O nadchodzącym synodzie, i nie tylko, z kard. Gerhardem Ludwigiem Müllerem, prefektem Kongregacji Doktryny Wiary, rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz .
Czy dobrze się stało, że dyskusja okołosynodalna o małżeństwie skoncentrowała się wokół kwestii dopuszczania do Komunii św. osób rozwiedzionych żyjących w niesakramentalnych związkach, przesłaniając inne problemy?
Można odnieść wrażenie, że jesteśmy na niewłaściwej ścieżce. Jeżeli same fundamenty domu są zagrożone, to nie możemy zajmować się meblami. Odnowę domu zaczyna się od fundamentów. Ojciec święty chce fundamentalnej odnowy rodziny, a nie żadnej relatywizacji. Tematem synodu nie może być porównywanie związków homoseksualnych z małżeństwem w jakikolwiek sposób. Są one wręcz przeciwieństwem naturalnego i kościelnego rozumienia małżeństwa. Gdy chodzi o duszpasterskie podejście do osób żyjących w związkach cywilnych, które nie mogą zostać uznane przez Kościół za sakrament, to rozwiązaniem może być takie duszpasterstwo, które wynika z prawd wiary, a nie je relatywizuje czy jakoś poddaje w wątpliwość. Każde dobre duszpasterstwo zachowuje podstawowe dogmaty naszej wiary.
Czy nie obawia się Ksiądz Kardynał, że podczas nadchodzącego synodu sprawa Komunii św. dla rozwiedzionych zdominuje obrady?
Niestety, nie można tego całkiem wykluczyć, gdyż dynamika synodu nie jest określona tylko przez słowo Boże czy nauczanie Kościoła, lecz również przez wiele innych zewnętrznych nacisków. Mam tutaj na myśli pewne rozbudzone oczekiwania, presję mediów, które oskarżają nauczanie Kościoła o to, że jest ciasne i faryzejskie. Owszem, powinniśmy przyjąć do wiadomości rzeczywistość taką, jaka ona jest, ale zadaniem Kościoła nie jest układanie się ze światem bez Chrystusa. Dla nas punktem wyjścia jest rzeczywistość przez Niego objawiona. Małżeństwo jest sakramentem. Jak każdy sakrament rozpoczyna pewną nową rzeczywistość. Chrzest oznacza, że nie mam żyć jak do tej pory, lecz że moje życie zmienia się totalnie. Stary człowiek umiera, a nowy zmartwychwstaje w Jezusie Chrystusie. Rzeczywistość Chrystusa Zmartwychwstałego to jest właśnie ta rzeczywistość, w której my żyjemy. Małżeństwo jest sakramentem tworzącym nową rzeczywistość, którą zapoczątkowuje Bóg. Co Bóg złączył, tego człowiekowi nie wolno rozdzielać. Od tej pory nie są już dwiema, lecz jedną rzeczywistością. Małżeństwo nie jest jedynie pięknym ideałem, romantycznym życzeniem czy obrazem. Jest decyzją, wzajemnym ofiarowaniem się drugiemu w Chrystusie w nowej rzeczywistości, której nie możemy już zmienić.
Czy Kościół ma w ogóle władzę, aby dopuszczać do Komunii św. osoby rozwiedzione żyjące w niesakramentalnych związkach? Chodzi o to, czy jest to kwestia czysto dyscyplinarna na tym samym poziomie co np. obowiązkowy celibat księży, czy jest to kwestia doktrynalna, która nie podlega dyskusji?
Oczywiście jest to kwestia doktrynalna. Tylko ten, kto znajduje się w stanie łaski, może godnie i owocnie przyjmować Komunię świętą. To wynika z nauczania soborów, można to też wywnioskować bezpośrednio z Pisma Świętego. Nie ma podwójnej relacji wobec Jezusa Chrystusa. W jednym sakramencie mówię Mu „tak”, a w innym sakramencie „nie”. Ten sam Chrystus jest w Eucharystii i ten sam Chrystus w sakramencie małżeństwa.
Dlaczego wobec tego w relacji z poprzedniego synodu (Relatio Synodi, 52) mowa jest o Komunii dla rozwiedzionych jako o kwestii dyscyplinarnej, w której możliwe są różne rozwiązania?
Relatio Synodi nie jest dokumentem Urzędu Nauczycielskiego i nie może on kwestionować dogmatycznych sformułowań Soboru Trydenckiego i Soboru Watykańskiego II. To by oznaczało, że Kościół przez 2000 lat był w błędzie. Nie można redukować kwestii dogmatycznej do poziomu czysto dyscyplinarnego porządku tylko dlatego, że komuś to akurat odpowiada. Sakramenty nie podlegają zmiennej dyscyplinie Kościoła, sakramenty są bezpośrednim wyrazem Bożego porządku zbawienia, który nie może być kwestionowany. Dziwię się, że niektóre osoby nie znają podstawowych zasad życia katolickiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).