Młodzi waleczni

Mają odwagę w Parlamencie Europejskim przekonywać, że każdy poczęty embrion to „jeden z nas”. – Jeśli choć jedno życie ocaleje przez naszą robotę, to znaczy, że odnieśliśmy sukces – mówią chłopaki od inicjatywy „Jeden z nas”. Są twarzami pro life w Europie. Co daje im siłę?

Reklama

Nie ma dla niego barier. Wie, że to bywa kontrowersyjne. Szczególnie biskupi nie są przyzwyczajeni. Jakub podbiega i mówi: „Księże biskupie, mam trzy sprawy”. I referuje, bez zbędnych wstępów i okrągłych formułek. Jest też uparty. Tak ewangelicznie. U kard. Dziwisza był na przykład w jednej sprawie kilka razy. 

– Wreszcie mówię: „Księże Kardynale, ale ja 40 tysięcy na kongres pro life potrzebuję”. Byłem pod ścianą – śmieje się Kuba. – I na konkret od razu metropolita zareagował.

Z Michałem Baranem poznali się na krakowskiej uczelni. Michał też chłonął teologię, jako drugi obok informatyki kierunek. Po studiach się ożenił. Ma jak na razie trójkę chłopaków. Są dumni z taty, który niczego się nie boi i nadstawia klatę za małe poczęte istoty.

Michał monitorował kiedyś akcję „40 dni dla życia”. Stał przed klinikami in vitro, szpitalami, gdzie aborcje robi się nagminnie. Z różańcem chodził, przekonywał, rozdawał plakaty i ulotki. Co chwila go ktoś przeganiał. A on wracał. – Potem nas jeden z postępowych portali internetowych obsmarował, że jesteśmy „Fundamentalistami, którzy bazują na amerykańskich metodach” – śmieje się Michał. – Racja. Bo w USA w okresie Wielkiego Postu zawsze ludzie się organizują pod klinikami aborcyjnymi.

Jakub: – Wielu mówi mi, że polityka to jest naturalna droga dla mnie. A ja nie mogę. Bo potężna organizacja pro life może znacznie więcej niż polityk. Bo wpływamy na ludzką mentalność, dotykamy serc ludzi.
Michał: – Tak się odbywają zresztą wszystkie zmiany mentalności w USA: emancypacyjne ruchy czy LGBT. Politycy reagują na mocne przemiany społeczne. Nie na odwrót.
Jakub: – Poza tym, gdybym wszedł do polityki to tylko dla pieniędzy. A to nie dla mnie – śmieje się.

Michał z kolei pracuje u Marka Jurka, więc mocno ociera się o politykę.
– Ja nie jestem twarzą fundacji, w politykę się mieszam. Kuba jako frontman nie chce się opowiadać po żadnej ze stron, a po prostu za życiem. Wolę siedzieć w koncepcjach, papierach. Jakub jest od relacji – mówi Michał.
Pro life w jego życiu pojawiło się jako naturalny element wiary, coś, czego człowiek zaangażowany w Kościół, w KSM, nie może nie robić. We wszystkim wspiera go żona.

Andrzej też raczej naturalnie tym stylem bycia dla innych się zajął. – Choć pewnie nie bez znaczenia jest historia mojego narodzenia – mówi. – Miałem bliźniaczkę, siostrę. Urodziliśmy się jako kilogramowe dzieci. Ona nie przeżyła. Ja tak. Może ten syndrom walki po prostu naturalnie płynie w moich żyłach.

Dyskutujemy w centrum ruchliwej, pogrążonej we własnym handlowym życiu galerii. Żywiołowo i na tyle głośno, że siedzący przy stolikach obok reagują na hasła: in vitro to manipulacja człowiekiem, aborcja to zło. Trzech moich rozmówców pod krawatami ani na moment nie traci entuzjazmu. Nawet kiedy opowiadają o porażce w Komisji Europejskiej. 
– Tylko pozornej. Bo mentalnie to wygraliśmy – mówią.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama