Kochają księży wtedy, gdy wielu innych nie chce o nich nawet pamiętać. Wszystkie trzy uczą się Świdnicy.
Tutaj właśnie zamieszkały. Jedna pracuje w kuchni, druga jest pielęgniarką, trzecia furtianką i zakrystianką. Wszystko nowe, świeże – na szczęście z każdą godziną pobytu coraz mniej obce.
Spojrzał z miłością
Małgosia. Patrzy na tę siostrę i jest przekonana, że ta właśnie jest inna od pozostałych. Tamte takie poważne, nieobecne, dalekie. Ta ciepła, uśmiechnięta i otwarta. Dziewczynka ma zaledwie kilka lat, ale tutaj, w niewielkiej lubuskiej wsi, każdy przyjazd siostry zakonnej to wydarzenie. Bo cóż innego się tu dzieje? Czeka więc z niecierpliwością na kolejną wizytę sąsiadki. Zależy jej na kontakcie, lubi jej słuchać, wie coraz więcej o zakonnym życiu i o tym, że Bóg jak sobie kogoś upatrzy, to nie zrezygnuje. Kiedy już jako nastolatka jedzie na rekolekcje powołaniowe do Częstochowy, ma pewność, że właśnie jej się to przydarzyło: Bóg ją sobie upatrzył. Dlatego nie czeka na ukończenie szkoły; ma siedemnaście lat, gdy wstępuje do zgromadzenia.
Ewa. Ma 14 lat i jedzie na Jasną Górę, ze swoją katechetką. Ze Staszowa nie jest daleko. Jest na Mszy św., a potem razem z całą grupą odprawia Drogę Krzyżową. Kiedy widzi podchodzącego do niej paulina, nie spodziewa się, co za chwilę usłyszy: – A ty będziesz zakonnicą! – wskazał. Na kogo? – Na ciebie! – zapewnia koleżankę, a tamta się wypiera – Nie, powiedział to do ciebie! Tak czy inaczej obie trzymają w ręce plik obrazków powołaniowych różnych zgromadzeń zakonnych. A może by tak zażartować? Czemu nie! Pisze więc list na adres z każdej ulotki. Od wszystkich dostaje odpowiedź. Sama jednak nie podejmuje korespondencji. Tylko s. Agnieszka nie zraża się milczeniem nieznajomej dziewczyny. Pisze uparcie, a w końcu zaprasza na rekolekcje. Dziewczyna jedzie tam, raz i drugi. To wystarczy. Już wie, co będzie dalej.
Basia. Trudne to jest: bardzo chcesz zostać klaryską, przymierzasz się, więc, odwiedzasz, rozmawiasz, modlisz się, a jednak nie znajdujesz pokoju serca. Mniszki liczą na ciebie, czekają cierpliwie z wielką nadzieją, modlą się o twoją odwagę zamknięcia się w klauzurze. Tobie jednak ta krata przeszkadza. Modlitwa, adoracja, życie ślubami – jak najbardziej, ale krata… Wszystko się zmienia w Wielki Czwartek. Trzynaście lat temu. W olsztyńskiej katedrze zauważa nieznane sobie siostry. Coś jej mówi, żeby zagadnąć jedną z nich. Nie ma jednak odwagi, wysyła więc koleżankę. W drodze powrotnej do domu powtarza, jak mantrę, byle nie zapomnieć: Uczennice Boskiego Mistrza, Uczennice Boskiego Mistrza, Uczennice… wreszcie siada przy komputerze i wpisuje nazwę w wyszukiwarce. To jest to!
Rodzina Mistrza z Nazaretu
Uczennice Boskiego Mistrza to nie są paulistki – jak wielu sądzi. Siostry znane każdemu księdzu odwiedzającemu Jasną Górę (pracują tam w zakrystii), każdemu w Warszawie, Lublinie, Olsztynie i Częstochowie, należą do rodziny paulińskiej (od św. Pawła Apostoła, a nie jak paulini od św. Pawła Pustelnika), założonej przez bł. Jakuba Alberione, apostoła mediów, który zrewolucjonizował pojęcie ewangelizacji. Ten, który mawiał, że „dzieła Boże dokonują się za sprawą ludzi Bożych”, zatroszczył się, żeby tych ludzi formować. Założył pięć zgromadzeń zakonnych (w Polsce obecni są: pauliści, czyli Towarzystwo św. Pawła, paulistki, czyli Córki św. Pawła, i Uczennice Boskiego Mistrza), cztery instytuty życia konsekrowanego (w Polsce można spotkać: apostolinki – dla sióstr zakonnych, anuncjatynki – dla świeckich oraz Instytut Świętej Rodziny – dla rodzin) oraz stowarzyszenie współpracowników paulińskich.
Uczennice Boskiego Mistrza mieszkają w Polsce od 1935 r. Zależy im na pogłębianiu formacji biblijnej, liturgicznej i muzycznej. Są wezwane do służby kapłanom, począwszy od modlitwy o nowe powołania, przez wspieranie duchowe alumnów, a potem współpracę w duszpasterstwie, na wiernym towarzyszeniu w kapłańskiej starości skończywszy. – Nie, to jeszcze nie koniec, bo po śmierci błagamy o miłosierdzie dla nich – usłyszała Basia, gdy wreszcie odwiedziła dom uczennic w Olsztynie. Jednak nie to ją ostatecznie przekonało do zaryzykowaniu życia w tym zgromadzeniu. Nie byłoby jej tutaj, gdyby nie adoracja eucharystyczna. Jest ona wpisana w charyzmat sióstr, a skoro adoracja – to także milczenie, które ułatwia słuchanie, nie tylko podczas modlitwy, ale także podczas pracy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.