Jesteśmy w sercu Roztocza. Malownicze wzgórza Wyżyny Lubelskiej i dolina górnego biegu rzeki Wieprz. W takiej scenerii w 1640 roku objawiła się Maryja. Jest to jedyny przypadek w Polsce, gdy dała się poznać ludziom jako pogromicielka Szatana i uzdrowienie zniewolonych przez złego ducha.
Mieszkańcy Krasnobrodu mają mocną patriotyczną kartę, jeśli chodzi o historię. – Brali oni udział w powstaniach listopadowym i styczniowym. Później byli represjonowani przez rząd carski. W 1864 roku Krasnobród został pozbawiony praw miejskich i herbu. Na mocy rozporządzenia z tego samego roku kasacie uległ także klasztor dominikanów, a parafię przejęli księża diecezjalni. Nie ominęły tego terenu ani I wojna światowa, ani jej kolejna odsłona, gdy na porządku dziennym były wysiedlenia, wywózki do obozów, więzienia i rozstrzeliwania.
Miejsce z mocą
Od 2009 roku proboszczem jest tutaj ks. Eugeniusz Derdziuk, jeden z dwóch aktywnych egzorcystów w diecezji. Próbując dodzwonić się na plebanię w Krasnobrodzie, trzeba uzbroić się w cierpliwość. – W sanktuarium pracy nie brakuje nigdy, a zwłaszcza w czasie urlopowym – śmieje się ks. Zbigniew. W parafii dyżuruje samotnie. Pozostali wikarzy mają wolne, a proboszczowi też wypadł jakiś wyjazd. W ogóle ks. Derdziuk jest rozchwytywany. – Co tydzień przyjmuje ok. 30 osób w związku z posługą egzorcysty. Niektórzy rzeczywiście są opętani i trzeba odprawiać egzorcyzm. A czasami trzeba po prostu wysłuchać, pomodlić się o pomoc w nawiązaniu kontaktu z lekarzem. Co chwilę ktoś dzwoni do proboszcza, chce porozmawiać.
Do tego codzienne zarządzanie parafią – opowiada. Trudno policzyć, ilu pielgrzymów odwiedza sanktuarium każdego tygodnia. Czasami podjeżdżają zorganizowane grupy, często zatrzymują się pojedyncze samochody. – Na którejś ze stron katolickich przeczytałam o Matce Bożej, która się tu objawiła. Wypoczywamy na Roztoczu i przyjechaliśmy z mężem pomodlić się, tym bardziej że mamy konkretne intencje. Rozpada się rodzina naszych znajomych. Toczy się prawdziwa walka duchowa, niech Maryja działa – mówi pani Elżbieta ze Świętokrzyskiego. Gdy kilka lat temu biskup Marian Rojek został mianowany ordynariuszem w Zamościu, jako jedno z pierwszych miejsc w diecezji odwiedził właśnie Krasnobród i Matkę Bożą. – Sanktuarium jest dowodem na istnienie Boga i na Jego wierność. Od momentu objawienia się Maryi udokumentowane są setki łask, jakich doznają ludzie. Mówi się, że katedra jest sercem diecezji. A takie miejsca są jej duchowymi stolicami – mówi nam bp Rojek.
Już po kilku godzinach spędzonych w Krasnobrodzie widzimy, że miejscowi duchowni muszą być wielofunkcyjni. A praca duszpasterska, którą prowadzą, chcąc nie chcąc przenika się z działalnością turystyczną. Oprócz sanktuarium i kaplicy na wodzie mają jeszcze pod swoją opieką kaplicę drewnianą św. Rocha z Montpellier. Znajduje się ona ok. 3 km od kościoła. Trudno zrekonstruować początki kultu tego świętego w Polsce. Podobno zapoczątkowała go Maria Kazimiera Sobieska. Jakby tego wszystkiego było mało, z tyłu, za kościołem i budynkiem klasztornym, są jeszcze ptaszarnia i Muzeum Wsi Krasnobrodzkiej. Te dzieła to efekt hobby byłych proboszczów – ks. Romana Marszalca i ks. Kazimierza Wójtowicza. Na małym parkingu zatrzymują się samochody. Okazuje się, że gołębie, pawie, przepiórki i inne ptactwo oraz archaiczne już maszyny rolnicze przyciągają uwagę zarówno młodszych, jak i starszych.
Dla sanktuarium charakterystyczna jest nocna maryjna procesja różańcowa, z maryjną Pasterką w miejscu objawień, która odbywa się zawsze 1 lipca. Do tradycji zapisały się już także nabożeństwa dziękczynne po zebranych plonach. Dożynki w Krasnobrodzie mają charakter ponadregionalny. Odznaczają się zawsze barwną procesją w strojach ludowych. Furorę robi jednak woda, która pomogła już niejednemu. Gdy zagadujemy starszą panią o kaplicę na wodzie, opowiada o Janku ze Szczebrzeszyna, który siedząc w niemieckim w więzieniu w Biłgoraju, nabawił się artretyzmu. Leczył się później długo, ale nieskutecznie. Zawsze miał duży kult do Matki Bożej Krasnobrodzkiej. W 1945 roku wybrał się tu na odpust. Modląc się, cały zanurzył się w wodzie przed kaplicą. Artretyzm ustąpił od razu i do śmierci już mu nie przeszkadzał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.