Ryszard Brzozowski został w tym roku uhonorowany statuetką św. Jerzego kapituły kolegiackiej w Kętrzynie „dla uznania postawy społecznej i moralnej oraz przykład dobrego chrześcijańskiego życia, za ponad 30-letnią działalność w dziedzinie trzeźwości i abstynencji, za dobro wyświadczone ludziom borykającym się z problemem nadużywania alkoholu”
Ryszard Brzozowski został w tym roku uhonorowany statuetką św. Jerzego kapituły kolegiackiej w Kętrzynie „dla uznania postawy społecznej i moralnej oraz przykład dobrego chrześcijańskiego życia, za ponad 30-letnią działalność w dziedzinie trzeźwości i abstynencji, za dobro wyświadczone ludziom borykającym się z problemem nadużywania alkoholu”
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Puściłem sobie film ze swojego życia

Brak komentarzy: 0

Krzysztof Kozłowski

GOSC.PL

publikacja 19.08.2015 05:30

– Mamo, żeś Ty wysłuchała modlitwy mojej matki, to ja do końca swoich dni będę pomagać innym ludziom. I pomagam – mówi pan Ryszard.

„Bóg cię zawsze kochał” – usłyszał od o. Benignusa. I ojciec podawał kolejne przykłady miłości i opieki Bożej, że wypadłeś z pociągu w pełnym biegu, kiedy byłeś tak pijany, że wydawało ci się, że pociąg się zatrzymał na stacji, a ty wysiadłeś – nic ci się nie stało; szedłeś pijany przez zamarznięte jezioro, czapka spadła ci z głowy, schyliłeś się i ujrzałeś, że przed tobą niezamarznięta tafla; miałeś wypadek: spałeś między wielkimi transformatorami wysokiego napięcia i nie miałeś prawa w takich warunkach przeżyć; szedłeś pijany przez fermę lisów, zasnąłeś, a nad ranem wokół ciebie chodziły ogromne złe psy, nic ci nie zrobiły; wyszedłeś z kanałów w tę noc, kiedy pękły zawory z gorącą wodą, bo coś mówiło ci, byś szedł. Kiedy wróciłeś, wynosili twoich martwych kolegów”. I inne przykłady. – Zrozumiałem, że Bóg chronił mnie, że niósł mnie na swoich ramionach – wspomina.

Pan Ryszard powrócił do Kościoła. – O działaniu Ducha Świętego przekonałem się na Jasnej Górze. Mieliśmy czuwanie przed obrazem Matki Bożej. Ksiądz podchodzi do mnie i mówi, że mam powiedzieć świadectwo. Zaprowadzili nas do zakrystii. Zacząłem się trząść. A Jasio mówi, że mam paść na kolana i do Ducha Świętego się pomodlić, a przed obrazem mam tylko otwierać buzię, a słowa same wypłyną – uśmiecha się. – Nie pamiętam, co mówiłem. Jedna siostra zakonna nagrywała to, ale zaciął się jej dyktafon na kasety. Chciała, żebym powtórzył. A ja nie pamiętam, co mówiłem, tylko jedno zdanie mi utkwiło: „Mamo, żeś Ty wysłuchała modlitwy mojej matki, to ja do końca swoich dni będę pomagać innym ludziom”. I pomagam. Pomagając innym, pomagam i sobie – mówi. Współtworzenie wspólnot AA, mitingi w więzieniach, aresztach śledczych, nieustanne zaangażowanie w ruchach trzeźwościowych, w Lidzbarku Warmińskim, Kętrzynie, Dobrym Mieście, Działdowie, Nidzicy, Olsztynie. Tak od 30 lat.

Bóg nie odrzuca

Abstynencja to nie to samo co trzeźwienie. Abstynencja to tylko niepicie. Trzeźwienie to kolejne kroki, leczenie z choroby ciała i duszy oraz uświadomienie, że jest się bezsilnym wobec alkoholu. Później przychodzi czas rehabilitacji, nauki radzenia sobie z emocjami i trudnościami bez alkoholu. Następnie zadośćuczynienie tym, których się skrzywdziło. 12 kroków zakorzenionych w Piśmie Świętym.

– Dziś wiem, że każde uzależnienie, jakiekolwiek by nie było, zaczyna się od nałogowego regulowania uczuć. My przy pomocy alkoholu, dopalaczy, zakupów czy seksu chcemy poprawić sobie nastrój. I to jest dobre do czasu... Zaczynamy tego nadużywać. Bo chcemy być zawsze szczęśliwi. Bo nikt nas nie nauczył przeżywać porażki, smutku, klęski. Nie nauczył nas. Kazał skrywać emocje. Choroba alkoholowa to choroba zakłamania – mówi pan Ryszard.

Dopija kawę. Wstaje. Bierze laskę. – Muszę iść. Mam za chwilę miting w areszcie śledczym w Szczytnie. Tam też są nieszczęśliwi ludzie. 80 procent tych, którzy siedzą, nigdy by się nie znalazło w więzieniach, gdyby nie alkohol. To są najczęściej ludzie, którzy nigdy w życiu nie zaznali miłości. Miałem złodziei i zabójców, odsiadujących po 25 lat w więzieniach. Dziś mam z nimi kontakt. Przyjeżdżają do mnie. Dziś jeden dzwonił. Jutro przyjedzie porozmawiać. Ci ludzie zostali odrzuceni, a Pan Bóg nie odrzuca nikogo. Nie będę moralizować, radzić. Powiem po prostu o sobie – mówi.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..