepiej opisuje postać sługi Bożego, który przyszedł na świat w 1910 roku w Kochłowicach, dziś dzielnicy Rudy Śląskiej. Nie znaczy to jednak, że bujał w obłokach, ale żył w prawdziwej przyjaźni z Jezusem. Pokazują to konkretne zachowania. Biskup miał w zwyczaju witać gości w szczególnym dla siebie miejscu. – Robiło to na nich wielkie wrażenie, jak po powitaniu w holu rezydencji prowadził ich najpierw do kaplicy i tam po krótkiej adoracji Najświętszego Sakramentu uroczyście witał gości w domu, którego gospodarzem jest Pan Jezus, a administratorem i zarządcą biskup – wspomina bp Paweł Socha.
Widzieć codzienne kapłańskie życie miała także okazję córka najmłodszej siostry biskupa Gabriela Malec, która mieszkała w jego rezydencji. – Wujek zaprosił mnie, abym w Gorzowie kontynuowała naukę po maturze. Zaraz po przyjeździe usłyszałam od niego: „Tych drzwi nigdy nie mijaj, wstąp zawsze chociaż na małą chwilkę”. A były to drzwi do kaplicy – wspomina pani Gabriela. – Wielokrotnie, zachodząc wieczorem do kaplicy, zastawałam klęczącego tam wujka. Bywały takie wieczory, że wcześniej skończył pracę. Zapraszał wtedy mnie do siebie, by porozmawiać. Był bardzo troskliwy i ciekawy tego, co u mnie. Opowiadałam i czasem śmialiśmy się do łez. Wtedy słynna górna złota piątka z uzębienia błyszczała – dodaje.
Zapukaj i daj im chleb
Jedną z pasji biskupa były góry. Wiele razy podczas górskich wędrówek towarzyszył mu siostrzeniec, obecny proboszcz parafii pw. św. Marcina w Tarnowicach Starych ks. Krzysztof Żak. Jako młody alumn często rozprawiał z wujkiem na teologiczne i duszpasterskie tematy, a i modlitwy nie brakowało. Nieraz bywało nawet śmiesznie. – Pewnego razu po kolacji wujek zaprosił mnie na spacer do Doliny Kościeliskiej. Doszliśmy do wielkiej tablicy z napisem „Uwaga, niedźwiedź” – opowiada ks. Krzysztof. – Wujek mówi: „Chodź, idziemy z powrotem, bo już wieczór”. A ja zażartowałem: „Wujek, co ty! Niedźwiedzia się boisz? Przeżegnasz się i ucieknie, bo będzie myślał, że zaczynasz kazanie” – dodaje. Bp Pluta, jak podkreśla siostrzeniec, wiedział, że mówi długie kazania i sam nawet z tego żartował. – Tak naprawdę jego kazania były bardzo przemyślane i poukładane. Często mi powtarzał, że każde kazanie powinno mieć przykład z życia dołączony do treści ewangelicznej. Bo wtedy ludzie mają pewien obraz – dorzuca ks. Żak.
Sługa Boży przez wiele lat wspierał ubogich, ale robił to w zupełnej skrytości. – Biskup część swojej pensji przeznaczał dla niepełnosprawnych dzieci. Opiekowała się nimi pani Janina Trocka z Gorzowa. Dowiedziałem się o tym dopiero pod koniec jego życia, kiedy biskup nie mógł tego sam zrobić i mi wręczył kopertę, abym przekazał pieniądze – wspomina bp Socha.
– Gdy miałam 17 lat, zamieszkałam u brata na plebanii w Wirku, gdzie był proboszczem. Pamiętam, jak kiedyś zapytał mnie, ile kosztuje bochenek chleba. Odliczył potrzebną sumę i powiedział, żebym kupiła piętnaście. Wieczorem zabraliśmy chleb i poszliśmy do ubogiej dzielnicy. On tam wszystkich znał. Kiedy szliśmy, mówił: „Zapukaj tu i daj im chleb, bo tu ojciec nie wrócił z wojny, tam jest duża rodzina, a tam ktoś choruje na gruźlicę” – opowiada Bronisława Żak, najmłodsza siostra bp. Pluty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.