O niełatwej sytuacji chrześcijan w krajach zamieszkiwanych przez wyznawców islamu i o innych zagrożeniach ludzkiego życia mówił prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich podczas swej wizyty na Węgrzech.
Kard. Leonardo Sandri wygłosił homilię na nieszporach otwierających uroczystości trzechsetlecia sanktuarium w Máriapócs. Właśnie 300 lat temu, w 1715 r., po raz pierwszy zauważono łzy na czczonej tam przez grekokatolików ikonie. „Maryja płacze, kiedy Jezus jest prześladowany, a Jego Krzyż miłości usuwa czy niszczy ślepe szaleństwo tych, którzy myślą, że działają w imię Boga, a plamią się strasznymi zbrodniami” – stwierdził szef watykańskiej dykasterii. Nawiązywał do zbrodniczych czynów takich organizacji, jak Państwo Islamskie czy Boko Haram.
„Pomyślmy o tym, co dzieje się w Syrii, Iraku, Pakistanie, Nigerii” – dodał kard. Sandri. Powiedział dalej, że Matka Boża płacze również wtedy, „kiedy nastaje się na życie niewinnych i niszczy się je, jak za czasów Heroda. Przypomniał nam o tym św. Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae, której dwudziestą rocznicę ogłoszenia obchodzimy jutro. Maryja płacze – dodał gość z Watykanu – kiedy uderza się w rodzinę, zarówno gdy chodzi o jej uznanie w ustawodawstwie państwowym, jak i przez brak wsparcia, który dla tej podstawowej komórki każdego społeczeństwa winno się zagwarantować. Maryja płacze z powodu obojętności wobec tylu tragedii naszych czasów: tysięcy emigrantów ginących w Morzu Śródziemnym, uchodźców stłoczonych w obozach na Bliskim Wschodzie – Palestyńczyków, Syryjczyków, Irakijczyków...” – mówił w węgierskim sanktuarium narodowym prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.