Mają odwagę w Parlamencie Europejskim przekonywać, że każdy poczęty embrion to „jeden z nas”. – Jeśli choć jedno życie ocaleje przez naszą robotę, to znaczy, że odnieśliśmy sukces – mówią chłopaki od inicjatywy „Jeden z nas”. Są twarzami pro life w Europie. Co daje im siłę?
W ubiegłym roku Jakub monitorował w PE wystawę o ludzkim życiu.
– „Krótka historia o tym, dlaczego życie jest dobre”, taki wybraliśmy tytuł – wyjaśnia. – Bez odniesień do religii. Bo aborcja to nie jest problem Kościoła. Obrona życia to jest robota dla świeckich.
I faktycznie taka praca przekłada się na wyniki głosowań. Skuteczność na przykład polskich głosów w obronie życia w Parlamencie Europejskim wzrosła w ostatnim czasie do 63 procent.
Jakub: – Nasza marka „Jeden z nas” jest świetnie rozpoznawalna na gruncie europejskim. Po kluczowych głosowaniach, nawet przegranych, kiedy wymieniałem, kto jak głosował, eurodeputowani lekko się denerwowali.
Andrzej: – Nie są przyzwyczajeni do tego. Poczuli czyjś oddech na plecach i to nie może się podobać.
– Panowie, czemu wy to wszystko robicie? – pytam.
– A co innego mielibyśmy robić? – odpowiadają z początku lakonicznie.
– Jestem z natury człowiekiem leniwym. I muszę robić w życiu coś, do czego mam stuprocentowe przekonanie. Co ma sens. I to głęboki – dodaje Bałtroszewicz. – Jak właśnie obrona życia ludzkiego.
Pozostali potwierdzają to z entuzjazmem. Jakub co chwila zerka do telefonu.
– Pytasz czemu? Przeczytam ci: „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje w życiu jakieś swoje »Westerplatte«. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można »zdezerterować«. Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba »utrzymać« i »obronić«, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić – dla siebie i dla innych” – czyta fragmenty przemówienia Jana Pawła II z 1987 r. Popija sok z owoców i spogląda przed siebie. „To jest moje Westerplatte”.
Ziarenko
– Gdyby nie walka o obronę życia, to obawiam się, że moje życie zeszłoby na manowce. Bo ja muszę być albo zimny, albo gorący – wyznaje nagle Jakub.
Skończył teologię na Uniwersytecie Papieskim. Przyznaje, że ma w życiu swoje pasje. Zwiedził już 80 krajów świata. Pytam, co go tak gna. Michał odpowiada za niego: – To tak jakbyś zapytała alpinistę, czemu na Mount Everest wchodzi. „Bo jest!” – odpowie.
– Muszę zawsze robić więcej. Jak jechać, to od razu do 80 krajów.
Kuba był chyba wszędzie. Nawet w gabinecie doradcy prezydenta USA, o. Neuhausa. Ma łatwość w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi. Nie ma znaczenia, czy mają purpurę wokół pasa, czy krawaty z foteli prezydenckich. Wykorzystuje każdą chwilę, łapie posłów w samolocie, na lotnisku. W USA spędził dobrych kilka lat. Twierdzi, że to za oceanem nauczył się bezpośredniości. – Jak jestem w Waszyngtonie, zaglądam zawsze do George’a Weigla – mówi. – Pijemy kawę i żywo debatujemy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.