Po wyroku Sądu Najwyższego USA, który w ubiegłym tygodniu zalegalizował małżeństwa osób tej samej płci w całym kraju, w wielu konserwatywnych stanach na Południu pojawiły się próby przeciwdziałania takim ślubom, powołujące się na wolność religijną.
Po wyroku, który zakończył trwające od lat spory i rozstrzygnął, że osoby tej samej płci mają prawo zawierać związki małżeńskie we wszystkich 50 stanach, przez wiele amerykańskich miast przelała się fala radości zwolenników ślubów homoseksualistów.
Jednocześnie w stanach konserwatywnego Południa i Środkowego Zachodu pojawiły się apele, by wyrok obalić poprzez zmianę amerykańskiej konstytucji. Republikański senator Ted Cruz z Teksasu zaapelował, by przyjąć poprawkę, która zakaże małżeństw osób tej samej płci.
Ale - jak przyznają inni Republikanie - jest to mało realne, bowiem zmiana konstytucji wymagałaby poparcia większości dwóch trzecich w Kongresie oraz ratyfikacji przez trzy czwarte stanów USA. "To się nie uda - powiedział szef większości Republikańskiej w Senacie Mitch McConnell w Senacie. - Zawsze uważałem, że małżeństwo jest instytucją między jednym mężczyzną i jedną kobietą, ale Sąd Najwyższy orzekł inaczej. To jest teraz prawo tego kraju".
W większości hrabstw w 13 konserwatywnych stanów, gdzie małżeństwa par osób tej samej płci były do tej pory nielegalne, urzędnicy - choć często bardzo niechętnie - dostosowali się już do wyroku Sądu Najwyższego i zaczęli udzielać ślubów gejom i lesbijkom. Stanowe władze i urzędnicy przyznają, że nie mogą zignorować wyroku SN i stopniowo wprowadzają wyrok w życie. Ale wielu Republikanów w Kongresie oraz przedstawicieli władz konserwatywnych stanów zapowiedziało już, że będzie przeciwdziałać ślubom osób tej samej płci broniąc wolności religijnej.
W Teksasie i Luizjanie przedstawiciele władz wprost poradzili udzielającym ślubów urzędnikom, by - jeśli mają zastrzeżenia natury religijnej - odmawiali udzielania takich ślubów. "Każdy, kto w imię swoich przekonań religijnych odmówi udzielenia ślubu parze homoseksualnej, ma do tego prawo, a w razie pozwu sądowego będzie przez nas broniony" - zadeklarował w niedzielę prokurator generalny Teksasu Ken Paxton. Ponieważ odmowa udzielenia ślubu parze homoseksualnej może kosztować słoną karę finansową, a nawet skierowanie do sądu, Paxton obiecał takim urzędnikom darmową pomoc adwokacką.
W Alabamie sędzia najwyższy Roy Moore, przeciwnik małżeństw gejowskich wydał instrukcję, by nie wydawać aktów ślubu osobom homoseksualnym przez 25 dni. W niektórych hrabstwach urzędnicy wstrzymali się nawet z udzielaniem jakichkolwiek ślubów, także osobom heteroseksualnym. Także w Luizjanie gubernator Bobby Jindal powiedział, że ci urzędnicy, którzy mają "moralne zastrzeżenia", nie muszą działać na przekór swej wierze i zapowiedział, że Luizjana dostosuje się do wyroku SN dopiero, kiedy otrzyma instrukcje od sądu federalnego.
Oczekuje się, że konserwatywne stany, które ostatecznie będę musiały pogodzić się z wyrokiem SN, pójdą śladem Karoliny Północnej, gdzie już wcześniej sąd federalny nakazał zniesienie zakazu małżeństw par tej samej płci. Ale po tym jak pracownicy urzędów cywilnych grozili odejściem z pracy, stanowy parlament przyjął ustawę, która daje im prawo do odmowy udzielanie ślubu parom homoseksualnym, jeśli jest to niezgodne z ich religią.
"Wolność religijna jest tym, na czym zbudowany jest nasz kraj. Pielgrzymi przybyli do Ameryki, bo byli prześladowani w Europie za swe przekonania religijne" - powiedziała w radio NPR szefowa kolacji na rzecz obrony wartości religijnych w Karolinie Północnej Tami Fitzgerald. Zapowiedziała, że jej oraz inne podobne organizacje będą dalej walczyć o wolność religii, tak, by chronić chrześcijan, muzułmanów czy hindusów "przed dyskryminacją ze strony rządu".
Eksperci przypominają, że wyrok SN nie obliguje w żaden sposób kościołów do udzielania ślubów osobom tej samej płci. Niemniej przyznają, że mimo wyroku SN, debata na temat małżeństw gejów jeszcze się w USA nie skończyła. Zwłaszcza, że wraz z legalizacją małżeństw homoseksualnych, w głęboko religijnych stanach pojawią się zapewne nowe spory np. o przyznawanie praw rodzicielskich.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).